C H A P T E R E L E V E N

762 42 106
                                    

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Kilka chwil, po odejściu Neteyama przyszedł do ciebie Jake oraz ten cały Norm. Wyglądali na po części zmartwionych, a po części szczęśliwych.

- Zdołałem zauważyć, że ty oraz Kiri jesteście ze sobą bardzo...powiązane. Obie dziwnie reagujecie na Eywe, ale obydwie możecie się ze sobą połączyć pomimo braku Tsaheylu.

- W prawie Tsaheylu...czy...ah, głupie pytanie, ale czy...byłaby szansa, gdyby dla mnie można było zaprojektować avatara ?.

Zapadła cisza, ale nie niezręczna.

- Dlaczego ci na tym zależy ?.- zapytał cię Jake.

Bo kochasz się w jego synu.

- Bo kocham się w twoim synie.

Chwila.
Czy ty to serio powiedziałaś ?
Jak tak, to chyba czas wykorzystać pistolet, który dostałaś.

-W każdym razie nie widzę problemu.- ochrząknął Norm.- Na pewno da się coś zrobić.

Ucieszyłaś się, że jest szansa na stanie się Na'vi. Jednak mina starszego Sully wydawała się taka komiczna, że nawet Norm się śmiał.

- Zanim Jake się ocknie to chyba minie tysiąc lat, więc chyba ja będę musiał to powiedzieć.- uśmiechnął się.- Słyszałem, że chcesz nauczyć się latać helikopterem. Dlatego idź na zewnątrz.

Wyprostowałaś się jak struna, a chwilę później wybiegłaś jak z procy z laboratorium.

- Nie możesz biegać!.

- Jest dobrze!.- odkrzyknęłaś.

Otworzyłaś masywne w drzwi i pobiegłaś do maszyny, która była oblegana przez reszta Na'vi.
Prześlizgnęlaś się do środka helikoptera i zaczęłaś patrzeć na wszystkie przyciski.

- Ten helikopter należał do twojej mamy. Został odnowiony, jak widzisz.- Norm postanowił iść za tobą.

- Wow...- sapnęłaś.- Umiesz tym sterować ?.

- Nie tak dobrze jak Trudy.- zaśmiał się.

- Czy mogłabym...

- Nie dzisiaj. Twój organizm jest już przemęczony wystarczająco.- spojrzałaś się przebiegle i uśmiechnęłaś w stronę Norma. On chyba zrozumiał o co ci chodzi, więc wbiegł do środka, zanim byłaś ponad ziemią.

- Mówiłeś coś ?.- zapytałaś podnosząc jedną brew do góry.

- Musimy lądować.

- Nie prawda. Patrz, jak łatwo się tym kieruje.

- Skąd ty...

- Może to Eywa mnie kieruje ? Wiesz...mama pokazywała mi się w wizjach i może dlatego.- zasugerowałaś.- Może dlatego tak łatwo mi idzie.

- Dobra, zróbmy mały rekonesans po okolicy, ale jak będzie coś niepokojącego, wracamy.

- Oczywiście.

I tak wasza podróż nie trwała za długo, ponieważ zauważyłaś stado jakiś dziwnych stworzeni pływających w wodzie.

- To są Tulkuny. Duchowe siostry i bracia klanu Metkayina.

- Wow...pięknę.- stwierdziłaś.
Objęłaś ster na wyspę, która była pusta. Większość Na'vi była w wodzie i rozmawiała ze swoimi braćmi i siostrami.
Helikopter opadł z hukiem na ziemię, a Norm wypadł. Dobrze, że na piasek.

- Przepraszam!.

-[T.I]!.

Zobaczyłaś biegnącego w twoją stronę Jake'a.
O nie.
Miałaś nadzieję, że to nie będzie rozmowa z typowym teściem.

- Nauczyłam się!.- krzyknęłaś szczęśliwa.

- To było bardzo nieodpowiedzialne, a ty Norm.- wskazał na niego.- Ty również jesteś dziecinny.

- Widziałeś mnie w ogóle ? Ja sterowałam. Z pomocą Eywy. Jak ? Sama nie wiem, ale hej! Przeżyliśmy.

- Nie mam siły po prostu. To chyba nie na moje nerwy.

Cóż. Nie trzeba było pokazywać ci helikoptera.

- W każdym razie, nic mi się nie stało. Żyję, prawda ?.

- To prawda, ale...

- Ale to był odlot!.- przed tobą pojawiła się Kiri I Tuk.

- Będziemy mogły się przelecieć ? Razem z tobą? Proszę!.

- No jasne, że...- spojrzałaś na Jake'a.- Jak się trochę bardziej poduczę.

- Będzie super!.- krzyknęła uradowana Tuk.

Jeszcze dzisiaj chciałaś polecieć.

~

Zaczynał się wieczór, każdy zajmował się swoimi sprawami lub spędzał razem czas.
Znowu byłaś sama, ale właśnie tego chciałaś. Krążyłaś obok helikoptera, aby zobaczyć kilka zadrapań i inicjały twojej mamy.
Dotknęłaś ich, aby poczuć te wgniecenie.
Chciałaś już wsiąść, ale poczułaś z tyłu skroni coś zimnego.
Zesztywniałaś słysząc znajomy śmiech.

- Radzę ci rzucić ten pistolet, Aonung.

Nie bijcie plis

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie bijcie plis.
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał!
Miłego dnia/nocy!❤

My heart lies in Pandora | Avatar 2: Istota wodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz