Rozdział 20 / +16

230 9 30
                                    

Perspektywa Thomasa:

Dylan ciągnął mnie za rękę, aż pod jakieś drzwi. Nigdy nie zapamiętam układu. Wszystkie te drzwi są tak samo białe. Jedynie dywan tu jest czerwony.

- Siostra, chcę ci kogoś przedstawić. - powiedział, a mnie zaszła dziwna fala stresu.

Jego matka, wydawała się teraz tak miała, ale jak sobie przypomnę, jak było przy naszym pierwszym spotkaniu, to aż ciarki mnie przechodzą. Ta baba jest jakaś dwubiegunowa.

Drzwi się otworzyły, a w nich stanęła dziewczyna. Widać było, że jest młodsza od Dylana. Na sam widok nas uśmiechnęła się szeroko i przytuliła najpierw mnie.

- Aha? Brata już nie przytulisz? - rzekł Dylan od razu, gdy tylko odwzajemniłem przytulas dziewczyny.

- A nie. - powiedziała dumnie na co zaśmiałem się. - a teraz wybacz, ale mam trochę do gadania z Thomasem! - odrzekła i pociągnęła mnie za rękę, wrzucając wręcz do swojego pokoju.

- Zabierasz mi chłopaka! - krzyknął Dylan, ale słyszalne było to słabiej, przez to, że dziewczyna zamknęła mu drzwi przed nosem.

- Jestem Julia. I myślę, że się dogadamy. - powiedziała.

Już po chwili wylądował obok mnie toster i chleb tostowy, zaraz potem saszetka z dużą zawartością różnych kosmetyków do pielęgnacji, a tuż po stos czasopism. Coś czuję, że tej nocy nie spędzę gorąco z Dylanem w jego łóżku, a robiąc maseczki i narzekając na wszystkich i wszystko, oraz objadając się tostami.

* * * * * * * *

- Ja ci mówię! Prędzej Dylan padnie przed tobą na kolana, niż Kim Kardashian przefarbuje się na neonowy róż. - krzyknęła dziewczyna, a tuż po obydwoje leżeliśmy turlając się ze śmiechu.

Minęła zaledwie godzina, a ja czuję się w jej towarzystwie jak u swojej rodziny. W ciągu tej godziny Dylan przyszedł sześć razy. I chyba się poddał, bo jak na razie nie przychodzi, ale wolę nie wywoływać wilka z lasu.

- Będzie śmiesznie jak się okaże, że właśnie teraz farbuje. - powiedziałem i znów wybuchliśmy śmiechem.

- Dobra czas na drugą maseczkę! - powiedziała i sięgnęła do swojej kosmetyczki.

Siedzieliśmy na podłodze. Ja oparty o ramę łóżka, a Julia zgarbiona, albo raz po raz na brzuchu. Godzinę temu zrobiła mi pierwsza maseczkę. Nie byłem przeciwko temu, bo sam kiedyś robiłem pielęgnację, lecz przez studia, zapominałem o tym.

- Ciekawe kiedy znów przyjdzie nawalać w drzwi. - powiedziałem trochę niekontrolowanie.

- Prawdopodobieństwo jest raczej wysokie. - oznajmiła i sekundę później znów się śmialiśmy.

Przez siostrę Dylana, będę mieć nie dość, że znów piękną twarz, pełny żołądek, to jeszcze ból brzucha przez ciągły śmiech. W ciągu tej godziny zjedliśmy z dwadzieścia tostów, ja z szynką, a Julia z nutellą. Nie wiem jakim cudem ona jeszcze nie zwymiotowała.

Wyjęła maseczkę z opakowania i zaczęła mi ją nakładać starannie. Przymknąłem oczy, by mnie przypadkowo nie zabiła. Pokroiła też cztery plastry ogórków, by nałożyć na oczy. Gdy nałożyła mi je, chciałem już zacząć temat, lecz przerwało mi to wejście smoka.

- Kurwa, no litości! - powiedział Dylan, a ja podniosłem jeden plaster ogórka z oka, by na niego spojrzeć. - Ile można? Czekam prawie pierdolone dwie godziny.

Się Poznali | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz