Rozdział 16

15 2 2
                                    

   Leżałem zamyślony w pewnym momencie poczułem ciężar na mojej klatce spojrzałem i zobaczyłem Mad która leżała przytulona do mojego torsu

   Na mojej twarzy pojawił się nieunikniony uśmiech a ciało oplutł dziwny dreszcz jednak po chwili pojawiły się wątpliwości zaczynałem coś czuć do tej kobiety

   W tak krótkim czasie zdążyła zrobić dla mnie tak wiele teraz ja chciałbym się jej odwdzięczyć

  Zastanawiałem się też co tak bardzo ją zraniło że posunęła się do tego stopnia to do niej niepodobne, na co dzień jest opanowaną i silną kobietą

   Zaczęło mnie zastanawiać też czemu nie ma kontaktu z nikim z rodziny nie zauważyłem aby z kimś rozmawiała cały czas była pochłonięta pracą i tu pojawił się kolejny problem

   Mogła być zabardzo obciążona ma dwie prace prawnik i nasza agentka westchnąłem nie rozumiałem czemu ona dalej ciągnie tą pracę skoro płace jej wystarczająco dużo aby mogła robić co chcę

   Od tamtego momentu wszystko zaczęło się psuć
Kobieta chodziła ponura i zmęczona a na moje ciągłe prośby by udać się do terapeuty reagowała gniewem

   Dziś wszyscy pojechali do rodziny zostałem sam z Mad postanowiłem coś zrobić w końcu by było lepiej

   Podszedłem spokojnie pod jej drzwi i zapukałem a odpowiedziała mi cisza nic więcej żadnego szmeru postanowiłem wejść licząc na to że kobieta się po prostu kąpie ale nic bardziej mylnego..

   Pokój był pusty nie było tam nikogo a moje ciało ogarnął dziwny niepokój szybko pobiegłem do łazienki pukałem waliłem w drzwi...nic..

   Udało mi się je otworzyć ale widok który zastałem przeraził mnie, czułem jak bym umierał..jakby zabrano mi moją najcenniejszą rzecz

Madeline leżąca w wannie z podciętymi żyłami szybko do niej podbiegłem licząc że jeszcze będę w stanie ją uratować
Sprawdziłem jej tętno żyła. Jej serce biło

   Starałem się zatamować krwawienie a w między czasie zadzwoniłem po pomoc

W myślach przeklinałem że nie ma nikogo w domu

  Zabrali ją... moją drogą Mad.. płakałem do telefonu niczym dziecko podczas rozmowy z Marcus'em..

   Mężczyzna niewiele zrozumiał ale gdy tylko usłyszał że coś jest nie tak zebrał się i był

  Wbiegł do domu niczym burza patrzył na mnie zaniepokojony bo przecież wielki Ivan nigdy nie płacze najbardziej cyniczny mężczyzna którego kiedykolwiek mógł poznać..

-Stary co się stało? - pytał zaniepokojony

-Mad ona..kurwa chciała się zabić - wykrzyczałem łapiąc się za końcówki włosów byłem zły, zły na siebie że nie zareagowałem wcześniej olałem sprawę

-Jak..?Co się stało?!

-Nie wiem Marcus nie wiem... chodziła ostatnio przybita zła.. dziś chciałem z nią porozmawiać poszedłem do jej pokoju było pusto i cicho.. wiedziałem co się stało.. pobiegłem szybko do łazienki waliłem w drzwi błagałem żeby otworzyła nic...a gdy już tam wszedłem ujrzałem ją całą we krwi..

-A teraz?Gdzie ona jest?

-W szpitalu jej stan jest krytyczny..

Na jego twarzy zaczęło malować się zdeterminowanie a w oczach krążyły łzy

-Wsiadaj do samochodu jedziemy

-Gdzie? - Zapytał Marcus

-Do Mad muszę tam być muszę rozumiesz?! Muszę być z nią muszę jej pilnować powtarzałem

-Ivan! - Krzyknął

Odwróciłem się patrząc na niego pytającym wzrokiem

-Ja prowadzę.

Przystałem na to widział że nie jestem w stanie prowadzić

  Jechaliśmy w ciszy denerwowałem się bałem się o dziewczynę na której mi zależy o ironio

-Czy musiałem ją staracić żeby docenić to że była?
Pytałem sam siebie

-Ivan, ona z tego wyjdzie, wszystko się ułoży.

Marcus wyrwał mnie z zamyślenia

  Nie odpowiedziałem nic po prostu nie wiedziałem co mogę powiedzieć...

   Dojechaliśmy do szpitala, biegłem tak szybko jak byłem w stanie dotarłem do recepcji zdyszany zapytałem

-Gdzie znajdę Madeline Agnes White?

   Nienawidziłem szpitali i tych kobiet które wiecznie wymagały czegoś i potrafiły być wredniejsze niż ja

  Kobieta oderwała wzrok od laptopa i zmierzyła mnie zimnym spojrzeniem

-A kim pan jest dla pacjentki

  I tu zaczęły się schody...nie wiedziałem co powiedzieć ale Marcus mnie uprzedził

-Jest narzeczonym a ja bratem

   Popatrzyłem na niego zdezorientowany ale w duchu dziękowałem mężczyźnie  ponieważ wiedziałem że sam bym z tego nie wybrnął

Kobieta prychneła

-Przebywa w sali 198 na 4 piętrze.

   Podziękowałem z sarkazmem i szybko udałem się do windy razem z mężczyzną

Szedłem szybkim krokiem szukając tego jedynego pokoju..

znalazłem...

Krzyk Dusz~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz