Norma.

13 0 4
                                    

23.06.20

Nie da się ukryć, że przed oczami często pojawiał mi się obraz wykrwawiającego się Siekiery w jego domu. Często też, w nocy miewałam sny, w których działo się to samo w kółko. Wiedziałam, że nie mogę nikomu o tym powiedzieć, wyżalić się. Zostałam z tym sama, a każdy możliwy sposób na wypędzenie tego z głowy nie działał.

Od Leon: wpadniesz do mnie? tak za godzinkę?

Od Lilka: tego mi trzeba, będę;3

W mojej głowie momentalnie pojawia się cisza, gdy mogę wtulić się w Leona. Wszystkie problemy momentalnie znikały, nigdy jeszcze nie czułam się przy kimś tak dobrze i bezpiecznie. Czułam tez, że dla własnego dobra powinnam na dzisiejszym spotkaniu poruszyć temat ,,nas". Nie chce przeżywać po raz kolejny tego, co w nastoletnich latach. Chce żeby się jasno określił z tym, jakie ma zamiary co do mnie. Nie chce się bawić dłużej w kręcenie.

***

POV: Leon.

Wiem, że to jest ten czas, w którym w końcu powinienem zrobić ten radykalny krok. Chociażby nie dla siebie, a dla niej. To jak na mnie patrzy, tym swoim wiernym spojrzeniem... Dla niej, bo boje się, że nie jestem wystarczająco dobry. Boje się, że ją zranię, a tego bym nie chciał. Wiem, że to jest jedyna osoba, która daje mi szczęście. I wiem, jak bardzo ryzykuje. Ale chce dać jej szczęście i bezpieczeństwo, którym również otacza mnie ona. Nie umiem kochać, a głębsza relacja może to albo zmienić na lepsze, albo na gorsze... Jestem zimny ale przy niej umiem się rozpalić i czuć. Dzięki niej w końcu czuję, że żyje. Chce tego.

Zaprosiłem ją do siebie, już za chwilę powinna tu być. Zawsze odczuwam dziwny stres gdy ją widzę, a moje serce bije jak szalone. Ale to chyba dobrze. No właśnie, chyba.
Lilka jak zwykle zaskakuje mnie swoją punktualnością, ledwo wybiła szesnasta, a już słyszę dzwonek do drzwi.

- Cześć miśka. - przytuliłem ją już w progu. Jak ja kocham jej zapach.

- Stęskniłam się, bardzo. - odkleiła głowę od mojej klatki piersiowej i spojrzała wprost w moje oczy, nadal będąc w moich objęciach.

- To dobrze się składa, bo ja tez. Chodź, usiądź. - Powiedziałem, wieszając jej bluzę na wieszaku. - Zamówimy pizzę?

- Boże, czytasz mi w myślach! - powiedziała z entuzjazmem, a jej oczy momentalnie zaświeciły się jak iskierki. - Ale dla mnie pepperoni! - pogroziła w moją stronę palcem. - Ty bierz co chcesz- uśmiechnęła się delikatnie.

- A co jeśli chcę Ciebie? - zapytałem chwytając za jej polik.

- Jeżeli mnie, to nawet i lepiej. - zaśmiała się, zanurzając się w moje usta.

- No dobra, pizza powinna być za jakieś pół godziny. W tym czasie...

- W tym czasie co? - spytała kładąc się na moje kolana, wlepiając przy tym swoje oczy wprost w moje.

- Wiesz, dostałem zaproszenie. - podałem jej kartkę. - Na wesele moich znajomych. Który, jest już za osiem dni. I potrzebuję osoby towarzyszącej. A tak się składa, że jest taka jedna, z którą chciałbym pójść. No ale wiesz, nie wiem jak ją zaprosić, trochę się cykam. - przewróciłem oczami. Ta zaśmiała się swoim nieśmiałym uśmieszkiem.

- Tak, pójdę z Tobą. - odpowiedziała sarkastycznym tonem.

- A skąd wiesz, że to Ciebie właśnie chcę zaprosić, co? - zapytałem przeplatając kosmyk jej włosów wokół palca.

- Bo rozumiemy się bez słów. No chyba, że coś się zmieniło i masz jakąś lepszą na oku. - mrugnęła oczkiem.

- No, a jest jakaś lepsza?

Dlaczego rozkochałam w sobie gangstera?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz