chapter II

66 4 2
                                    

Dźwięk piosenki "Drown" oznajmił, że pora ruszać swój tyłek z łóżka. No w tym przypadku z sofy. Spojrzałam na telefon tym samym wyłączając cudowny głos Olivera.

Zegar wskazywał 6:55, więc podniosłam się z kanapy i ruszyłam w stronę kuchni by zrobić jakieś śniadanie. Zauważyłam, że na blacie leży karteczka. Podniosłam ją i przeczytałam.

"Wyszedłem do pracy, więc zrób sobie śniadanie. Zostawiam Ci pieniądze na farbę i potrzebne rzeczy do Twojego nowego pokoju. Powodzenia w nowej szkole, skop im tyłki Sue!" Kocham, tata

Zaśmiałam się czytając ten tekst. Tato zawsze był i będzie moim fanem numer jeden.

Wyciągnęłam z lodówki mleko, z szafki talerz oraz płatki i po chwili zajadałam się tym pysznym śniadaniem.
Po skończeniu włożyłam brudne naczynie do zmywarki i udałam się do pokoju po ubrania do szkoły. Wyciągnęłam z walizki szary top "Iron Maiden", czarne, podarte rurki oraz bieliznę i ruszyłam do łazienki wziąć szybki prysznic.

-Fuck- krzyknęłam, gdy poczułam jak zimna woda spływa po moim nagim ciele. To była chyba najkrótsza kąpiel w moim życiu- pomyślałam niemal wyskakując z kabiny.

Wysuszyłam swoje włosy i założyłam wcześniej przygotowane ubrania. Na twarz nałożyłam fluid, wytuszowałam rzęsy, powieki przyozdobiłam "kreskami", a na usta nałożyłam pomadkę ochronną.

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał już 8:06 więc miałam dokładnie 9 minut do odjazdu autobusu. Nie zastanawiając się dłużej założyłam na ramię plecak,na stopy czerwone conversy, zamknęłam drzwi i udałam się na przystanek.

-No nieźle- pomyślałam, patrząc na ogromny budynek, na którym widniał napis "Roosevelt High School".

Niepewnym krokiem ruszyłam w kierunku drzwi wejściowych. W środku panowała kompletna pustka, przypuszczam, że właśnie trwały lekcje, na które oczywiście ja się spóźniłam. -A to pech- pomyślałam wzruszając ramionami i szukając gabinetu dyrektora.

-Szukasz czegoś?- podskoczyłam jak oparzona słysząc męski głos.

Odwróciłam się i moim oczom ukazał się chłopak dużo wyższy ode mnie, z bandaną na głowie, orzechowymi oczami i słodkimi dołeczkami w policzkach. Wydawało mi się że gdzieś go już widziałam jednak zignorowałam ten fakt.

-Tak, właściwie to szukam gabinetu dyrektora, a ta głupia rozpiska wcale mi nie pomaga- powiedziałam zginając kartkę w ręce i wrzucając ją do kosza.

-Chodź, zaprowadzę Cię - powiedział pokazując ręką bym poszła za nim.

-Um, nie musisz. Wystarczy, że wytłumaczysz mi jak dojść.

-Hmm- zrobił minę jakby mocno zastanawiał się nad czymś - To jest dosyć skomplikowany proces - zmarszczyłam brwi nie bardzo rozumiejąc do czego dąży. -Wiesz nie jestem zbyt dobry w teorii, ale możemy się zerwać z lekcji, pójść do mnie i wytłumaczę Ci jak dojść w praktyce- otworzyłam usta słysząc jego słowa, ale obróciłam to w żart (bo oczywiście to był żart) i pacnęłam go w ramię wybuchając śmiechem.

-chodźmy- powiedziałam już całkowicie poważnie.

Oczywiście znalezienie gabinetu dyrektora nie zajęło nam więcej niż trzy minuty, ale to wystarczyło bym dowiedziała się, że ma na imię Ashton, jest o dwa lata ode mnie starszy, jest tak samo jak ja na profilu artystycznym i ma dziewczynę o imieniu Hannah.

Oczywiście zostałam miło przywitana przez Pana Smith'a, który obejmował stanowisko dyrektora tego liceum. Poinformował mnie o obowiązujących zasadach i wręczył mi kluczyk do szafki oraz plan zajęć po czym pożegnał się życząc powodzenia.

Rebellious TeenagerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz