Cała trójka niezwłocznie udała się do sali konferencyjnej, gdzie znajdowali się wszyscy skoczkowie, ze swoimi trenerami, a także działacze FIS-u.
Zasiedli na wolnych krzesłach, obok reszty osób z kadry.
- Skoro wszyscy już tu są, możemy zacząć - ogłosił rzecznik szefa związku - proszę prezydenta Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, Pana Gianego-Franca Kaspera o zabranie głosu.
- Witam wszystkich tutaj zgromadzonych. Dzisiaj o godzinie 08:45 miały odbyć się kwalifikacje do kolejnego konkursu. Jednak jak już pewnie wiecie, warunki atmosferyczne uniemożliwiły nam, jej sprawne zorganizowanie. Mamy godzinę 10:55 - spojrzał na swój zegarek, na prawej ręce - jak do tej pory, nic się nie zmieniło, i nic się nie zapowiada, żeby coś w tej kwestii miałoby się poprawić. Dlatego zarówno działacze związku jak i trenerzy, zgodnie uznaliśmy, że nie ma sensu, aby dzisiejsze zawody się odbyły. Nikt przecież nie chce ryzykować Waszym zdrowiem i życiem. Dlatego, do końca dnia, macie wolne. Jutro jeśli pogoda pozwoli, wszystko odbędzie się normalnie. To tyle ode mnie, dziękuję.
- Dziękujemy Panie prezydencie. Czy któryś z trenerów chce zabrać głos? - po chwili ciszy dodał - w takim razie, ode mnie to też będzie już wszystko. Dziękuję wszystkim za przybycie i do zobaczenia na następnym spotkaniu. Do widzenia.
Po nagrodzeniu ich oklaskami, obecni tam zebrani, zaczęli kierować się do wyjścia.
Po drodze Pointner zawołał do siebie wszystkich z kadry.
- Słuchajcie, to, że macie dzisiaj wolne, nie znaczy, że pozwolę Wam na jakieś pijackie imprezy. Macie być jutro w dobrym stanie. Jeśli będzie inaczej, to się pogniewamy - ostrzegł ich kiwając groźnie palcem - a teraz idźcie, tylko pamiętajcie o tym co Wam powiedziałem. Jutro rano zrobię inspekcję - po czym poszedł.
Wszyscy po chwili się zaśmiali. Zawsze tak im mówił, a kończyło się tak jak zwykle.
Jednak tym razem nie zamierzali dużo pić. Oczywiście kieliszek wódki był obowiązkowy.
Wczoraj nie mieli na to czasu, bo późno przyjechali. Jednak dzisiaj mieli całe popołudnie, który zamierzali spędzić w swoim towarzystwie.
Gregor nie był pewny, czy chce iść z nimi, na imprezę, która miała odbyć się wieczorem. Zawsze o tej porze w wolnych chwilach szedł na siłownię ćwiczyć, jednak tym razem po raz pierwszy, zrezygnował z tego, dla Thomasa.
Takie typu zabawy odbywały się przed każdym konkursem, w różnych miastach, do których przyjeżdżali na kolejne zawody.
Wciąż nie czuł się jednym z nich, bo od wielu miesięcy nie zależało mu na nawiązaniu nowych znajomości.
Jednak przypomniał sobie słowa Thomasa, i chcąc, nie chcąc, musiał się przemóc i wziąść w niej udział.
Jednak wcześniej, za namową swojego współlokatora, udał się z nimi pozwiedzać miasto.
Jego przyjaciele, nie chcieli się pytać - dlaczego szatyn idzie z nimi - gdyż, nie potrzebowali kolejnego spięcia. Skoro Morgi uznał, że ten ma iść z nimi, to tak ma być, a oni muszą się z tym pogodzić.
Od wielu lat, pośród nich nie było tego typu kłótni. Dlatego, chcieli zapomnieć o tamtej sytuacji i dobrze się zabawić.
Kuusamo o tej porze roku było dla nich najpiękniejsze. Czuli się jak jakby byli u siebie. Wszędzie pasma górskie i tysiące turystów.
Na dodatek biały puch, dodawał magii temu miejscu. Cały ten krajobraz, zwłaszcza nocą, przypominał legendarną Narnię.
W ciągu kilku godzin zdążyli zobaczyć wszelkie stoiska z pamiątkami, sklepy z popularnymi tutaj ubraniami, a także wiele innych miejsc.
Kiedy nadeszła pora, o 19:00 poszli do klubu, w którym miała odbyć się wspomniana impreza.
Na miejscu było już większość innych nacji. Niektórzy z nich, byli za bardzo w formie.
Kofler zamówił przy barze, jedną dużą wódkę, specjał Finlandii.
Nie minęła chwila, kiedy kieliszki poszły w ruch.
Greg postanowił coś powiedzieć, żeby przekonać siebie do reszty drużyny.
- Mogę prosić o uwagę? - wstał mówiąc to. Pozostali popatrzyli na niego skupieni - może uznacie mnie za wariata, ale chciałbym Was szczerze przeprosić za moje dotychczasowe zachowanie. Wiem, że byłem strasznym chamem, ale chcę byście wiedzieli, że bardzo tego żałuję, i obiecuję się zmienić. Rozumiem, jeśli mi nie wierzycie. Sam bym sobie nie uwierzył. Ale taka jest prawda - kończąc to usiadł.
Nastała nagle wśród nich cisza. Thomas spoglądał na nich nie pewnie, podczas gdy Ci spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
Po chwili zaczęli bić młodszemu brawo, po kolei do niego podchodząc i mocno go ściskając, tak jakby nie widzieli go od dawna. Bo tak po części było.
- Gregor, jesteśmy z Ciebie dumni, myśleliśmy, że się tego nie doczekamy - szatyn spojrzał na wpatrującego się w nich blondyna.
On sam po dojściu do siebie, również się uśmiechnął.
Kiedy wrócili na swoje miejsca, Andreas, który jedynie jeszcze stał, spojrzał na chłopaka mówiąc znane im zdanie oznaczające przyjęcie do ich grona:
- Witaj w klubie, bracie - po czym wszyscy wznieśli za niego toast.
On sam mógł wreszcie sobie powiedzieć, z radością - jestem w domu.
CZYTASZ
,,Walka o wszystko" - Thomas/Gregor
FanficGregor jest początkującym skoczkiem, z dużymi ambicjami i pełni pewności siebie. Żyje w przekonaniu, że dzięki ciężkiemu wysiłkowi i pracy nad sobą, będzie w stanie osiągnąć wszystko. Nie wie jeszcze, że kiedy w jego drzwiach stanie Thomas, jego ży...