----------------------------------------------------------------------------------
Z dedykacją dla niecierpliwej ghosts_lovers
----------------------------------------------------------------------------------
Byłam w pułapce bez drogi ucieczki właśnie, podpisywałam kontrakt ,w którym składałam przysięgę że będę całkowicie wierna zespołowi..
Co z tym się wiązało? Ciągłe koncerty i pilnowanie sześciu dorosłych mężczyzn..brzmi absurdalnie, mimo że zarobki były duże nie podobało mi się to. Lubiłam wolność,kochałam, a teraz można powiedzieć że została mi ona odebrana..
Ivan uczestniczył w tym,tylko on,nie pozwolił, pozostałym członkom brać w tym udziału co mnie zdziwiło ale i przeraziło.. świadomość że jestem z nim sam na sam przerażała
Mężczyzna teraz miał pogodny wyraz twarzy,
ale i stanowczy..nie przyjmujący sprzeciwu..Gdy dotykałam kartki papieru piórem z zamiarem podpisania jej odezwał się:
-Nie stresuj się tak, przecież nie zrobię ci krzywdy.
Niby wypowiedział to z ironią niby nie, a ja z sarkazmem odpowiedziałam:
-No jasne, wczorajsza rozmowa naprawdę to pokazuję.
Z dezaprobatą pokręcił głową śmiejąc się pod nosem:
-Nie bierz tego do siebie, nie miałem na myśli nic złego oczywiście.
Przerwałam pisanie na dokumencie i odpowiedziałam patrząc mu prosto w oczy:
-Co z tobą nie tak co?W czym ci jestem potrzebna?
Przestał się śmiać, zamarł i odwzajemnił wzrok mówiąc:
-Jeszcze nie teraz moja droga wszystkiego dowiesz się w swoim czasie .
No tak czego innego mogłam się spodziewać mężczyzna składający się z tajemnic lubi tajemnica..
Nie chciałam więcej ciągnąć rozmowy więc dokończyłam się podpisywać.Mężczyzna przekazał mi plan koncertowy i wyjaśnił że jutro jest wylot do Niemiec..
*W domu Madeline*
Miałam bardzo mało czasu na spakowanie się..
Dopiero teraz uświadomiłam się że tak naprawdę nie wiem co będę tam konkretnie robić,niby mam pełnić funkcję agentki ale z tego co się dowiedziałam nie tylko.
Pakowałam powoli rzeczy tak żeby niczego nie przeoczyć, starałam się wybierać rozsądnie co zabrać ze sobą,to było trudne bo tak naprawdę zostawiłam swój mały świat za sobą,jedyne co zostaję to praca którą będę mogła wykonywać zdalnie ale nie wiem czy podołam temu wszystkiemu i starczy mi na to czasu..
Spakowałam większość elektroniki zaczynając od laptopa kończąc na słuchawkach,to wszystko było skomplikowane a moje myśli szukały dobrych argumentów na to wszystko.
Spakowałam się bagaży było całkiem sporo teraz zauważyłam że dostałam wiadomość, wiadomość od osoby o której nie chciałam myśleć:
Nieznany:
-Tu Ivan, proszę abyś podała mi adres będę jutro z ekipą po ciebie.
Madeline
-Po co?
Nieznany
-Trzeba zabrać twoje rzeczy no i ciebie moja droga.
Madeline
-Mhm,w porządku adres to ****** 23/6.
Nieznany
-Cieszę się że się rozumiemy dziewczynko będziemy o 10⁰⁰ bądź gotowa i bez żadnych numerów.
Bez żadnych numerów?Jak miałam to zrozumieć, przecież i tak by mnie znalazł nie miałam najmniejszego wyjścia a tak bardzo chciałam jakieś znaleźć..
Tępo wpatrywałam się w wyświetlacz telefonu minęło dosyć sporo czasu bo kiedy się ocknęłam było grubo po 23.Postawiłam na szybki prysznic, zjadłam kolację i podreptałam do sypialni w czarnej koronkowej piżamie.
*Rano*
Ktoś dobijał się do drzwi, musiałam wstać,szybko poszłam otworzyć mając nadzieję że to tylko sąsiadka która znów chciała się czegoś przyczepić ale nie tym razem..
Zamiast sąsiadki stał tam Ivo .. Lustrował mnie wzrokiem od góry do dołu a ja dopiero teraz zrozumiałam w czym przed nim stoję.. Szybko pobiegłam do sypialni po szlafrok w tym czasie mężczyzna zdążył wejść do mieszkania kiedy dołączyłam do niego spokojnie oglądał obrazy które malowałam
-To twoje?-Powiedział i wskazała na szkic mężczyzny
Zmieszałam się bo zapomniałam go schować a ten akurat przedstawił jego..
-Tak to moje
Uśmiechnął się zadziornie wiedząc że ten szkic przedstawia go.
CZYTASZ
Krzyk Dusz~
Teen FictionMadeline White z zawodu prawniczka z kilku letnim doświadczeniem Co roku dostaje to samo zlecenia ale co zmieni się tym razem..? Czy podoła danej przysiędze i sprosta jako psycholog,menager,prawnik..kobieta..? Czy naprawi serce mężczyzny który zaję...