Rozdział 11

167 10 18
                                    

Perspektywa Thomasa:

- Dobrze się czujesz? - zapytał, gdy stałem o sekundę za długo.

Nic nie odpowiedziałem, tylko błądziłem wzrokiem gdzieś po chodniku. Wziąłem wdech i wydech.

- Jest dobrze. Możemy iść dalej. - powiedziałem i ruszyłem przed siebie.

Może go zaproszę do kina? Nie wiem. Chociaż przydałoby się go jakoś przeprosić, za moje humorki. Może jeszcze Lydia się z nami wyrwie. Odwróciłem się w jego stronę, by zobaczyć czy idzie. Szedł tuż za mną z współczującą miną. Ale zanim mnie wyprzedził, ja się zatrzymałem.

- Czemu ty właściwie za mną idziesz? - zapytałem, ale ugryzłem się w język, gdy zrozumiałem, że zabrzmiało to trochę nie miło.

- Em.. - Zawahał się. - odprowadzam cię.

Nie skomentowałem już tego. Tylko ruszyłem przodem. Dylan zaraz przyśpieszył i szedł obok mnie. Wyciągnąłem telefon i spojrzałem na ekran blokady. Żadnych wiadomości od Dylana z internetu. Odblokowałem ekran i włączyłem discorda, by napisać mu kilka wiadomości. 

- Too, jak ci poszło kolokwium? - zapytał w końcu.

- Oblałem przez Willa. - powiedziałem szybko. - Masz szczęście, że profesor ci pozwolił wyjść z sali.

- Tylko dlatego, że jestem synem prezydenta. - uśmiechnął się.

Przewróciłem oczami. Dalsza droga, zeszła nam w ciszy. Byliśmy już pod drzwiami mojego mieszkania, chciałem już nacisnąć klamkę, ale Lydia mnie wyprzedziła. Spojrzałem na nią pytającym wzrokiem, a ona zaprosiła nas gestem ręki. Spojrzałem na bruneta. Tak samo jak ja był zdezorientowany.

- Dobra o co ci chodzi i czemu nie ma cię na wykładach? - zapytałem, w między czasie zdejmując buty razem z Dylanem.

- Po prostu, twoje słowa dały mi do zrozumienia, że powinnam korzystać z życia. I tak mam super oceny, więc dwa dni przerwy nic mi nie zrobią, a nawet pomogą. - powiedziała z szerokim uśmiechem na twarzy.

- No no no, czy to na pewno ta Lydia, którą znam? - zaśmiałem się, a zaraz Lydia wtórowała mi radosnym krótkim śmiechem.

- Tak! To ja! - jej wzrok teraz zleciał na Dylana. - Od kiedy ty się przyjaźnisz z synem prezydenta? Czy może ja zapomniałam jak mi o tym mówiłeś? 

Przedstawiam jej Dylana. Pyta czy mamy ochotę na obiad, a potem do kina. Obydwoje spoglądamy na siebie i z uśmiechem przytakujemy. Kobieta, kieruje się do kuchni, a my tuż za nią. 

- Jak się poznaliście? - zaczyna rozmowę, zaczynając nam nakładać jedzenie.

- W filharmonii. - mówię, wówczas wyjmuję sztućce i kładę je na stole.

Dylan nie odzywa się przez całą rozmowę, o tym jak się poznaliśmy. Wyglądał jakby, odpłynął gdzieś daleko myślami. Może jest zmęczony czy coś. Zjedliśmy obiad i zaczęliśmy się szykować do kina. Nie wiem i nie mam pojęcia co z tego wyjdzie, ale niech już będzie. Poświęcę się dla współlokatorki.

Wychodzimy z mieszkania, a ja od razu zakładam Dylanowi kaptur, co ten skwitował śmiechem. Przyznam, że ma uroczy śmiech. Wyszliśmy z bloku i stanęliśmy.

- Może pójdźmy skrótem? - zapytała dziewczyna.

- Lepiej nie. Jedyną drogę jaką ty znasz, to ta do uniwerka. - mówię z wyczuwalną pewnością.

- Nie możemy po prostu wpisać w mapy drogi? - zapytał Dylan, przyglądając się nam pytającym wzrokiem.

- Nie. - powiedziałem razem z dziewczyną.

Finalnie wygrał pomysł Dylana, przez co dostał ode mnie z łokcia w brzuch. Oczywiście lekko, ale myślę, że nawet jakbym to zrobił mocniej to sam bym sobie zrobił krzywdę bardziej, niż jemu. Wydaje mi się, że ćwiczy. Wygląda, jakby miał mięśnie i w ogóle ciekawe jak wygląda pod koszulką jego..

- Jesteśmy! Nareszcie! - krzyknęła Lydia i wyrzuciła ręce w górę.

Wyszliśmy zza rogu i ujrzeliśmy galerię. Mieliśmy zamiar już wchodzić do budynku, ale Lydie przyciągnęły lody i musieliśmy ją siłą zaciągnąć do środka. W budynku powiedziała, że po filmie lody, obowiązkowo.

Pojechaliśmy windą na samą górę. A już przed windą było kino. Stanęliśmy w kolejce, do kupna biletów. Lydia zaczęła mówi, że na pewno się nam spodoba film, a ja w między czasie naciągnąłem bardziej kaptur Dylana. Byłem blisko niego, przez co poczułem jak serce deczko mi przyspiesza.

- Poproszę trzy bilety na venom 2 - odezwała się, gdy przyszedł nasz czas na rezerwację biletów.

- Dobrze, jakieś jedzenie do tego? - Zapytała kobieta stojąca za kasą.

- Duży popcorn i dwie cole. - powiedziała.

Przez chwilę chciałem zwrócić jej uwagę, że powinna powiedzieć "trzy", ale w sumie to ja zazwyczaj piję po każdym, więc w sumie to mi obojętne. Lydia przejęła bilety, ja popcorn, a Dylan cole. Daliśmy bilety do sprawdzenia, a pan bez problemu nas wpuścił.

- Sala 7, rząd ostatni, miejsce 8, 9 i 10. - powiedział, a my od razu się tam udaliśmy.

Sala była prawie pusta. Było raptem z cztery osoby, ale może to dlatego, że dziś ostatni dzień, kiedy można to obejrzeć w kinach. Lydia świeciła latarką na schody, albowiem przyszliśmy kiedy światła były już zgaszone, a reklamy puszczone.

Usiedliśmy wygodnie. Ja siedziałem po środku. Już na reklamach Lydia zabrała dla siebie cały popcorn i nie oddawała nam. Przewróciłem oczami. Za to nie pilnowała swojej coli, którą jej ukradłem, a swoją oddałem Dylanowi. Przez następne kilka minut reklam śmialiśmy się z niej.

Film był naprawdę dobry, bardzo podobała mi się fabuła i w ogóle zaczynam kochać postać venoma. Ciekawe czy będzie jeszcze coś z venomem, albo może jest, a ja nie mam o tym pojęcia. siedziałem dosyć prosto, z jedną nogą podkuloną. Raz po raz popijałem cole, ale prawie podeszła mi do gardła, gdy poczułem na ramieniu głowę Dylana.

Kątem oka spojrzałem na niego. On śpi czy, stroi sobie żarty? Jeśli śpi to nie chcę go budzić, ale jeśli zemdlał albo coś innego?!

- Dylan? - mówię cicho, ale oby mnie usłyszał przez głośny film.

- O co chodzi? - mówi dalej oparty o moje ramię. - O jezu.. przepraszam, nie wiem kiedy.. - podrywa się od razu.

- Spokojnie. - mówię. - nie szkodzi, po prostu wolałem wiedzieć, czy przypadkiem nie zemdlałeś. Jeśli ci tak wygodnie oglądać. - odparłem, śmiało.

Widziałem blado w ciemności, ale mogłem doskonale powiedzieć, że chłopak się uśmiechał. Po chwili znów mogłem poczuć, jak jego głowa spotyka się z moim ramieniem. Mimowolnie oparłem swoją głowę, o jego. I w takiej pozycji siedzieliśmy, raczej do końca filmu. Na napisach końcowych, podniosłem głowę. Światła się zapaliły.

Gdy Dylan też podniósł głowę z mojego ramienia, mogłem wreszcie wstać i się przeciągnąć. Lydia uczyniła to samo. Mogłem dostrzec, puste opakowanie po popcornie. Zjadła cały. Sama.

- Ten film był cudowny. - powiedziała, gdy ubierała swoją bluzę.

- To prawda. - dodałem, a chwilę po tym spojrzałem na Dylana i skrzywiłem się. - Czy ty spałeś? - dodałem, gdy zauważyłem jak przeciera oczy.

- Nie po prostu, światła mnie oślepiają, po tak długim czasie w ciemnościach. - odparł i wstał z  krzesła.

﹒﹒﹒﹛♡﹜﹒﹒﹒

Się Poznali | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz