17. "Nikt tu nie randkuje"

3 0 0
                                    

Jakieś pół godziny później, nigdzie jeszcze nie spotkałam Zayna, za to ciągle bawiłam się z Chrisem i Val, a Matt, którego również mijałam co kilka minut, mówił, że to właśnie on ciągle widział czarnowłosego z rudą na zmianę.

Od początku zabawy oberwałam kilka razy, ale najgorsze było uderzenie Matta, który pomylił mnie z Valerią. Jeśli dziewczyna obrywa ciągle w taki sposób, to współczuję jej z całego serca.

Idąc tyłem, trzymałam pistolet przed sobą. Szłam wzdłuż jedynej ściany, która miała na sobie czarny kolor. Wszystkie inne ściany były z czerwonej kostki.

Zderzyłam się z kimś. To był moment, kiedy odbiłam się od tej osoby i tracąc równowagę, poleciałam na ziemię. Przwróciłam się na plecy, wyciągając karabin przed siebie i kierując go w tą osobę.

Miej oczy dookoła głowy, tak? Chyba ci troszkę nie wyszło.

Chłopak również mierzył do mnie, a po chwili, kiedy żadne z nas nie strzeliło, on podszedł do mnie i kucnął przy mojej twarzy. Opuścił karabin, a ja chciałam wykorzystać sytuację i w niego strzelić, a potem uciec, ale nie zdąrzyłam przekręcić karabinu, a on ręką złapał za lufę, odsuwając go od siebie.

No to jestem w dupie.

Chłopak uniósł maseczkę, dzięki czemu zobaczyłam jego twarz.

Po czole spływał mu pot, policzki miał zaczerwienione, usta popękane i lekko spuchnięte, a w kącikach tych pięknych, szarych oczu dostrzegłam małe kropelki. Nie wiedziałam, czy to łzy, czy pot. Stawiałam na pot, ponieważ na ustach miał uśmiech, więc chyba nie miał powodu płakać, prawda?

Położyłam broń sobie na brzuchu i również uniosłam meseczkę. Teraz bez przeszkód mogliśmy sobie patrzeć w oczy. Jego cudowne, szare oczy spotkały moje piwne. A chwilę później jego pełne, spierzchnięte usta spotkały moje.

Zwariowałam.

Oddałam jego pocałunek. Było mi gorąco, a po plecach płynęły krople potu.

Usłyszałam w słuchawce głos Matta, który pytał gdzie jestem.

- Spadaj- odpowiedziałam mu, zdejmując kask i kładąc go obok siebie.

Zayn trochę się odsunął, a ja się podniosłam. Chłopak odsunął się aż pod ścianę, o którą się oparł, a ja przerzuciłam nogę przez te jego. Położył dłonie na mojej talii, powoli mnie ściągając na swoje kolana. Działaliśmy jak jedność. Jakbyśmy wiedzieli, co robić.

A wiedzieliśmy?

Chwilę patrzyliśmy na siebie, jakby chcąc się upewnić, że oboje jesteśmy pewni tego co nas łączy.

Tylko co tak właściwie nas łączyło?

- Szukałem cię cały ten czas - wyszeptał, kiedy położyłam głowę na jego ramieniu.

- Żeby we mnie strzelić? - zgrywałam się.

Podświadomie wiedziałam, że ja jego też szukałam. Za każdym razem, kiedy kogoś widziałam, miałam nadzieję, że to on.

- Tak. Wiem, że lubisz kolory, więc chciałem, żebyś ty też była kolorowa.

- Przecież jestem.

- Ale nie z moich rąk - powiedział, gładząc mnie po plecach.

Usiadłam prosto i spojrzałam na jego twarz. Perfekcyjna jak zawsze. Przeniosłam wzrok na jego kombinezon. Kilka żółtych plam pokrywało jego strój.

- Wyglądasz jak wojowniczka - rzekł, po chwili przyglądania mi się.

Przejechałam dłonią po roztrzepanym warkoczu, który zaplotłam w garderobie. Grzywka, która była za krótka, aby się w nim utrzymać opadała, jak zawsze, na moją twarz. Przejechałam rękawiczką po policzku, który mnie swędział.

Never forget youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz