Nie rozumiem...

20 2 21
                                    

Dziś wyjątkowo pospałam, obudziłam się o szesnastej, a pomimo to wciąż czułam się śpiąca. W sumie, żadna nowość. Nie wzięłam sobie zbyt poważnie słów Nikodema do siebie, nie chciało mi się wierzyć, że naprawdę dojdzie do tego spotkania. No cóż, po wiadomości od szefa to się trochę zmieniło.

Od Szefuńcio: Siema, pisze by powiedzieć, że upiekło Ci się dzisiaj. Nikodem już mi zdążył przekazać, że chcesz odwiedzić Adriana. Fajnie z Twojej strony, że chcesz wiedzieć jak się czuję. Sam Adrian Cię polubił, twierdzi, że uratowałaś mu życie haha. Oby tak dalej, trzymaj z nimi sztamę!

Aha, czyli to niby ja chcę do niego pojechać? Nieźle Nikodem sobie dopowiedział, chyba będę musiała to z nim wyjaśnić, to trochę chore. Robiło się coraz później, a ja nie wiedziałam, o której Nikodem raczy się po mnie zjawić. Ale no bez przesady, mam czekać na jego wiadomość? Nie, no co jeszcze. Moje myśli na całe szczęście, przerwał dzwonek do drzwi. Hmm, czy to on? Przecież nawet jeszcze ciemno nie jest.

- No witam śpiocha. - Leon stał w progu drzwi z wielkim uśmiechem i z jedną czarną różą, ale nie taką zwykłą...

- Hejka? Wchodź, wchodź. - powiedziałam wpuszczając go do środka.

- Ja tylko na chwilę, bo urwałem się z pracy. Mam przerwę i coś małego dla Ciebie. Proszę. - powiedział podając mi do ręki plastikową czarną róże. - Wiem, wiem pomyślisz sobie, zwykła róża. To patrz to. - przesunął włącznikiem, który znajdował się pod listkiem. - Widzisz, świeci się.

- Ojejku. - zaśmiałam się. - Ale zajebiste! - cmoknęłam go w policzek, przy okazji wtapiając się w jego ramiona.

- Wiesz, musisz mieć coś co będzie Ci zawsze o mnie przypominać. A myśle, że to jest idealne. - powiedział, głaszcząc moją dłoń. - No to ja lece, trzymaj się. - dał mi buzi w czoło i zniknął mi z oczu tak szybko, że nie zdążyłam nawet nic powiedzieć.

Niezły jest, jeżeli chciał skraść moje serce... To mu się to udało. Róża znalazła swoje miejsce w małym wazoniku na mojej toaletce. Wysłałam mu zdjęcie jak pięknie się komponuje. Niech wie, że sprawił mi tym ogromną radość. Mały gest, a jak cieszy...

Od Lilka: *zdjęcie*

Od Leon: Słodka jesteś. Ale lepiej zgaś tą różyczkę, żeby się zbyt szybko nie wypaliła;)

Od Lilka: No mam nadzieje, że nigdy się nie wypali.

Złapała mnie niesamowita ochota na potańczenie sobie do głośnej latynoskiej muzyki. Co mnie powstrzymywało? Oczywiście, że nic. Zaczęłam tańczyć i bawiłam się przy tym wspaniale. Zbyt wspaniale, chyba straciłam rachubę czasu. Gdy już zdyszana po setnej piosence, spojrzałam na telefon, widziałam tylko mnóstwo nieodebranych połączeń z obcego numeru. Kto to? Chyba nawet wiem... Gdy chciałam oddzwonić, usłyszałam pukanie do drzwi, poszłam otworzyć, łącząc się przy tym z... Oj.

- Cześć? - powiedziałam bardzo speszonym głosem. Nikodem stał przede mną i trzymał telefon w dłoni, pokazując w moją stronę.

- Nie wiem, odebrać łaskawie? Czy nie? - wymachiwał telefonem przed moją twarzą.

- Przepraszam, ja. - Przerwał mi.

- Ja to, ja tamto. Nie odbierałam, bo nie słyszałam. Czyż nie? - Spojrzał na mnie z czystą pogardą. - Dobra, tak szczerze to mam w dupie co robiłaś. Ubierz się bo wieje mocno, i masz minutę by być na dole. - Przejechał mnie wzrokiem od góry do dołu i zszedł na dół.

No już. Co jeszcze? Trzeba było podać konkretną godzinę, mam marnować cały dzień z telefonem przy dupie, bo tak sobie życzy Pan wyższy niż wszyscy. Dramat. Związałam włosy w luźnego koka, ubrałam cieplejszą bluzę i wyszłam. Stał oparty o auto i palił papierosa. Nie ukrywam, że jego mina nie była zadowolona. Sama nie wiedziałam czy to z powodu, że musiał na mnie tyle czekać i się do mnie dobijać, czy dlatego, że po prostu mnie widzi. Ale mało mnie to obchodziło, sam chciał. Bardziej, przeraził mnie fakt skąd wiedział pod jakie mieszkanie ma zapukać. Rozumiem, że muzyka grała głośno, no ale to trochę przerażające, że wiedział gdzie mnie zastać.

Dlaczego rozkochałam w sobie gangstera?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz