Rozdział XII - ,,To tylko przyjaciel"

52 3 0
                                    

  THOMAS

Trener zostawił mnie z wielkim mętlikiem w głowie.

Sam nie wiem co mogę o tym powiedzieć.

O co mu chodziło, z tym, że mam się domyśleć? Przecież powiedziałem mu prawdę. Gregor sam chce się zmienić, a Jego wczorajsze przeprosiny były tego najlepszym dowodem. 

A to, że teraz na mnie czeka, jest po prostu dobrym gestem z jego strony. Tak przecież zachowują się przyjaciele.

Chociaż przyznam szczerze, że się trochę tym zdziwiłem, że mnie nie posłuchał.

Ale cóż, jak chciał tak zrobił.

Idąc w jego kierunku, chciałem  więcej nie myśleć o słowach Alexandra.

Najbardziej jednak weszło mi w ucho to jedno zdanie, które powiedział mi na koniec - ,,Nie zostawiaj go, nawet nie wiesz jak dobrze na niego działasz"

Oczywiście, nie zostawię go. Na pewno nie teraz, kiedy mi zaufał.

Ale o co chodzi, z tym, że dobrze na niego działam?

Może miał ma myśli to, że dzięki zaufaniu, jakim Greg mnie teraz darzy, ma tym bardziej odwagę, by się zmienić? Bo ma we mnie oparcie?

Tak, na pewno o to mu chodziło, zdecydowanie.

Przecież traktuję Grega jak przyjaciela. Bo to tylko przyjaciel.

Pomimo, że  zachowuję się wobec niego jak starszy brat.

On jest jeszcze taki młody, nawet nie skończył jeszcze 18 lat.

Jest takim typowym, młodszym rodzeństwem, który w głowie ma tylko robić szalone rzeczy, nie zważając na ich późniejsze ewentualne konsekwencje.

- Co od Ciebie chciał? Widziałem, jak wskazywał na mnie palcem - z myśli wyrwał mnie głos Gregora.

- Nie może uwierzyć w to, że tak nagle się zmieniłeś - chłopak lekko się zdziwił.

- Jakoś wcześniej, nie zwracał na mnie  uwagi. A jeśli tak, to jedynie co robił to za każdym razem mnie ostrzegał przed dziennikarzami, żebym przed nimi czegoś nie odwalił.

- Eee, nie mów tak. On też się o Ciebie zawsze martwił, i wciąż to robi.

- Taaa, jasne. Martwi się tylko o swój tyłek, bo doskonale wie, że w razie co, mogą go wyrzucić z roboty.

- Może i masz rację. Wracamy do siebie? Czy może pójdziemy na jakąś kawę, bo mam na nią ochotę.

- Jak chcesz, chociaż ja, nie mam na nic najmniejszej ochoty.

- To chodźmy w takim razie.

Zacząłem iść przed siebie, gdy zatrzymała mnie jego ręka.

- Pomyliłeś kierunki czy co? - zaśmiał się - Stołówka jest tam. - obrócił głowę za siebie.

- Nieee, ze stołówki nie chcę. Nie smakuje mi stamtąd. 

- To skąd chcesz wziąść?

- Jak to skąd? Automat. Mówi Ci to coś? - chciało mi się śmiać, kiedy zobaczyłem jak jego mimika twarzy zmienia się z tej zaciekawionej na tą zażenowaną.

- Serio, Thomas? Z automatu?

- A ty nie lubisz z nich pić?

- Możesz mi wierzyć lub nie, ale za bardzo nie przepadam za automatami. Kiedyś kupowałem z nich różne napoje lub batoniki energetyczne. Ale raz, kiedy chciałem sobie kupić energetyka, na którego bardzo miałem ochotę, to nie dość, że nie dostałem tego czego chciałem, to czym gorsza, nie odzyskałem pieniędzy. Od tamtego czasu mam do nich uraz.

Zacząłem się w tej chwili śmiać.

- Ej, to nie jest śmieszne. Straciłem 3,50 euro - szturchnął mnie w ramię.

- Przepraszam, ale pierwszy raz stykam się z taką sytuacją. Nigdy wcześniej o takim przypadku nie słyszałem - powiedziałem zgodnie z prawdą.

- Jak widać lubię wszystkich zaskakiwać - za śmialiśmy się na to.

- I to nawet bardzo. Trener jest tego przykładem, no i chłopaki też. Nawet nie wiesz, jaki jestem z Ciebie bardzo dumny Greg. Zaufałeś mi, i starasz się robić wszystko, żeby stać się zupełnie innym człowiekiem. Chociaż i tak już nim jesteś - złapałem go za ramię - pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć, na mnie i na całą drużynę. Jesteś częścią naszej skocznej rodziny, nigdy o tym nie zapominaj.

Mówiąc to zauważyłem, jak bacznie się we mnie wpatruje. Wydawało mi się chwilowo, że na moment się wyłączył, ale na pewno mi się to zdawało.

- Dzięki, Thomas. Wiele to dla mnie znaczy. Dobra, chodźmy już po tą Twoją kawę, bo chcę w końcu wrócić do łóżka się zdrzemnąć.

Jak powiedział, tak też zrobiliśmy.

,,Walka o wszystko" - Thomas/Gregor Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz