Prolog

48 7 0
                                    

  Właśnie zamykałam drzwi od swojej kancelarii gdy przeszkodził mi telefon, zdziwiłam się,było bardzo późno,kto o tej godzinie mógł do mnie dzwonić? Odebrałam, usłyszłałam całkiem dobrze mi znany głos, głos agentki jednej z popularnych,metalowych zespołów.

   Jej głos był nie spokojny mówiła bez ładu i składu, zresztą jak zawsze przy takich sytuacjach z tego co się dowiedziałam zatrzymano członków zespołu, była to dosyć duża sprawa bo ich prawnik nie dawał rady.

  Westchnęłam byłam w drodzę na komisariat to dzieję się co roku gdy tylko są w Stanach zaśmiałam się na tą myśl i zaczęłam wspominać jak wyglądało nasze pierwsze spotkanie.

  
Dzień dobry komendancie,jak zawsze powitał mnie elegancki mężczyzna, całkiem przystojny jak na swój wiek, znałam go dosyć długo, miałam pewne układy z jego synem więc byłam przez niego traktowana niczym anioł,szło mi to na rękę jak w tej sprawie miałam wyciągnąć z aresztu członka jakiegoś zespołu nie interesowało mnie kogo,po wypełnieniu formalności, osadzony został wypuszczony a moim oczom ukazał się bardzo przystojny mężczyzna z kolczykiem w brwi, zaniemówiłam, ale dalej grałam nie ruszoną po chwili pojawiła się jego agentka i go zabrała mężczyzna był pijany, bardzo pijany.

  
  Zaśmiałam się ten człowiek za każdym razem mnie intrygował, było w nim coś specjalnego,coś czego ktoś inny nie miał.Ta inność ciągnęła mnie do niego na swój sposób.Czasami łapałam się na rozmyślaniu o nim, ale szybko ganiałam się za myślenie w taki sposób o swoim kliencie.

  Dotarłam na miejsce, leniwie wysiadłam z auta mając świadomość, że i tym razem szybko pójdzie wyciągnięcie ich z aresztu.Swoją drogą nogi bolały mnie niemiłosiernie, cały dzień w wysokich szpilkach to nic dobrego, ale cóż taka praca zawsze trzeba być eleganckim, nawet paznokcie muszą mieć wyznaczony kolor.

  Zapukałam do gabinetu przywitałam się następnie mówiąc:

-Kogo my tu mamy hm?

  Przyprowadzono ich, stałam z nimi twarzą w twarz, mój kpiący uśmieszek wdarł się na usta, ale zaraz zapanowała obojętność,jak zawsze poszło szybko.Komendant nie mógł mi nic zarzucić, dosłownie nic.

  Zdziwiła mnie jedna rzecz,nie było nigdzie ich agentki a oni podpici nie wróżyli nic dobrego, próbowałam do niej dzwonić, ale nic z tego nie wyszło.Zirytowało mnie jej zachowanie przecież ona za nich odpowiadała.Powinna pilnować swojego zarobku..

  Westchnełam przeciągle wiedząc już że czeka mnie wycieczka z tą bandą do ich hotelu..

Krzyk Dusz~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz