Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)
Od kiedy stałaś się Na'vi, nauczyłaś się prawie wszystkiego w jeden tydzień. Z nauką języka był problem, ale koniec końców udało ci się go opanować.
Neteyam nauczył cię strzelać z łuku, Neytiri polować, Kiri rozmawiać ze zwierzętami a Tuk...cóż, ona wprowadzała dobrą aurę.Kilka lat później Neteyam osiągnął odpowiedni wiek i stał się wodzem klanu Omaticaya. Wszyscy to bardzo przeżywali, w szczególności ty, która miała stać się tak zwaną Tsahìk. Neytiri jak i Mo'at uczyły cię odpowiedzialności z tym związanej. W końcu byłaś tak zwanym odbiciem Eywy, więc nie musiały dużo cię uczyć.
Następne kilka lat później urodziłaś zdrowego, ślicznego synka, który był czystą kopią twojego męża. Podczas jego połączenia z Eywą uśmiechał się uroczo do ojca, który nie mógł powstrzymać łez wzruszenia.
Kayen rósł jak na drożdżach.Po paru tygodniach dowiedziałaś się, że jesteś w drugiej ciąży. Naukowcy podejrzewają, że tym razem będzie córka. Cieszyłaś się jak nie wiadomo co.
Neytiri jak i Jake byli szczęśliwymi dziadkami. Kiedy dowiedzieli się o drugiej ciąży, Jake znowu dostał zawału. Co prawda nie poważnego, ale jednak.
Neytiri płakała chyba z godzinę i biedny Neteyam musiał ją uspokajać.Tuk wyrosła na piękną dziewczynę, która była mistrzynią w polowaniu i jedną z piękniejszych Na'vi.
Kiri spędzała dużo czasu z naturą. Uwielbiała pokazywać waszemu synowi piękno i siłę natury, jaką potrafiła władać.
Minęło trochę czasu, a jej stosukinki z Eywą się poprawiły. Nie zagrażała jej śpiączka, a ni nic poważnego. Nawet Avatar Grace zaczął wykazywać odznaki życia, których wcześniej nie robiła. Kiri była szczęśliwa, to się liczyło.
Codziennie chodziłaś do Eywy, która przyciągała cię swoim głosem. Wystarczyło, że w niej przebywałaś, a już czułaś spokój.
- Mama!.
Odwróciłaś wzrok na biegnącego w twoją stronę Kayen'a.
Uśmiechnęłaś się i rozłożyłaś ramiona, aby malec do nich wpadł.
Przytulił cię tak mocno, że myślałaś, że cię udusi.- Coś się stało, kochanie ?.- zapytałaś ogarniając chłopcowi włosy z twarzy.
- Kiedy poznam wujka Lo'ak'a ? Nigdy go nie widziałem.- odparł smutno.
No tak, Lo'ak. Cóż, kiedy skończył osiemnaście lat poleciał do Tsirey'i.
Wszyscy życzyliście mu szczęścia, ale przez kilka lat nie dawał znaku życia.- Może...pogadam z tatą, abyśmy go z całą rodziną odwiedzili, co ty na to ?.- zapytałaś.
- Ja się zgadzam.
Spojrzałaś na idącego w twoją i Kayen'a stronę.
- Podsłuchiwałeś?.- zapytałaś.- Nie ładnie.
- Uwielbiam patrzeć na swoją rodzinę.- śmiejąc się podniósł swojego syna.- To jak ? Wołamy rodzinę i robimy mały wypad ?.
- A możemy ?.- zwróciłaś na to uwagę.
- Nic się nie stanie, chyba. Po za tym...może Mo'at się trochę wyluzuje.
- Oh, racja.- zaśmiałaś się.- To jedziemy ?.
- Jedziemy.- cmoknął cię w usta i razem poszliście powiadomić rodzinę.
K O N I E C.
Tutaj chciałabym zrobić małe podziękowania.
A więc...może zacznę od tego, że nie spodziewałam się takiego odzewu pod tą książką. Pisząc ją myślałam, że będzie po prostu nudna i nikt jej nie przeczyta.
Myliłam się.
Chciałabym wszystkim podziękować za komentarze, gwiazdki i wyświetlenia. To wszystko motywowało mnie do dalszego pisania.
Książki z Avatara mają dla mnie szczególną wartość, ponieważ Avatar 1 (2009) to film mojego dzieciństwa i już wtedy zżyłam się z postaciami przez co moja miłość do Neytiri i Jake'a wzrosła.
Nigdy nie spodziewałam się, że w mojej głowie narodzi się pomysł na napisanie książki dosłownie kilka dni po moim wypadzie do kina na Avatara 2.
Jestem ogromnie wdzięczna. Może to dziwnie zabrzmi, ale piszę te podziękowania ze łzami w oczach.
Kocham was wszystkich i dziękuję, co dla mnie zrobiliście.Miłego dnia/wieczoru!
Pozdrawiam, Senia❤
CZYTASZ
My heart lies in Pandora | Avatar 2: Istota wody
Fanfiction[T.I] jest niezywkłym dzieckiem. Dlaczego ? W jej żyłach płynie krew, która uzdrawia wszystko i wszystkich. To nie jest jedyna rzecz w niej niezwykła. Może oddychać na Pandorze. Dlatego naukowcy SecOps przetrzymują ją robiąc na niej badania i eksp...