Rozdział 29

173 17 18
                                    

Miłego czytania!
***

Bar świeci pustkami. Mimo to poznaje kilku klientów, gdy do niego wchodzę. Tony ściska moją dłoń tak mocno, jakbym lada moment miała bezpowrotnie zniknąć. Może tak jest? Teraz decydujące są bowiem godziny, a ja rzuciłam nożem w ojca i uciekłam z miejsca zbrodni.

  Przechodzę między stolikami z Tony'm, który nieufanie rozgląda się na boki. Dopiero wtedy dostrzegam stojącą przy blacie Sofie, która ma teraz swoją zmianę. Cóż, kiedyś naszą. Rudowłosa podnosi wzrok znad szklanek, a na jej ustach błądzi zadziorny uśmiech. Gdy dostrzega kto przed nią stoi, wyraz jej twarzy kompletnie się zmienia. Radość zastępuje przerażenie.

- Co się stało? – pyta zmartwiona i wychodzi zza blatu.

   Dopiero wtedy dostrzega moje trampki pokryte krwią podobnie, jak jeansy i dłonie. Wyglądam, jakbym kogoś zabiła. Może tak jest? Nie wiem, jak konkretnie go skrzywdziłam, że podłogę w kuchni zalewała jego krew.

- Potrzebuję twojej pomocy.

   Gdy zdanie opuszcza moje usta, drzwi od korytarza dla personelu otwierają się, a moim oczom ukazuje się Amanda. Jak zawsze w jednej ze swoich długich sukien. Jej oczy przeskakują po całym moim ciele, ale w odróżnieniu od Sofie, nie wydaje się być przerażona. Mam wrażenie, że spodziewała się zobaczyć mnie w takim stanie.

   W kilku krokach kobieta do nas podchodzi. Ruchem ręki przywołuje Franka i innego ochroniarza.

- Wyrzućcie wszystkich. Natychmiast.

   Nie musi się powtarzać, ponieważ w sekundę zabierają się do roboty. Spotyka się to z wielkim niezadowoleniem stałych klientów, ale Amanda nawet na nich nie patrzy. Jej wzrok skupiony jest tylko i wyłącznie na mnie.

- Weź stąd dziecko, Sofie. Muszę porozmawiać z Summer.

- Zaraz wrócę. Obiecuję.

   Nie powinnam składać obietnic, którym nie będę mogła dotrzymać, ale w tej chwili chyba nic nie jest w stanie mi pomóc. Nic prócz kłamstwa.

  Gdy bar jest już pusty, Amanda podchodzi do barku i zgarnia z niego alkohol oraz butelkę wody. Stawia przede mną naczynie, a ja zerkam niepewnie na trunek. Mimo to wybieram wodę.

- Mądrze – stwierdza kobieta siadając obok mnie. – czyja to krew?

- Sama nie wiem. To... wydarzyło się tak szybko.

   Amanda odkłada na bok alkohol i wyciąga z torebki telefon. Kładzie go po mojej prawej, a ja wiem, dlaczego to zrobiła. Problem w tym, że nie wiem do kogo zadzwonić po pomoc. Przez całe życie walczyłam sama. Jak mam komuś zaufać? Kto zajmie się Tony'm?

- Nikt? – pyta zdziwiona. – W porządku. Powiedz mi, co się wydarzyło.

- Nie. Nie mogę ci tego zrobić. Wylądujesz na posterunku, jako świadek.

- W momencie, w którym przekroczyłaś próg tego miejsca stałaś się moim interesem. Każda z dziewczyn ma problem, ale tylko ty Summer miałaś dość siły, by się pozbyć. Więc powiedz mi proszę, co zrobiłaś.

- Nie chciałam. – łkam, a łzy zaczynają spływać po mojej twarzy. Dopiero teraz dociera do mnie, jak zmęczona jestem. – Byłam taka szczęśliwa, Amando... po raz pierwszy myślałam, że mi się uda.

- A nie udało ci się? On już nie żyje.

- Nie... nie mów tak.

- To ten arogancki chłopak? – dopytuje, a ja kręcę głową. – Więc kto?

Lover, fighter, friend and enemyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz