Rozdział 17

29 0 0
                                    

Obudziłam się koło 11:00, Zack'a nie było w pokoju, Max słodko spał obok mnie ale gdy próbowałam wstać z łóżka pociągnął mnie za rękę.

- No weź gdzie idziesz? - zaczął zaspanym głosem - tak mi się dobrze spało przytulając się do ciebie wiesz... - na te słowa odrazu poczułam palące mnie rumieńce na twarzy

- idę do łazienki, zaraz do ciebie wrócę dobrze?

- dobrze - wymamrotał i zapadł w dalszy sen

Po chwili błądzenia znalazłam łazienkę, była bardzo duża, mieściła wannę, prysznic, toaletę oddzieloną ścianką oraz dwie duże umywalki na marmurowym blacie nad którymi znajdowało się ogromne lustro, po prostu cudo. Załatwiłam swoje potrzeby, ogarnęłam włosy i twarz na której widniał lekko rozmazany wczorajszy makijaż.

Wróciłam na dół do pokoju i chwyciłam za telefon, kolejne nie odebrane połączenia od mamy która miała samolot jakiś czas temu, SMS od Matt'a informujący że matka wyjechała i zrobiła ogromną awanturę na koniec, oraz wiadomość od Lary

Lara <3 :
(2:36) Jezu nie zostawiaj mnie, proszę. Daj znać co i jak rano...
(6:56) Stara jak sytuacja??? Mów mi tu wszystko szybko bo się martwię!!
(8:47) ŻYJESZ TY TAM CZY CIĘ UDUSIŁA JUŻ!???
(10:53) HALO!?!?!

Widać było że się bardzo przejęła, nie mogłam zostawić jej bez odpowiedzi bo by mnie zabiła

Ja:
Wstałam przed chwilą, spokojnie.
Na odpowiedź praktycznie nie musiałam czekać
Lara <3
Jesteś tu czy poleciałaś???
Ja :
Jestem, nie było mnie na noc w domu więc musiała lecieć beze mnie
Lara <3
To gdzie ty jesteś!?
Ja :
Z Maxem u Zack'a 😬
Lara <3
GDZIE?! Z KIM!? CO TY PIERDOLISZ?!

Pisałyśmy jeszcze chwile i postanowiłam zobaczyć smsy od mamy, na szczęście były tylko dwa.

Mama
(20:40) Wiesz co, żeby tak matkę potraktować i zwyzywać? Nie masz za grosz szacunku.
(5:30) Nie myśl sobie że to że poleciałyśmy bez ciebie oznacza że zostajesz, nie spodziewasz się nawet kiedy po ciebie przyjadę. Będziesz żałować.

Zajebiscie, czyli któregoś pięknego dnia moja matka najdzie mnie w domu Matt'a i wyniesie siłą czy co? Z całego serca nie mam ochoty z nią rozmawiać, jedynym powodem dla którego mogłabym wrócić z nią do domu to zabranie reszty moich rzeczy które tam zostały.

Max wstał w końcu koło godziny 12:00, chwile po tym zszedł do nas Zack z wielką tacą na której znajdowało się śniadanie. Mimo tego że dobrze spałam to jednak byłam zmęczona i większość popołudnia przeleżałam na telefonie, chłopcy grali w jakieś swoje gry i za każda wygraną odwalali jakieś swoje dzikie tańce zwycięstwa, co swoją drogą wyglądało bardzo śmiesznie. Zdziwiło mnie jednak to ze Zack ani razu nie zapytał o prezent, ale jednak może być to spowodowane tym że cały czas przebywam w obecności Maxa.

Lara dzwoniła do mnie wieczorem i poinformowała mnie że jak tylko wrócę z Maxem do domu to mam jej o tym napisać, chciała ze mną porozmawiać o jakiejś sprawie a raczej dwóch. Nie miałam pojęcia o czym ta kobieta chciałaby ze mną porozmawiać bo po niej można spodziewać się dosłownie wszystkiego.

Z domu Zack'a wyszliśmy koło godziny 21:00, wracaliśmy w ciszy co mi nie przeszkadzało, musiałam odpocząć od hałasu zanim wpadnie do mnie Lara na te jej ploteczki czy coś w tym stylu, w domu zastaliśmy Matt'a który widać było ze jest zdenerwowany. Oznajmił nam że moja matka mu zagroziła że pójdzie na policję z tym że ja mieszkam u nich bez swojej matki, nie wiem co chciała tym osiągnąć bo z tego co powiedział tata Maxa to jego prawnik jasno oznajmił mu przez telefon że mimo złożenia zawiadomienia przez moją matkę mężczyzna nie poniesie żadnych konsekwencji natomiast moja matka może dostać już jakiś mandat za zakłócanie porządku czy coś takiego. Bardzo go zdenerwowała i nie ukrywam że mnie też.
Jebana idiotka.

Po rozmowie napisałam SMS do przyjaciółki że jestem w domu i może przyjść albo zadzwonić. Nie minęło 5 minut a rozległ się trzykrotny dzwonek do drzwi, Lara.

- Słucham ja ciebie, o czym tak bardzo chciałaś ze mną porozmawiać - zapytałam zasiadając wygodnie ma moim łóżku

- No cóż nie wiem od czego mam ci zacząć - dziewczyna położyła się obok mnie - bardzo mnie ciekawi jedna rzecz, wiesz?

- Jaka ?

- Czy jeżeli teraz wasi rodzice nie są razem to zbliżyliśmy się do siebie z Maxem? - uśmiechnęła się i uważnie mi się przyglądała

- Wiesz... - przeciągnęłam a lara jeszcze uważniej mi się przyglądała z ekscytacją - może coś z tego będzie aczkolwiek trudno mi stwierdzić. Nie wiem przecież czy Max by tego chciał...

- Czyli chciałabyś!? - pisnęła z radości a moje uczy ucierpiały

- Lara! Ciszej kobieto bo usłyszy. - szturchnęłam ją na co dziewczyna zaczęła się śmiać - trudno mi stwierdzić teraz w tum momencie czy bym chciała tak? Jestem narazie w trudnej sytuacji wiec nie umiem podejmować narazie takich decyzji...

- A właśnie, nie wyprowadzasz się prawda? Sara?

- Mam nadzieje że nie, moja matka nie odpuści z tego co mi się wydaje. Jebana idiotka jest denerwująca - powiedziała po czym położyłam się obok leżącej mnie Lary

- Nie rozumiem czemu ona cię tak zmusza do tej przeprowadzki, przecież jesteś dorosła, możesz robić co chcesz, niedługo kończymy szkołę - zapadła chwila ciszy po czym dodała - przecież to bez sensu

- Tak, ja wiem, ale nic na to nie poradzimy.

Rozmawiałyśmy jeszcze chwile i Lara udała się do domu, poszłam się umyć a potem wskoczyłam pod kołdrę do mojego kochanego łóżka. Oglądałam swój serial i gdy zorientowałam się że dochodzi północ odrazu wyłączyłam laptopa którego odłożyłam na biurko. Po chwili poszłam spać.

Wstałam koło 12:00, nie wiem jaki jest dzień nawet ale w końcu się trochę wyspałam. Gdy wyszłam z pokoju słyszałam włączony telewizor i gdy tylko zeszłam po schodach zauważyłam w salonie Maxa wraz z Mattem który o dziwo nie był w pracy a jest praktycznie codziennie.

- Cześć młoda - uśmiechnął się Matt - śniadanie jest w kuchni.

- Hej, sam robiłem! - dodał głośno Max z uśmiechem na twarzy

- Cześć i dziękuje -  uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni po przygotowane prze Maxa śniadanie - myślałam że dzisiaj pracujesz - powiedziałam do Matt'a zasiadając na kanapie

- Miałem ale niby mam dzień wolny, tylko na 15 mam spotkanie biznesowe

- Rozumiem - pokiwałam głową

- A! - krzyknął nagle a Max i ja tylko spojrzeliśmy na siebie pytająco - pojutrze, w piątek jest bankiet! Prawie bym zapomniał.

- I co my mamy z tym wspólnego? - zapytał Max

- Jak to co? - zapytał zdziwiony - wy tam idziecie ze mną.

- Co? Po co? - odezwałam się

- Właśnie? Po co my tam?

- Bo tez jesteście zaproszeni - wzruszył ramionami i wyszedł z salonu, wrócił z jakimiś kopertami które nam dał i znowu zniknął.

- Dziwny...

- Oj i to bardzo - zaśmiał się Max

- Wychodzę!!! - rozległ się donośny krzyk Matt'a

- Jasne!! - równie głośno odpowiedział mu Max

- Jak dzieci - uśmiechnęłam się

€€€€€€
Postaram się częściej teraz wrzucać rozdziały, przez szkole zapominam czasami o pisaniu
❤️

Tell me somethingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz