3. "to moja siostra, ludzie!"

30 3 0
                                    

Od 15 minut staliśmy w siodlarni. Najpierw tłumaczyłam jak nazywa się każdy sprzęt, a potem szukałam swojego ogłowia. Zaczęłam się denerwować, bo kupiłam je kilka dni temu, a to nie możliwe, żeby się zgubiło, bo zawsze odkładam je na wieszak w mojej pace.

- Martha, widziałaś uzdę Lora? - pytam stajennej, która własnie weszła do pomieszczenia.

- Nie Cass, ale idź sprawdź u Lucy. Ostatnio coś mówiła, że strasznie jej się podoba. Zaczęła przed chwilą trening na hali - czy ona włamała się do moich rzeczy, żeby mnie okraść?

- Dzięki. Chodź Chris.

Wróciliśmy do Loreta, który stał z głową wystawioną przez specjalny otwór w drzwiach. Otworzyłam je i ponownie założyłam bordowy kantar i podpięłam uwiąz.

- Chodźcie chłopaki.

Kieruję się w stronę wyznaczoną przez Marthę. Chris równa krok ze mną.

- Myślisz, że Lucy to zrobiła?

- Nie wiem. Szczerze mam nadzieję, że tak, bo chyba zacznę płakać, jeśli nie znajdę go. Mam je od kilku dni, a marzyłam o nim - wchodzimy na dużą halę. - Jak widać nie tylko ja - zauważam, kiedy Lucy przejeżdża obok nas kiełznając konia moim nowiutkim ogłowiem. - Co nie zmienia faktu, że to nie w porządku i zrobię jej ostrą jazdę. Lucy! Tatuś nie nauczył, że się pyta o zgodę, kiedy bierze się czyjeś rzeczy? Oddawaj moją uzdę!

- Ach. Wyrwałaś się z niej właścicielowi? - odpyskowała.

- Słuchaj no, bo jak tam do ciebie podejdę, to może to się nie skończyć dla ciebie najlepiej. To jest kradzież, głupia blondyno!

- Daj mi spokój. Oddam ci, jak skończę jeździć - podjechała bliżej. Spojrzałam na nią zła.

Prychnęłam.

- Ty słyszysz, co mówisz? Nie dam ci spokoju, bo to jest moja własność. Zdejmuj ją natychmiast!

Dziewczyna zacinęła usta, patrząc na Chrisa.

- Poza tym, radziłabym ci potrenować trochę jazdę na oklep i proponuję kordeo, bo ewidentnie sobie nie radzisz - uśmiechnełam się sztucznie.

- Dobra - powiedziała stanowczo, po czym zeszła z konia i zaczęła go rozsiodływać. - Zaraz ci pokażę, jak sobie radzę.

- Jasne - ponownie prychnęłam. - Chris usiądź sobie - machnęłam ręką na krzesło za barierką. Odpięłam uwiąz, podałam mu go i podeszłam do schodków, z których wsiadłam. Lucy zaraz po mnie zrobiła to samo.


*POV. Chris*

To niezwykłe, jak bardzo Cass jest zgrana z tym koniem. To z jaką gracją oboje się poruszają, Cass wygląda na zdecydowaną w tym co robi i wie jak go prowadzić, a Loreto idzie płynnie do przodu. Widać, że jej ufa, a ona nie chce go skrzywdzić. Są niesamowici razem.

Tak poza tym, to ja się zastanawiam, jak one jeżdżą bez siodła. Co chwilę przeskakuję wzrokiem od jednej do drugiej i zdecydowanie Cass lepiej sobie radzi. Lucy wygląda na niepewną przy niektórych ruchach, siedząc na białym koniu w brązowe ciapki. Ona też czasami na mnie patrzy, ale tylko przez chwilę. Potem znowu skupia się na tym, co robi.

Jednak patrząc na Cassie, mam ochotę krzyknąć: "to moja siostra, ludzie!". Jestem dumny z tego, że będę miał taką siostrę.

- I co? Przyznasz, że jeszcze ci brakuje, czy duma nie pozwoli? - odezwała się do drugiej dziewczyny.

- Żeby przypadkiem ciebie ta duma nie zgubiła.

- O to się nie martw. Jak mnie zgubi, to ty już będziesz uznana za martwą, bo twoja tak cię poprowadzi, że nie będą mogli cię odnaleźć - podjechała do mnie. - Dasz radę usiąść za mną?

Never forget youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz