C H A P T E R T E N

734 47 15
                                    

Za wszelkie błędy ortograficzne, literówki czy korektę z góry przepraszam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Za wszelkie błędy ortograficzne, literówki czy korektę z góry przepraszam.
Nie zwracajcie uwagi;)

Znowu to się stało.
Miałaś znowu jakąś wizję, lub cokolwiek to było.
Tym razem byłaś przy Eywie, a przy niej stała twoja mama oraz jakaś kobieta Na'vi. Niepewnie zaczęłaś do nich podchodzić.

- Mama ?.- zapytałaś.

Kobieta uśmiechnęła się delikatnie.

- Dziękuję za uratowanie mojej córki.- odezwała się rudowłosa.

- Chwila, kim jesteś ?.- spojrzałaś to na mamę to na kobietę.

- Kiri to jej córka. Doktor Grace Augustine.

- Czyli...

- Kiri to samo jak ty wywodzi się od Eywy.- dokończyła za ciebie mama.

- Mamo!.

-Kiri ?.- odwróciłaś się i ujrzałaś przed sobą dziewczynę.- Jak ty...co ?.

- To zabrzmi absurdalnie, ale połączyłam się z tobą.- wzięła twoje ręce i mocno ścisnęła.- Niesamowite, prawda ?.

- I dość dziwne, nie uważasz ?.

- Moje Tsaheylu połączyło się z twoim ciałem, dokładnie z twoim sercem.

- Grace, to wszystko ma teraz sens.- Twoja mama spojrzała ukradkiem na kobietę.

- Musicie na siebie uważać, dziewczyny.

Chciałaś coś dopowiedzieć, ale nagle obraz się rozmazał i zdążyłaś tylko wtulić się w Kiri.

Wstałaś, biorąc powietrze w usta. Oddychalaś ciężko i ledwo. Obok ciebie była Tsireya, która widząc twój stan od razu przyłożyła ci rękę na plecach.

- Oddychaj spokojnie.- powiedziała.

- Gdzie jest Kiri ?.- zaczęłaś się rozglądować po pomieszczeniu, jakim była kapsuła. Musiałaś być serio wystraszona, skoro nie zauważyłaś dziewczyny, która siedziała centralnie przed tobą.

- Kiri, co to miało być ?.- zapytałaś.
Ona jedynie posmutniała, a chwilę później zaczęła płakać.- Kiri...

- Moje Tsaheylu samo się połączyło z twoim ciałem.- odezwała się po chwili.

- Nie wiem, co to oznacza...- zaczęłaś ciężej oddychać.

- Kazały nam na siebie uważać...- zauważyła.- Może to jakaś...

Kiri chciała coś powiedzieć, ale do środka przyszedł Neteyam. Wyglądał na przejętego.
Nim cokolwiek powiedziałaś Neteyam pokonał dzielącą was odległość i zawisł nad twoim łóżkiem, aby móc cię przytulić.
Dziewczyny nie wiadomo kiedy wyszły, więc zostałaś z nim sam na sam.
Nie za bardzo chciałaś, ale miałaś przynajmniej świadomość, że może po waszej kłótni nadal coś do ciebie czuję. Oplotłaś rękami jego szyję i wtuliłaś się w jego ciało.

- Przepraszam, tak bardzo przepraszam...- zaczęłaś. Próbowałaś się nie popłakać.

- Oh, [T.I]...- podniósł cię tak, że teraz siedziałaś wtulona na jego kolanach.

- Ja naprawdę cię kocham.- przerwałaś mu.- Czuję to samo, co ty. Ale...

- Ale nie jesteś Na'vi, wiem. I co z tego? Będę cię kochać nie ważne czy jako człowieka, czy jako Na'vi.

- Wiesz...zawsze mogą zaprojektować dla mnie Avatara, którym mogłabym się stać...

- Chcesz to zrobić. Dlaczego ?.

- Raczej dla kogo. Dla ciebie.- spojrzałaś mu w oczy.- Po wojnie, która może lada wybuchnąć chce stać się Na'vi.

- Nie musisz tego dla mnie robić.- odparł, ogarniając ci włosy z twarzy.

- Ale ja chce. To jest moja decyzja. Poproszę tylko naukowców, którzy zajmą się moją krwią.
Nie uzyskałaś odpowiedzi słownej. Poczułaś, jak jego miękkie usta całują twoje czoło.

- Mamy jej wyniki badań...

Opadłaś na ramię Neteyama udając, że śpisz. Neteyam zrozumiał, jaki jest plan, więc również udał, że zasnął.

- Dajmy im chwilę.

Oboje cicho się zaśmialiście.

Zanim zechcecie mnie zabić, to od razu mówię, że jeszcze dzisiaj wpadnie zdecydowanie dłuższy rozdział, który zwiastował cisze przed burzą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zanim zechcecie mnie zabić, to od razu mówię, że jeszcze dzisiaj wpadnie zdecydowanie dłuższy rozdział, który zwiastował cisze przed burzą.
Mam nadzieję, że wam się rozdział spodobał!
Miłego dnia/nocy!❤

My heart lies in Pandora | Avatar 2: Istota wodyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz