C'est Toi

1K 40 38
                                    

- Juli! - usłyszałam głos brata. - Dalej, bo się spóżnimy!

- Idę! - odkrzyknęłam wiążąc włosy.

Zeszłam na dół i szybko ubrałam czarne air forcy na nogi. Zamknęliśmy dom i razem z Marcusem udaliśmy się na stadion PSG. Troche się stresowałam, nigdy nie byłam na ich treningu, bo mieszkaliśmy w Paryżu zaledwie dwa miesiące. Jedyne kogo znam z tego klubu oprócz Marcusa to Galtiera, kilku ludzi ze sztabu, Neymara, Kimpembe, Hakimiego i Ramosa.

- Nie stresuj się, młoda. Chłopaki są spoko.

- Wiem, wiem. - odszepnęłam.

Nim się obejrzałam a mój brat parkował już pod stadionem. Wyszłam z auta i razem z blondynem udałam się w stronę wejścia Parc de Princes. Korytarz jak zwykle na tego typu stadionach był bardzo długi i dość szeroki. Rozglądałam się po ścianach oglądając zdjęcia i koszulki legend tego klubu.

- Kogo moje oczy widzą! - usłyszałam za sobą hiszpański akcent.

- Cześć Sergio. - przytuliłam się do piłkarza.

- Nie sądziłem, że doczekam się Ciebie na stadionie. - puścił mi oczko.

- Też się dziwię! - krzyknął Marcus idąc kawałek przed nami.

- Życie sprawia dużo niespodzianek. - uśmiechnęłam się.

- Chodź, przedstawie Cię drużynie. - zawołał mnie gestem dłoni. - Panowie, to moja siostra Juliet. - powiedział kiedy stanęłam obok niego. Każdemu podałam ręke, a z tym kim się znałam przytuliłam się.

- Juliet. - podałam rękę ostatniemu zawodnikowi. Ten jednak spojrzał na mnie morderczo i zmierzył mnie wzrokiem.

Kurwa już go kiedyś gdzieś spotkałam.

- Kylian. - mruknął i szybko puścił moją dłoń.

Ten głos...

- Nie przejmuj się nim. - usłyszałam szept Neymara nad swoim uchem, a w odpowiedzi jedynie się słabo uśmiechnęłam.

- Panno Juliet, zapraszam na trybuny.

- Z chęcią panie Galtier. - uśmiechnęłam się i wyszłam z szatni w stronę trybun. Usiadłam w trzecim rzędzie i bacznie obserwowałam poczynania zawodowców. Co chwilę czułam na sobie wzrok Mbappe. Chłopak albo się potykał, albo nie widział piłki, nie mógł strzelić bramki.

- Kyky skup się do cholery! - Galtier zwrócił mu uwagę.

Trener podzielił chłopaków na dwie grupy i rozegrali mini meczyk.

- Dawaj Ney! - krzyknęłam widząc, że brazylijczyk ma dobrze rozegraną akcję i szanse na bramkę. I tak też się stało, chłopak strzelil bramkę i wysłał mi całusa na co się zaśmiałam.

- Te! Ty se nie pozwalaj! - usłyszałam głos Marcusa.

Nim się obejrzałam dwie godziny zleciały, a piłkarze schodzili z murawy. Oczywiście nie byliby sobą, gdyby nic nie odwalili. Zaczęłam płakać ze śmiechu gdy Hakimi skoczył na barana na Verrattiego a ten że się nie spodziewał, przewrócił się przodem na trawę, a razem z nim Achraf. Widowisko nie do opisania.

- Miałeś mnie złapać!

- Mogłeś na mnie kurwa nie skakać! - zaśmiał się i sprzedał marokańczykowi listwę w potylicę.

- Dzieci, normalnie dzieci. - odezwałam się na co dwójka zaczęła mnie gonić.

- Dajcie jej spokój. - zaśmiał się trener. Zwycięsko uśmiechnęłam się w stronę tej dwójki gdy wchodzili do szatni.

- I co? Było tak źle? - spytał brat gdy wychodziliśmy ze stadionu.

- Ja chce jeszcze raz! - zawołałam jak mała dziewczynka.

- Czemy Kylian tak dziwnie na Ciebie zareagował?

- Sama nie wiem. - skłamałam. Prawda była całkiem inna.

3 lata temu...

- Na prawdę nie musiałaś tego robić, dziękuję. - przytuliłam przyjaciółkę. Dziś są moje osiemnaste urodziny, a ona w prezencie zaprała mnie do Paryża. Właśnie siedziałyśmy w jednym z miejscowych klubów.

- Oj Juli, nie ma sprawy. Jesteś dla mnie jak młodsza siostra.

- Vi, będę te urodziny pamiętać do końca życia.

- Myślę, że nie tylko z tego powodu. - uśmiechnęła się chytrze i odeszła. Zdezorientowana spojrzałam na nią a po chwili na chłopaka, który zajął jej miejsce.

- Co panienka pije? - uśmiechnął się słodko. Był dobrze zbudowany, trochę ciemniejszej karnacji, dość wysoki i ogólnie przystojny.

- Cuba Libre poproszę. - uniosłam kąciki ust.

- Cubra Libre i Tom Collins poproszę. - zwrócił się do barmana i ponownie przeniósł swój wzrok na mnie. - Nie jesteś z Francji, prawda?

- Plus trzy punkty dla Pana. Jestem Polką.

- Polki są ładne.

- Czyżby? - uniosłam jedną brew ku górze.

- Oczywiście, dowodem jest taka blondynka z którą właśnie rozmawiam. - puścił mi oczko gdy barman podał nam nasze drinki. - Twoje zdrowie. Jak Ci na imię?

- Rita. - skłamałam. - A Ty?

- Mateo. - pocałował wierzch mojej dłoni.

Kilka drinków później

Weszliśmy do domu francuza zachłannie się całując. Nie wiem co mi odbiło, ale mam osiemnaście lat, mogę zaszaleć. Chłopak podniósł mnie a ja oplotłam nogami jego pas. Zaczął się kierować nadal mnie całując jak mniemam do sypialni. I chyba miałam rację, bo po chwili poczułam miękki materac pod swoimi plecami. Zjechał swoimi ustami na moją szyję lekko ją zasysając, na co z moich ust wydobył się jęk.

- Bierzesz tabletki? - zapytał odpinając mój stanik. Z moich ust wydobyło się jedynie ciche potwierdzające mruknięcie. A to co wydarzyło się dalej, to doskonale sami wiecie...

__________

Zabawe czas zaczac 🙈 Jedno spotkanie a tyle wspomnien i emocji 🤫 Ciekawe co siedzi w glowie Kyliana.

Czytasz - głosujesz!

Confiance || K. Mbappe || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz