Tu as perdu, Viviane

416 25 0
                                    

- Tylko pamiętaj, żeby włączyć dyktafon. - powiedziałam do napastnika, gdy ten szykował się na spotkanie z naszą szantażystką. W całą akcję wciągliśmy Presnela i mojego brata, którzy pomogli nam zaplanować przebieg akcji.

- Nie mów nic, co w jakikolwiek sposób mogłoby Ci zaszkodzić. - nakierował go Kimpembe. - Ale też nie przesadź z osądzaniem jej.

- Jasne. - przytaknął.

Troche mnie stresowała ta cała sytuacja, co jeśli coś pójdzie nie tak? Laska się zczai, że to całe spotkanie to jeden wielki podstęp, albo co jeśli Viviane na prawdę ma jakiegoś haka na Kyliana?

- Nie bój się. - szepnął przejeżdżając ręką po moich plecach. Uśmiechnęłam się słabo w jego stronę i spojrzałam na zegarek. - Lepiej już pójdę, żeby się nie spóźnić. - francuz przytulił mnie mocno do siebie po czym po braterskich uściskach z Preclem i moim bratem wyszedł z naszego pokoju hotelowego.

- To będzie najdłuższe czekanie w moim życiu. - stwierdziłam siadając na fotel.

- Będzie dobrze. - westchnął Marcus siadając na krańcu łóżka obok fotela.

- Musi. - szepnął zawodnik.

Kylian pov

Własnie wszedłem do kawiarni, w której umówiłem się z brunetką. Dojrzałem ją na samym, szarym końcu lokalu w prawie niewidocznym rogu. Podszedłem do niej i bez żadnego przywitania usiadłem naprzeciwko.

- Nawet się nie przywitasz? - spojrzała na mnie krzywo.

- Oszalałaś. - prychnąłem. - Przejdźmy do rzeczy, Viviane.

- Gdzie są moje pieniądze? - oparła się o stolik, który nas dzielił.

- Nie dostaniesz pieniędzy dopóki nie pokażesz jakiegoś dowodu na bycie w ciąży. - powiedziałem twardo.

- Słucham? - zdziwiła się. - Uważasz, że kłamie?

- Jeśli tak nie jest, pokaż mi kwitek od lekarza potwierdzający że straciłaś nasze dziecko. - patrzyłem jej się prosto a oczy, w których widniała niepewność i chwila zawahania.

- Nie muszę Ci niczego udawadniać. - rzuciła.

- Czyżby? - prychnąłem. - Policji też nie będziesz musiała niczego udowadniać?

Przyszedł czas.

- O czym Ty mówisz Kylian?

- O tym, że nie było żadnego dziecka a Twoja główka wymyśliła sobie szum wokół mnie i Ciebie. Dodatkowo miała ucierpieć nic nie winna Juliet. - na imie blondynki dziewczyna wywróciła oczami. - Czyli trafiłem. - dodałem.

- Ta mała szuja do Ciebie nie pasuje. - wycedziła przez zęby. - To ze mną najlepiej wyglądałeś na zdjęciach.

- O czym Ty mówisz kobieto. Zdradzałaś mnie na prawo i na lewo z każdym kto Ci się napotkał na drodze. Miałem to tolerować? Chyba oszalałaś. Poza tym, co Ci zrobiła Juliet? Przecież ona Cię nawet nie znała, nawet nie miała o Tobie pojęcia. - słuchała mnie z mocnym zdenerwowaniem wypisanym na twarzy. - Chciałaś rozgłosu wokół siebie bo media zauważyły Juliet w moim towarzystwie. Przy okazji wzbogaciłabyś się, ale uwierz mi dziewczyno, musiałbym Cię na prawdę nie znać jeśli miałbym Ci uwierzyć. A teraz odpowiedz grzecznie na moje pytanie: byłaś w tej ciąży czy nie?

- Nie. - wymamrotała.

- Jeśli jeszcze raz usłyszę, że cokolwiek i kiedykolwiek będziesz znowu planować jakąś niewytłumaczalną zemste na mój temat lub broń boże będziesz zbliżać się w jakikolwiek sposób do Juliet to Ty będziesz skończona, a nie ja. - pomachałem jej przed twarzą telefonem z włączonym dyktafonem. Oczy brunetki szeroko się otworzyły, a ja już wiedziałem, że jestem na wygranej pozycji.

- Nienawidze Cię i tego Twojego blond krasnala. - warknęła i z wściekłością prawie wybiegła z kawiarni. Szczęśliwy zapisałem nagraną rozmowę i również wyszedłem z budynku udając się do hotelu.

Kilkanaście minut później jechałem już windą na piętro, gdzie znajdował się pokój mój i blondynki. Napisałem w między czasie Marcusowi, że wszystko poszło dobrze ale mają nic nie mówić Juliet, bo chce z nią porozmawiać na osobności. Odpisał, że Juliet czeka sama w naszym pokoju do którego właśnie wchodziłem.

- I co? - rzuciła od razu gdy mnie zobaczyła. Podszedłem szybko i mocno ją przytuliłem. Byłem pewien, że nie mogła usiedzieć przez ten czas. Chciałem ją uspokoić, być przy niej i wspierać.

- Wszystko jest dobrze skarbie. - szepnąłem.

- Dałeś radę. - uśmiechnęła się.

- Poprawka, my daliśmy radę. - uniosłem kąciki ust i spojrzałem w piękne oczy polki. Przybliżyłem się powoli i musnąłem jej usta, które uwielbiałem już od pierwszego spotkania.

Confiance || K. Mbappe || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz