Qui es-tu Viviane?

432 28 7
                                    

Wracałam właśnie z porannego biegania doskonale wiedząc że hotel jest pusty, bo zawodnicy są na porannym treningu.

Weszłam do hotelowego pokoju rzucając na łóżko swój telefon oraz słuchawki. Podeszłam do jednej z walizek i wyciągnęłam z niej ciuchy na przebranie. Kiedy trzymałam to co chciałam weszłam do łazienki od razu zrzucając z siebie przepocony komplet sportowy.

Później oddam to do pralni.

Nie, nie jesteśmy tak wygurowani w społeczeństwie że oddajemy każdą rzecz do pralni. Najzwyczajniej w świecie w pokojach hotelowych nie ma pralek, a pralnia znajduje się w jednym z pomieszczeń, którym znajmują się głównie personel, w tym wypadku i niektóre osoby z naszego sztabu.

Weszłam pod srebrną słuchawkę zamykając za sobą szklane drzwi i po chwili poczułam kropelki wody z idealną temperatura na swoim ciele. Włosy umyłam kokosowo-czekoladowym szamponem, a moje ciało wysmarowałam lawendowym żelem pod prysznic. Spłukałam z siebie piane i owinięta ręcznikiem wyszłam na chłodnawe kafelki. Ściągnęłam turban ze swoich włosów i zaczęłam je suszyć. Po wysuszeniu i związaniu blond włosów w niezbyt dbałego koka ubrałam wcześniej wybrane ciuchy. Nałożyłam na twarz spf i wyszłam do pokoju.

Rozłożyłam się na łóżku i sięgłam po telefon, w którym zaczęłam przeglądac social media

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rozłożyłam się na łóżku i sięgłam po telefon, w którym zaczęłam przeglądac social media. Niestety niedługo później mój relaks został przerwany pukaniem do drzwi. Z wielką niechęcią wstałam z wygodnego materaca i ruszyłam w stronę drewnianych drzwi. Jakże było moje zdziwienie, gdy po drugiej stronie zobaczyłam dość wysoką kobietę z czarnymi jak węgiel włosami, dużymi i pełnymi ustami, brązowymi oczami i pełnym makijażem. Miała na sobie białą w czarny marmurek spódniczkę, która sięgała jej troche za tyłek i piłkarską koszulkę...Kyliana?

Może jakaś psychofanka.

- Słucham? - zapytałam.

- Zastałam może Kyliana? - zapytała mierząc mnie od stóp do głowy rzując głośno gume. Na dźwięk jej piskliwego głosu aż mnie skręciło.

- Nie i raczej nie powinno Pani tu być. - rzekłam stanowczo unosząc brew ku górze.

- Kochana, ja powinnam być na Twoim miejscu. - prychnęła. - Viviane Roche, powiedz to Kylianowi jak go zobaczysz. - puściło oczko w moją stronę i odeszła. Zdezorientowana i zdenerwowana zakmnęłam głośno drzwi i podeszłam do łóżka, na którym leżał mój telefon. Sprawdziłam godzinę i za około 15 minut reprezentacja powinna skończyć trening.

Będzie poważna rozmowa, Kylian.

W mojej głowie pojawiały się różne myśli i scenariusze, ale wiedziałam jedno - Kylian o czymś mi nie powiedział. Teoretycznie oficjalnie nie jesteśmy parą, ale tak się zachowujemy. Może to powinno mi dać do myślenia?

Kilkanaście minut później francuski napastnik wrócił do pokoju. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć zniknął za drzwiami łazienki. Westchnęłam głośno słyszał wode lecącą z prysznica i dalej czekałam aż będę mogła pogadać z napastnikiem.

- Za gorąco. - westchnął wychodząc z łazienki. Fakt, dziś było tak gorąco że nie dało się wyjść na dwór.

- Mieliśmy gościa. - zaczęłam.

- Jakiego gościa? - zapytał siadając obok i kładąc dłoń na moim udzie.

- Brunetka, wysoka, full make up. Szukała Cię.

- Co? - zdezorientował się.

- Przedstawiła się jako Viviane Roche i stwierdziła, że ona powinna tu teraz być a nie ja. - spojrzałam na niego gdy ten wybałuszył oczy. - Kim jest Viviane Roche?

- To moja była. - wyszeptał. - To skomplikowana sprawa, Juli. Kiedyś Ci wytłumacze.

- Kiedyś? Co znaczy kiedyś? - poirytowałam się.

- To jest za długa i za ciężka historia.

- To chociaż przekaż tej swojej byłej, żeby mnie nie nachodziła. Skoro nie chcesz mi tego powiedzieć, to niech mnie w to nie miesza. - wstałam i wyszłam z pokoju udając się do Kimpembe.

Confiance || K. Mbappe || Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz