❀ 𝑪𝒉𝒂𝒑𝒕𝒆𝒓 𝑿.

562 48 9
                                    

[16 lat temu]

   Mury zamku potrafiły straszyć. Kamień przepuszczał świst wiatru poruszając obrazami, które były zawieszone na ścianach. Obrazy te przedstawiały jakichś ludzi, którzy swoimi groźnymi spojrzeniami zawsze patrzyli się na małą y/n. Dziewczynka bała się własnego domu, tak bardzo, jak swojego podłego ojca, który dniami wymęczał ją i szkolił, by ta poszła w jego ślady. Jej ojciec słynął pod nazwą najmroczniejszego klątwiarza w całej historii jujutsu i miał ku temu powody, o których jego córka na szczęście nie wiedziała. Była świadoma, że był złym człowiekiem i że tego zła jej właśnie uczył, a że bała się mu sprzeciwić słuchała się każdego jego rozkazu. Lecz dwunastolatka, która owładnięta była samotnością i co noc wylewała strumienie łez i to w taki sposób, aby jej ojciec nie usłyszał, zaczynała się powoli bać własnego cienia. Nie została nigdy obdarzona miłością, nie znała uczucia ciepła i troski. Była poniżana i bita. Była karana jeśli się nie posłuchała bądź nie była w stanie wykonać jakiegoś polecenia. Ojciec zmuszał ją do zabijania zaklinaczy, których porwał, odkąd skończyła sześć lat. Była zamknięta w zamku, nie jak księżniczka a jak ofiara złego czarnoksiężnika, który znęcał się nad nią w każdej możliwej sekundzie. Z wiekiem stopniowo uczyła się jak kontrolować łzy, ale nagromadzone emocje zamieniały się w stres, agresję ale i w bezradność. Zaczęła pisać pamiętnik, w którym używała brzydkich słów pomimo tak młodego wieku. Musiała gdzieś przelać swoje uczucia.

Była paskudna noc, a na zewnątrz trwała straszliwa burza. Odgłos piorunów dało się słyszeć zza okien, o które obijał się wiatr. Dziewczynka nie mogła zasnąć, to nie tak, że bała się burzy. Po prostu dzisiejszego dnia ojciec pokazywał jej jak torturować ludzi, aby wyciągnąć z nich informację i to było dla niej straszne. Nie mogła wyrzucić z pamięci widoku zakrwawionych twarzy i krzyku ofiar. A gdy tak się działo, że nie potrafiła usnąć, wymykała się po nocach na dwór. Lubiła naturę i nawet potężna burza wydawała się być mniej niebezpieczna niż życie w tych murach i jej ojciec. 

Jej czarna, długa koszula nocna ciągnęła się po kamiennych schodach a cień, który przed nią padał, gdyż trzymała w dłoniach świecznik, przypominał zjawę, która ją śledziła. Chciała wyjść i skąpać się w deszczu, poczuć jak wiatr rozwiewa jej włosy, a błyskawice oświetlają las. Wybiegła tajnym wyjściem, które sama odnalazła i zbiegła z pagórka, na którym stało zamczysko. Wszędzie wokół porastały ogromne świerkowe drzewa, a gdzieniegdzie znajdowały się obumarłe kolczaste krzaki. Była już u podnóża góry, gdzie zawsze przystawała obok małego jeziora. Usiadła na jego brzegu i rozpłakała się przypominając sobie dzisiejszy dzień. Chciała być wolna, szczęśliwa, aby ojciec nie zmuszał jej do takich okropnych rzeczy. Był draniem a ona zawsze roniła łzy, gdy obok go nie było. Przy nim za bardzo bała się rozpłakać. 

Trzęsła się z zimna, a łzy mieszały się z deszczem, lecz trwała tam dzielnie nie chcąc ponownie wracać do zamku, bo domem nie mogła go nazwać. Aż nagle usłyszała ryk przeklętego ducha, który z roztrzaskaną głową wpadł do jeziora i ochlapał dziewczynkę. Ta wystraszyła się, na szczęście klątwa już nie żyła. Pytanie brzmiało, kto ją zabił? Usłyszała szelest liści i sparaliżowana wpatrywała się przed siebie. Umiała się bronić, ojciec nauczył ją, jak kogoś zabić, ale nie chciała tego robić. Mimo, że padał deszcz coraz bardziej słyszała, że ktoś się zbliżał.

— Chyba znów przesadziłem. — ledwo usłyszała chłopięcy głos. — O, ktoś tu jest! Halo!

— Nie zbliżaj się! — krzyknęła przerażona, kiedy chłopak zaczął jej machać i iść w jej kierunku.

— Spokojnie, nic ci nie zrobię. Zgubiłaś się? — pytał wesoło chłopiec, który był co raz bliżej y/n.

Ona nie odpowiedziała. Zamiast tego zaczęła uciekać. Nie warto było wdawać się w bezpośredni kontakt, bo jeszcze mogłoby dojść do niepotrzebnego konfliktu, a gdyby ojciec się dowiedział, byłaby już w grobie. Biegła ile miała sił, nie zwracając uwagi na to, że jej suknia nocna pobrudziła się od błota. Obróciła głowę, by zobaczyć czy nieznajomy jej nie gonił, a kiedy go nie dostrzegła znów spojrzała przed siebie i na coś wpadła.

𝑩𝒊𝒕𝒄𝒉, 𝒄𝒐𝒎𝒆 𝒉𝒆𝒓𝒆 ❀ 𝑻𝒐𝒋𝒊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz