Rozdział 4

257 15 6
                                    

Perspektywa Thomasa:

- To co chciałeś wcześniej powiedzieć? - Mówię z pełną buzią.

Dylan przez następne 5 minut zbiera się by powiedzieć, oczywiście dochodzi co do czego i wychodzi pod pretekstem, że musi zadzwonić.

Wyjąłem telefon i napisałem do współlokatorki, że będę później.

Dylan zachowuje się dosyć dziwnie. Ciągle unika odpowiedzi, na tematy, które najbardziej kłamał. Kim ty naprawdę jesteś? Analizując wszystko co się stało dziś, mogę stwierdzić, że Dylan na pewno coś ukrywa. Tylko co? Łącznie wszystkich sytuacji, zapędza mnie w kozi róg, gdzie wszystkie informacje się łączą i tworzą spójne sytuację, lecz żadna z nich nie wyprowadza mnie dalej.

Kurwa, muszę przestać wszystko analizować.

Może Dylan powie coś więcej i wtedy mnie naprowadzić na właściwą drogę analizy. Chłopak niespiesznie wraca do stolika. Jego mowa ciała jest bardzo dziwna. Ręce w kieszeniach mogą oznaczać, że nie chce tu być lub ma w kieszeni coś, co pomoże mi odkryć prawdę. O'Brien siada wygodnie na swoim miejscu i wyjmuję telefon.

- Możesz przestać unikać moich pytań? Proszę? - Ostatnie słowo mówię wręcz przez zaciśnięte zęby.

Spogląda na mnie znad telefonu, ale na powrót wraca znów wzrokiem na ekran. Zaczyna coś pisać. Tak jak się mogłem domyślić. Będzie unikać i nie da za wygraną. Syn prezydenta od siedmiu boleści.

- Więc.. - Prostuję się na krześle, gdy zaczyna mówić. - Powiedziałem tak, ponieważ moja Matka mi kazała kłamać. - Lekko ścisza ostatnie słowo. - Tak, może to i dziwne, ale tak jest w polityce. Codziennie. - Rzekł.

Przyglądam się na niego chwilę, a potem spoglądam w okno. No dobra przyznam, że nawet jeśli to wymówka to jest całkiem niezła.

- No niech ci będzie, a dlaczego zaprosiłeś mnie na jedzenie? - Pytam i spoglądam znów na niego.

- No bo przecież nic nie jadłeś. - Mówi z uśmiechem na twarzy. - Nie chciałem żebyś zemdlał czy słabo się czuł.

- Mhm.. Rozumiem. Dzięki. - Mamroczę pod nosem i czuję jak policzki zaczynają mnie szczypać.

Dylan na moją ostatnią odpowiedź się lekko uśmiechnął. Tylko jednej osobie mówiłem o tym, że nic nie jadłem i był to Dyluś z discorda, ale O'brien przecież zauważył i usłyszał jak burczy mi w brzuchu i mógł od razu pomyśleć pochopnie, że nic nie jadłem.

Kurwa, przestań analizować.

Westchnąłem i spojrzałem na pusty talerz. Wstałem i zaproponowałem chłopakowi by się już zbierać. Oczywiście zgodził się. Dylan zapłacił i wyszliśmy z pizzerii. Uderzyła mnie fala chłodu. W tym lokalu było strasznie gorąco.

Stwierdziliśmy, że powinniśmy już wracać. Ja do filharmonii, a Dylan do domu. Przez całą drogę, zamieniliśmy tylko parę słów. Przeprosiłem go za swoje zachowanie. Czekaj... tylko po co ja go przepraszam? To on powinien, bo przecież to on kłamie i to strasznie widocznie.

- Myślisz, że będziesz mieć przejebane w domu? - Pytam, gdy podchodzimy pod boczne drzwi filharmonii.

- Może. Nie wiem sam. Zrobiłem tak tylko raz w życiu, ale to było dawno temu. - Mówi i spogląda gdzieś, byle nie na mnie.

Jesteś zbyt oczywisty Dylan, albo po prostu to ja jestem jakiś dziwny. Dylan wyciąga telefon i dzwoni po swojego szofera, a ja nie czekając na pożegnanie, po prostu wchodzę do filharmonii. Wreszcie nie ma tu tych kamer wszystkich. Cisza i spokój.

- Ej, a pożegnanie to co? - Dylan dogania mnie w budynku.

- Nie wiem czy jest potrzebne. - Mówię i odwracam się w jego stronę.

- Jest jest. - Dylan przytula mnie szybko i natychmiastowo wychodzi z budynku mówiąc krótkie "pa".

Zarumieniłem się jeszcze bardziej na zaistniały gest. Pierwsze spotkanie i już mnie przytula? Jest synem prezydenta, raczej nie powinien przekraczać granic. Chociaż może to moje wyobrażenie.
Idę do sali operowej z, której wywodzi się bardzo mi znajomy głos. Już na wejściu dostrzegam moich przyjaciół śpiewających "Play with fire". Przyznam, że naprawdę mają cudowne głosy. Sam, też chciałbym śpiewać, ale nie potrafię raczej, dlatego też wybrałem instrumenty. Niby nigdy nie próbowałem śpiewać..

Wchodzę na scenę. Od razu wszyscy mnie przywitali.

- Thomas może zrobimy współpracę? - Mówi Liam i patrzy na mnie z tymi słodkimi oczami.

- A jaką chcesz piosenkę? - Pytam i zasiadam przy fortepianie.

- Może "Little bit of love''? - Szczerzy się.

- No dobra, spróbujmy.

I tak właśnie mijały minuty. Ja się myliłem w nutach lub Liam z tonacją głosu. Stwierdziliśmy, że spróbujemy ostatni raz i zbieramy się do domu, ponieważ było już serio późno. Większość już poszła do domu. Byliśmy sami na scenie. Jeszcze nas tu zamkną.

- I've been holding onto pieces, swimming in the deep end. Tryna find my way back to you. 'Cause I'm needing a little bit of love. - Ładnie przeciągnął ostatnie słowo. - A little bit of love, a little bit of love.. - Chłopak zaczął pięknie, a ja zgrabnie naciskałem kolejne klawisze.

- Lately I've been counting stars, And I'm sorry that I broke your heart. It's something that I didn't want for you.- Zrobił małą przerwę na wdech. - But I'm stepping on broken glass. And I know this is my final chance. All I'm tryna do is find my path to you..

- I've got voices in my head and there's a deafening silence. I've got voices in my head and I can't lie. - Sam z siebie wyrwałem się ze słowami, wręcz krzycząc i przerywając Liam'owi.

- I've been holding onto pieces, swimming in the deep end. Tryna find my way back to you. 'Cause I'm needing a little bit of love. A little bit of love, I need a little love. - Śpiewam dalej, pomijając zaciekawiony wzrok Liama.

- STOP! - Krzyknął Liam.

Podskoczyłem aż, gdy Liam krzyknął. Automatycznie przestałem grać. Spojrzałem na chłopaka pytającym spojrzeniem. Liam stał jakby usłyszał, że dostał co najmniej milion dolarów w gotówce.

- Co się tak patrzysz? - Pytam.

- Gdzie ty się nauczyłeś tak śpiewać??! - Pyta widocznie podekscytowany.

- Co? - Nie rozumiem sytuacji.

- To było genialne Tommy. - Mówi Minho wchodząc na scenę i bije brawo. - Było cię, aż słychać w barze Teresy. - Mówi żartobliwie.

- A co ja zrobiłem? - Chłopaki spojrzeli na mnie jak na debila.

Nie rozumiem. Dobra może i dałem się ponieść muzyce, ale wiem że strasznie fałszowałem pewnie. Robią mnie w konia. Jeden po drugim tłumaczyli jak to ja cudownie zaśpiewałem i, że powinienem się zapisać na śpiew. Później Liam zaczął wypominać mi błędy, których wcześniej rzekomo nie było.

- Powiecie mi kto tak zaśpiewał? - Niski głos dyrektora uciszył całą naszą trójkę.

W mgnieniu oka wszyscy tu zebrani, spojrzeli na mężczyznę. Jak zwykle chłodny i zimny. Taki jaki jest. Gdyby prasa znała o nim prawdę, by go do psychiatryka wsadzili. Stanął przed nami i przyglądał się każdemu po kolei. Każdy się bał odezwać. W sumie to się im nie dziwię.

- Gadać kto jest odpowiedzialny za ten śpiew. - Mówi z nutką ciekawości.

Zbieram się na odwagę i mam się już odezwać, lecz zostaje wyprzedzony przez przyjaciela. Z lekkim szokiem przyglądam się mu.

«﹣﹣﹣❁ ❁ ❁﹣﹣﹣»

edit: nie wiem co ja tu poprawiam, ale poprawiam

Się Poznali | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz