18.

1.9K 61 10
                                    

Po zrobieniu zdjęć na całe szczęście zostawili mnie samą. Kiedy obserwowałam jak się oddalają, poczułam na swoim ramieniu dużą dłoń. Momentalnie wybiłam się z letargu, mając nadzieje, że to wreszcie on.

—Męczyli cię?— zapytał, uśmiechnięty— Widziałem jak odchodzą i jestem pewny, że byli do ciebie— parsknął pod nosem, chowający coś za plecami. Popatrzyłam na jego ręce skrzyżowane z tylu, co od razu zobaczył.

—Co robiłeś?— odwróciłam wzrok na jego oczy. Widziałam w nich stres, ale również podekscytowanie.

—Przez zabawę w dziennikarza dowiedziałem się o pewnym drobiazgu— zaczął, bujając się z nogi na nogę— Kupiłem ci coś, co mam nadzieje, że ci się spodoba— dodał, wyciągając zza pleców wielki bukiet kwiatów— Troszkę poczekałem, ale udało mi się dostać dziewiętnaście pięknych, białych róż owiniętych czerwoną wstążką— opisał, oglądając rośliny, które wciąż trzymał przed moją twarzą. W moich oczach zabłysnęła iskierka, a uśmiech na twarzy wzrósł. Nie sądziłam, że te pytania jeszcze dzisiaj się do czegoś przydadzą.

Spędziliśmy jeszcze na rynku dość sporo czasu. Usiedliśmy w przytulnej kawiarence i wspólnie napiliśmy się ciepłych napojów, ciagle rozmawiając o głupotach. Cieszył mnie fakt, że między nami nie zapadała niezręczna cisza, ponieważ każdą lukę w rozmowie zastępywała czy to ciekawostka czy jakiś żarcik, które po prostu kochałam.

Po godzinę lenistwa w kawiarni, wreszcie wyruszyliśmy w drogę powrotną. Wybijała już druga po południu, więc już nie długo miała zacząć się nasza imprezka. Zniecierpliwiona oraz miło nastawiona, nie mogłam się doczekać aż wrócimy i będę mogła przebrać się za swoją wymyśloną postać. Nie do końca myślałam, że cały plan mi wypali, ale nie chciałam psuć sobie dobrego toku myślenia.

Kiedy byliśmy już w domu, rozkazano nam zamknąć oczy aby nie patrzyć na wystrój. Dosyć było to dla mnie ciekawe, jednak tak czy siak wykonałam polecenie i nie pytając o co chodzi, założyłam maskę oraz wyruszyłam wraz z Bartkiem do swoich pokojów. Oczywiście nie byliśmy zdani na samych siebie, ponieważ pomogli nam Patryk oraz Świeży.

***

Siedziałam właśnie przy biurku, układając swoje kosmetyki. Miałam nie dużo czasu, wiec musiałam dosyć spiąć tyłek, żeby nie przeciągnąć swoich przygotowań.

Nie miałam wymagającego makijażu, ponieważ wystarczyły mi ogromne kreski, zajebiście długie rzęsy oraz krwisto-czerwone usta. Oczywiście użyłam również podstawy, składającej się z korektora, pudru oraz różu.

Gotowa wstałam ze swojego charakterystycznego zielonego krzesła i zajęłam się swoim ubiorem. Nie sądziłam, że efekt końcowy będzie taki dobry. Szerokie, czarne, cargo oraz biały golf powodowały, że wyglądałam zwyczajnie jednak dodanie czerwonych plam oraz odbitych rąk dodawało już mroku. Założyłam w spodnie pasek, do którego posiadałam sztuczny pistolet oraz nóż. Samo w sobie miałam wrażenie, że mi nie wystarczało więc szybkim ruchem przetarłam dłonią usta, przez co efekt podobał mi się coraz bardziej. Obejrzałam się po pokoju, w celu ujrzenia czegoś, co mogło mi pasować do mojego przebrania. Nie był to głupi pomysł, ponieważ na niewielkiej półce obok łóżka, rzuciły mi się w oczy wąskie czarne okulary.

Idealnie— pomyślałam, kierując się do wyznaczonego miejsca. Gotowa i zwarta do boju ostatni raz spojrzałam w lustro oraz wyszłam z pokoju. Widok jaki ujrzałam, szczerze mnie zaskoczył. Za drzwiami wyczekiwała Natalka wraz z Alicją. Z zaskoczeniem minęłam próg, bardziej się do nich przybliżając.

—Droga Oliwio— zaczęła Natalka, wyciągając w moją stronę ręce— Z racji twego dnia, wcale nie planowaliśmy karnawału, tylko to wszystko było przykrywką. Pozwolę sobie zabrać cię w niezapomniane wspomnienia— dodała, a moje serce mocniej zabiło. Nie wiedziałam czy to co właśnie usłyszałam to żart, czy wszystko mi się przesłyszało.

//Tylko przyjaciel//Genzie & Bartek Kubicki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz