Kolejny tydzień minął szybciej niż mogłoby się wydawać. Z bólem musiałem przyznać że myliłem się co do Korosenseia.
Okazał się dużo trudniejszym przeciwnikiem niż mogłem się spodziewać i przede wszystkim dobrym nauczycielem.
Gdzieś po drodze za bardzo zatraciłem się w mojej nienawiści go gatunku człowieka jakiem jest nauczyciel. Korosensei obudził we mnie iskierkę nadziei, że może nie każdy nauczyciel jest patrzącym na swoją pozycję społeczną i zasobność portfela szkieletem.
Po ostatniej piątkowej lekcji Nagisa urządził mi najdłuższy wykład jaki usłyszałem w życiu. Po części miał rację, skok z klifu to była lekka przesada.
- Wiem, wiem to było skrajnie nieodpowiedzialne - udawałem skruchę przez całą naszą rozmowę - Ale ty też masz swoje za uszami, prawda, Nagisa-kun?
Nagisa momentalnie się speszył i lekko zaczerwienił, chyba trafiłem w czuły punkt.
- To..to było zupełnie co innego. Po wybuchu tego granatu miałbym tylko kilka siniaków, a ty mogłeś zginąć gdyby Korosensei cię nie złapał.
Sądząc po tym jak skalę wybuchu opisywali pozostali, raczej to nie byłoby ,,kilka siniaków"
Szliśmy chwilę w ciszy, którą w końcu przerwał Nagisa
- Nawet nie wiesz jak mnie wtedy wystraszyłeś - rzucił nagle - Tak się o Ciebie bałem.
Po policzku Nagisy spłynęła łza.
Nie wiedziałem jak mam na to zareagować.
"Nagisa, aż tak się o mnie bał? Kurcze może faktycznie trzeba było przemyśleć ten skok. Gdyby Korosensei mnie nie uratował leżał bym połamany u podnóża klifu. Co wtedy czułby Nagisa? Jak bardzo by za mną płakał?
- Hej Nagisa-Kun, nie płacz. - stanąłem przed nim i położyłem rękę na sercu. - Obiecuje nigdy więcej nie będę skakał z klifu...
Nagisa patrzył na mnie wyczekująco.
- ... I robił innych potencjalnie niebezpiecznych rzeczy, które mogłyby zakończyć moim ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu i życiu.
- W porządku. - odparł Nagisa a na jego twarzy pojawił się pogodny uśmiech - Chodź Karma-kun pójdziemy coś zjeść.
- Trzymaj - podałem mu chusteczkę. - Chyba muszę zacząć nosić jeszcze kilka paczek specjalnie dla Ciebie.
- Bardzo śmieszne - odparł wycierając łzy
Poczułem ulgę, że Nagisa już się na mnie nie gniewa, nie czuł bym się dobrze sam że sobą gdyby ta mała myszka była przeze mnie dalej smutna.
"I znowu nazywasz go małą myszką, Karma opanuj się."
***
Piątkowe popołudnie spędziliśmy już w lepszej atmosferze. Po wszystkim odprowadziłem Nagise do domu.Weekend klasycznie minął szybciej niż powinien i nim się znowu obejrzałem wylądowałem w szkolnej ławce w poniedziałkowy poranek. Lekko zaspany, ale gotowy na nową próbę zabójstwa.
Czekaliśmy już tylko na ośmiornice. Po chwili do klasy wszedł Pan Karasuma ze standardowym poważnym wyrazem twarzy.
Za nim kolejno weszli Korosensei w dziwnej peruce z doczepionym sztucznym nosem, a jeszcze dziwniejsze było to że jego ramienia uczepiła się jakaś blondynka, która nienaturalnie się do niego uśmiechała.
Jak ostatnio do klasy weszli kobieta i jakiś chłopak na oko w naszym wieku.
Kobieta była niska, brązowe włosy spięte miała w niski ciasny kok. Zza okularów widać było ciemno różowe oczy. Wyglądała jakby się czegoś bała, niepewnie stawiała kroki, a wchodząc do klasy o mało nie przewróciła się w progu.
CZYTASZ
Czas Na Lekcje Aktorstwa [Karmagisa]
FanfictionKarma Akabane, uczeń klasy 3E nigdy nie był zbyt wylewny jeśli chodzi o uczucia. Ba nigdy wcześniej nie czuł jak to jest mieć osobę na której mu zależy. Do czasu... Wszystko zmienia się w momencie gdy do klasy dołącza ekscentryczna nauczycielka, kt...