Istna tragedia.

16 2 1
                                    

To już tydzień odkąd jesteśmy razem. A już jutro idziemy na wesele jego znajomych... Boże, jak to szybko minęło. Odliczam dni jak głupia, a z drugiej strony trochę się boje. W końcu chcę dobrze wypaść i zrobić dobre wrażenie. Też nie wiem do końca czego mam się spodziewać, jakie tam będzie towarzystwo i czy znajdę z nimi wspólny język. Ale cóż, najważniejsze jest to żebym była sobą, nie zamierzam udawać kogoś kim nie jestem. Będę pozytywnej myśli i jakoś pójdzie. No, mam taką nadzieję...

Od Lilka: mógłbyś mnie podwieźć dziś do pracki? proszeeeee

Od Leoś: Niestety misiek;( Nie ma mnie w domku, tak jak wspominałem pomagam w przygotowaniu sali, a niestety przedłużyło się.

Od Lilka: No dobrze, napisz jak wrócisz.

Od Leoś: sprawdź konto, przelałem Ci na ubera;) Powiedz tylko, o której kończysz to przyjadę po Ciebie.

Od Lilka: o 4:30 masz już stać pod klubem hehe

No i rzeczywiście przelał, może to nie to samo ale i tak słodkie. Ważne, że po mnie przyjedzie. Jechałam z jakimś śmiesznym gostkiem, trochę mnie momentami przerażał jego śmiech... Ale za to mogłam puścić taką muzykę jaką chcę, więc nie mogłam narzekać. Gdy podjechałam już pod klub, wiedziałam, że dziś będzie spory ruch. Pełno ludzi stało przed wejściem. Czyli szykuję się ciężka noc.

- Cześć Lilcia, jak tam? - spytał szef, w momencie, w którym się przebierałam.

- Aa, no wiesz. Żyje już jutrzejszym dniem. - zaśmiałam się. - Pamiętasz, że jutro mnie nie będzie, prawda? - spytałam.

- Pamiętam. Ale mnie też nie będzie, jedziemy z chłopakami na weselicho. Starzy znajomi Adriana się pobierają. W końcu... Już ponad dziesięć lat są ze sobą. - zaśmiał się. A ja dopiero po chwili zrozumiałam, co on właśnie powiedział? Nieee, żarty jakieś.

- Czekaj, jak to? Przecież ja właśnie z Leonem jadę na wesele jego znajomych. - spojrzeliśmy na siebie z lekkim niedowierzaniem. - W białym domku? Lekko poza miastem?

- Antek i Dagmara? - przytaknęłam. - Noo, Lilcia widzimy się!!! - Niee, no błagam, to się nie dzieje. Niech mnie ktoś uszczypnie.

- Taak, super. - powiedziałam z lekko skwaszoną miną i zabrałam się do pracy. Taa.  Już wiedziałam, że pierwsze o co zapytam Leona jak tylko przyjedzie, to czy ich zna.

Było już po drugiej w nocy, ruch powoli malał. Robiło się coraz ciszej. No, może byłoby, gdyby nie to, że chłopacy postanowili wpaść na przysłowiowe ,,szybkie piwko".

- Cześć malutka, przyszykuj sześć piwek dla nas. - powiedział Adrian, przesuwając po blacie banknot dwustuzłotowy. - Jak tam?

- Aaa, bardzo dobrze... Słyszałam, że jutro się widzimy. - powiedziałam podnosząc jedną brew do góry.

- Co? Jak to się widzimy, że tutaj? Nieee, niestety jutro jedziemy na imprezkę. - powiedział odwracając się w stronę reszty.

- No tak, na imprezie się zobaczymy. - zaśmiałam się. Wtedy cała piątka przybliżyła się do mnie z zaciekawieniem na twarzach. Piątka, bo Nikodem uciekł rozmawiać z szefem. Ciekawe o czym... Wcale się nie domyślam.

- No co ty gadasz? Słyszycie chłopaki, pokażemy jej jak się rozkręca balety u Błaskich! - Antek i Dagmara Błascy, no tak wszystko się zgadza z zaproszenia. - Słyszysz Niki? - krzyknął w stronę idącego Nikodema. - Będzie gość, którego znamy... Ze swoim chłoptasiem. - dopowiedział śmiesznym tonem.

- Że niby ona? - pokazał na mnie palcem. - Skąd ich znasz? - spytał oziębłym tonem.

- W zasadzie to, nie znam... To znajomi mojego chłopaka, pierwszy raz ich zobaczę na oczy. - powiedziałam mierząc go wzrokiem.

Dlaczego rozkochałam w sobie gangstera?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz