19.

1.7K 59 5
                                    

—Ekhem— rozbrzmiało po całym domu chrząknięcie, a cała muzyka nagle przestała grać. Wszyscy odwrócili się w stronę stanowiska Dj-a, gdzie właśnie stał mój brat— Jest już w miarę późno, dlatego zaplanowałem żebyśmy wszyscy wyszli zobaczyć coś— przerwał zapewne rozmyślając jak ułożyć swoją myśl, żeby zabrzmiała sensownie— Dobra przekonacie się wszyscy o co chodzi, a szczególnie ta pani— wskazał na mnie, odkładając mikrofon i machając do wszystkich. Zaraz wszyscy już byli na zewnątrz, a ja ze zastanowieniem podążałam u boku Karola, domagając się wyjaśnień co kombinuje. Bez słowa odwrócił się do mnie i wyciągnął z kieszeni opaskę, chcąc wciągnąć mi ją na oczy.

—Co ty odwalasz?— złapałam za jego nadgarstki, uniemożliwiając mu dalszy ruch.

—Proszę— zrobił maślane oczy, wciąż trzymając na swoim. Przewróciłam oczami i pozwoliłam mu na zasłonięcie moich oczu. Poczułam się niepewnie, jednak zrobiłam się odrobinę spokojniejsza kiedy poczułam na swoich ramionach dotyk— Jesteśmy— powiedział po chwili. Do moich uszu dostały się ciche piski i wzdychania od innych

Co tu się...

Nie zdążyłam dokończyć myśli, kiedy Friz zerwał mi z twarzy kawałek materiału. Wyostrzyłem bardziej wzrok, czując ciarki na rękach.

—Pierdolisz— kucnęłam, nie dowierzając samej sobie, że to co widzę jest prawdą. Zasłoniłam swoje usta dłonią, uruchamiając automatycznie łzy, które nagle zaczęły spływać po moich policzkach.

—Twój wymarzony Ford Mustang w czerwonym kolorze— nachylił się obok mnie, zbierając moje włosy za ucho— O to jest prezent ode mnie i rodziców— pogładził mnie po plecach, unosząc do góry za rękę. Poczułam jak zakręciło mi się w głowie. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś mógł wydać na mnie tyle kasy. Uzbierałam siły i pozwoliłam sobie podejść bliżej i dotknąć tej pięknej maski.

—Dziękuje— wymamrotałam, przecierając swoje zwilżone policzki. Odwróciłam się do wszystkich i wnioskując po ich minach, również o tym nie wiedzieli. Z powrotem wróciłam i z całej siły wbiłam się w ramiona chłopaka.

Emocje nie schodziły ze mnie. Mimo pewnych problemów, tworzących się przez moją ortezę i tak miałam okazje przejechać się moim prezentem tylko kierowcą nie byłam ja. Tym szczęściarzem był nie kto inny jak Przemek.

Wszyscy już rozeszli się po domu. Niektórzy wciąż tańczyli a inni upijali się jeszcze bardziej przy stole czy wyspie kuchennej. Ja stwierdziłam, że muszę się rozluźnić więc wzięłam swój kieliszek i nalałam do niego pysznego wytworu Hani czyli ponczu. Czułam, że zaczynam nie myśleć racjonalnie, ale nie przejmowałam się tym. Urodziny to urodziny, trzeba to świętować.

Złapałam za krzesło i odsunęłam je od stołu, zasiadając na nim. Postawiłam kubek na szklanym blacie i lekko się odprężyłam mimo głośnej muzyki. Odchyliłam głowę do tyłu, a to co zobaczyłam spowodowało, że lekko się spięłam. Momentalnie odwróciłam się, skanując Bartka, który stoi zaraz za mną.

—Wystraszyłam się przez ciebie— wyrzuciłam głośniej żeby moje słowa przebiły się przez głośne basy. Przeskanowałam go swoim wzrokiem i byłam pełna podziwu, że mimo tylu wlanego w siebie alkoholu stoi na prostych nogach w ogóle się nie chwiejąc.

Nie odpowiedział nic tylko złapał za moją rękę i pokierował się ze mną do wyjścia. Nie zdążyłam nawet zapytać po co idziemy. Chłopak otworzył z impetem drzwi, ciągnąc mnie mocniej za sobą. Nie spotkałam się jeszcze z tym żeby tak się zachowywał co naprawdę mnie zdziwiło.

—Co się dzieje?— zapytałam, kiedy przystaneliśmy przed montażownią. Kubicki był dziwnie spięty co bardzo mnie niepokoiło. Wyrwałam swój nadgarstek z jego uścisku, ponieważ z każda chwilą czułam jak nacisk się powiększa. Złapałam go drugą dłonią lekko masując, żeby chociaż trochę uspokoić ból.

//Tylko przyjaciel//Genzie & Bartek Kubicki Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz