- Ferran ale ty wiesz, że ja tak na prawdę bardzo cię kocham prawda? To tylko takie żarciki jak cię obrażam, jesteś moim super przyjacielem pamiętaj - Lekko wstawiony, ale jeszcze trzymający się na nogach, Pablo poklepał siedzącego obok Torresa po ramieniu.
- Dzięki Pablo też cię kocham - Odparł wzruszony Ferran, pociągając nosem. Po chwili oboje zaczęli się przytulać i nawzajem rzucać sobie komplementy, jak to oni bardzo się nie kochają. A ja poczułem się TROSZECZKĘ zazdrosny.
Oczywiście nie wątpię w to że Pablo woli mnie, to przecież oczywiste. No ale nie ukrywam, wolałbym żeby to mnie teraz tak przytulał. Dlatego postawiłem coś z tym zrobić.
- No, ale ja tak skromnie przypomnę, że Ferran cię w chuja zrobił jak ostatnio w Monopoly graliśmy - Szepnąłem mu na ucho tak aby nikt inny nie usłyszał. Jeszcze by mnie posądzili o niszczenie klubowych przyjaźni...
Zadowolony z siebie odsunąłem się od chłopaka i z powrotem usiadłem na swoje miejsce, czekając na przedstawienie. Po usłyszeniu moich słów na twarz Pabla wpłynął delikatny grymas, a brwi zmarszczyły się, jakby próbował przypomnieć sobie tą sytuację.
I chyba mu się udało.
- Taki z ciebie przyjaciel? A kto mi ukradł 200$ i Frankfurt jak ostatnio graliśmy w Monopoly?! - Zdenerwowany wyrwał się z uścisku zdezorientowanego Torresa i zaczął na niego krzyczeć.
- Ale to nie tak jak myślisz! - Biedny Ferran zaczął się tlumaczyć, próbując jednocześnie uspokoić Pabla - To Frenkie mi kazał!
- CO?! - Krzyknął oburzony Pablo. Najwidoczniej tego się nie spodziewał, cóż ja w sumie też nie - SPISKUJESZ Z FRENKIE'M PRZECIWKO MNIE?!
- NIE BO ON MNIE ZMUSIŁ! - Kłótnia trwała w najlepsze, a na jaw wychodziły nowe intrygi. Kilku chłopaków nawet przerwało picie i zachęceni krzykami przyszli sprawdzić co tu się dzieje.
- Ale co oni robią? - Spytał Robert, który jako jeden z nielicznych tu był w stu procentach trzeźwy. Nie mam pojęcia jak uniknął picia, ale z drugiej strony to dobrze że jest tu ktoś zdrowo myślący.
No dobra, to zdrowo myślący to chyba za dużo powiedziane, ale przynajmniej jest trzeźwy...
- Aaa nic ważnego, możecie wracać do picia - Machnąłem ręką - Tylko rozmawiają o swojej przyjaźni
- To oni się przyjaźnią? - Spytał zdziwiony Raphinha przyglądając się im dokładnie. Postanowiłem zrobić to samo i odwróciłem się żeby na nich spojrzeć. I co tu dużo mówić? Faktycznie nie wyglądają na przyjaciół.
- Już nie
- A to spoko, chłopaki wracamy! - Krzyknął Polak i wszyscy wyszli do kuchni, gdzie jeszcze przed chwilą robili zakłady o to kto więcej wypije.
A ja? Ja zostałem na wszelki wypadek jakby Pablo z Ferranem wpadli na jakiś głupi pomysł i chcieli się pozabijać. Dlatego właśnie jako odpowiedzialny kolega postanowiłem ich pilnować. Jest tylko jeden problem
Zniknęli.
TYLKO NA CHWILĘ SPUŚCIŁEM ICH Z OCZU, NO NIE WIERZE....
Teraz muszę ich szukać... Z westchnieniem podniosłem się z fotela i ruszyłem w stronę kuchni, bo tam była cała reszta. Może ich widzieli?
- Siema widzieliście gdzieś Pabla i Ferrana? - Spytałem wchodząc do kuchni.
- Eeee... Nie byli przed chwilą z tobą w pokoju? - Zdezorientowany Raphinha przerwał nagrywanie Dembele i Marc'a, którzy tańczyli jakiś dziwny taniec towarzyski. Pewnie przegrali jakiś zakład
- No byli, ale gdzieś zniknęli... - Przetarłem twarz dłońmi. Jak mogłem zgubić chłopaka i kolegę w pięć minut?
- No dobra chłopaki zbieramy się - Zaczął Robert z poważną miną - Trzeba odnaleźć kolegów!
*****
- Pedro szukamy ich już pół godziny... Może poczekamy aż sami wrócą? - Sapnął zmęczony Ansu, gdy nie znaleźliśmy ich w kolejnym miejscu.
- TO JEST MÓJ CHŁOPAK PAJACU, JAK MOGĘ GO TAK ZOSTAWIĆ!?
- Dobra sory tylko pytam - Uniósł ręce w geście poddania się - A dzwoniłeś do niego?
- Eee... - Kurwa jak mogłem na to nie wpaść? No łeb jak sklep, ale półki puste...
- PEDRO?!
- NO ZAPOMNIAŁEM ZE STRESU OKEJ? - Próbowałem się bronić - A teraz cicho bo dzwonię - Wyciągnąłem telefon i wybrałem kontakt do Pabla.
O dziwo odebrał od razu
- GDZIE WY JESTEŚCIE IDIOCI?
- Przesłuchujemy De Jonga, nie przeszkadzaj - Prychnął oburzony Pablo
Matko ja myślałem że coś im się stało. No dobra, na szczęście to nic złego, tylko przesłuchują De Jonga...
Chwila...
Jak to przesłuchują De Jonga?!
- Pablo co masz na myśli mówiąc że przesłuchujecie Frenkie'go? - Spytałem
- Muszę się dowiedzieć czemu spiskuje przeciwko mnie.
- POMOCY! - z słuchawki dobiegł nas krzyk Holendra - Zabierzcie ich stąd!
- Gdzie jesteście? - Próbowałem się dowiedzieć, jednocześnie starając się wyjaśnić całą sytuację chłopakom.
- Na balkonie! - Po raz kolejny krzyknął Frenkie i połączenie się urwało.
- SZYBKO NA BALKON! - krzyknąłem i wszyscy biegiem ruszyli we wskazane miejsce .
*******
- Pedro ale dlaczego nam przerwałeś? - Spytał naburmuszony Pablo, gdy odciągnąłem go od zdenerwowanego blondyna - Prawie nam się udało!
- Porozmawiamy później o tym dlaczego nie można tak robić, teraz idź przeproś Frenkie'go za swoje zachowanie.
- Nie.
- Pablo... - Spojrzałem na niego z uniesionymi brwiami.
- Uhh no dobra - Mruknął niechętnie i spojrzał na Holendra - Sory, ale to ty spiskowałeś przeciwko mnie w Monopoly...
- Co? - Spytał zdezorientowany De Jong - Ale to był pomysł Roberta!
- CO?! - Krzyknęli Pablo z Ferranem
- Eeeee... To ten, ja już spadam! - Powiedział Robert i zaczął powoli wycofywać się z pokoju.
Dzień jak co dzień....
_______
Witam w kolejnym odcinku mam nadzieję że się podoba, pamiętajcie kc❤
Oczywiście nie sprawdzony, ale pisałam go na matematyce więc nawet mi się nie chciało hahaha
CZYTASZ
Jak przetrwałem w Barcelonie? || Pedri
FanfictionHistoria oparta na faktach opisująca moje codzienne życie i próby przetrwania z tymi idiotami zapraszam ❤