Rozdział 1

722 26 3
                                    

Naprawdę nienawidzę piątków przez chemię.

   Z nienawiścią spoglądam na kartkę, która leży przede mną, a marny wynik zaznaczony w czerwonym kółku z wykrzyknikiem wydaje się ze mnie kpić. Nigdy nie byłam dobra z chemii, przyznaję, że odkąd pamiętam ten przedmiot wzbudzał we mnie nic więcej aniżeli obrzydzenie, czy nienawiść. Teraz jednak pozwalam sobie na chwilę wewnętrznego spokoju udając, że wcale cały mój świat się załamuje. W swojej głowie wyliczam już, o ile spadła mi średnia i jak źle znowu będzie. Jestem na pograniczu dójki z trójką i to wcale mnie nie pociesza. W zasadzie jestem w stanie powiedzieć, że jestem wręcz załamana.

   Powoli spoglądam w bok i zauważam wiele uśmiechów. Dziewczyny z którymi najczęściej rozmawiam i jestem w grupie porównują wyniki. Są szczęśliwe bo ściągały, a równe osiemdziesiąt procent przypomina im o sukcesie. Oraz mojej porażce.

Trzy dni bez regularnych posiłków, snu i jakiegokolwiek czasu dla siebie, by dostać marne trzydzieści dziewięć procent. Każdy doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jestem chodzącą katastrofą.

- Co masz Summer? - całe moje ciało automatycznie spina się na dźwięk głosu Kate. Oczekuje ode mnie odpowiedzi. W tej chwili powinnam wyznać całą prawdę, ale zamiast tego robię to w czym jestem najlepsza.

   Nawet nie jestem w stanie zauważyć różnicy, kiedy moje dołeczki unoszą się do góry i każdy może zauważyć rząd moich białych zębów. Ponownie uśmiecham się do złej gry, udając że mój świat wcale się nie wali jednocześnie przygniatając mnie każdym gruzem. Zamiast tego w pełni oddaje się temu, co mam wrażenie stało się już moją nieodłączną cechą. Moje oko nawet nie drga, nic mnie nie zdradza poza drżącymi dłońmi. Okropny nawyk, który wcale mi nie pomaga, kiedy kłamię. Może dlatego moje dłonie zawsze drżą. Może zawsze kłamię?

- Siedemdziesiąt sześć.

    Ich uśmiechy tylko się powiększają, a każda z nich wydaje się być szczęśliwa moim sukcesem. Nie wiedzą, że nie mogłam się skupić na teście i moja sytuacja z chemii jest okropna. Nie widzą, że każda lekcja jest dla mnie cierpieniem i stresem w jednym.

   Przygryzam dolną wargę w duchu licząc, że nie zapytają mnie o nic więcej. Szczęście wydaje się być dziś po mojej stronie, ponieważ upływa zaledwie chwila, gdy dziewczyny skupiają się na omówieniu kolejnego odcinka serialu na Netflixie. Nagle znów staję się częścią grupy.

   Allie pokazuje mi kilka memów, a ja uśmiecham się i opowiadam ciągle jakieś anegdotki ze swojego życia. Każda z dziewczyn się śmieje, a ja czuję się usatysfakcjonowana bo tym razem mogłam przyciągnąć ich uwagę. Kate kilka razy opiera dłoń na moim krześle przez co ani razu nie czuję się wykluczona. Dzisiejszy dzień jest dobry.

   Wszystko jest dobre do czasu, aż nie przysiada się on. Jego wzrok zawsze skupiony jest na mnie i z jakiegoś powodu wydaje się mnie to martwić. Nie powinno, każdy byłby zachwycony gdyby był na moim miejscu. Z tą różnicą, że Ashton Hall wcale nie chce pogratulować mi sukcesu, a jedynie dopiec swoimi słodkimi wycinkami. Bierze mnie za idiotkę i obydwoje wiemy, że tylko my zauważamy prawdę tego dziwnego przedstawienia, w którym odrywamy główne role. Nie czekając więc, aż sięgnie ręką w stronę mojej ławki, szybko chowam test do zeszytu nie przejmując się tym samym, że pozaginam wszystkie rogi. Jedyne co się teraz dla mnie liczy to to, by moje kłamstwo nie wyszło na jaw.

   Ashton kładzie stopy przy jednej z nóg mojego krzesła, a jego dłoń ląduje tuż obok ręki Kate na oparciu. W jednej chwili czuję się w pułapce. Nie jestem w stanie nawet stwierdzić, w którym momencie wsuwam zwykły czarny zeszyt do plecaka o tym samym kolorze. Liczy się dla mnie tylko to, by nikt nie patrzył na mnie ze współczuciem.

Lover, fighter, friend and enemyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz