Bo marzenia jednak się spełniają, bo dorośli wciąż mogą marzyć. Mogą wierzyć w dobro, wieczny raj i odkupienie, ulgę albo w swojego wybawcę.
Miecz świsnął w powietrzu i ze szczękiem przeciął metalowe łańcuchy. Gdyby nie to, że katana Tojiego była bronią rangi specjalnej, nie zdołałby przeciąć tego metalu. Zanim opadłaś, Fushiguro chwycił cię ostrożnie, jednak słyszał jak ból wewnętrzny rozbrajał cię od środka. Schował swoją broń, a następnie podniósł cię delikatnie. Sam nie wiedział, co robił i dlaczego to robił. Nie miał w tym żadnego celu i żadnych korzyści, a wręcz przeciwnie - tym aktem kierował na siebie silnych wrogów. Ale może owładnęła go rządza przygód i coś takiego, mimo że totalnie było pokręcone i szalone, sprawiało że odczuwał więcej adrenaliny i radości?
— Chyba naprawdę mnie pojebało. — rzekł sam do siebie, ponieważ ty nie kontaktowałaś. — Ale raz się żyję i mówi się trudno.
Wzruszył ramionami i wychylając się z lochu zaczął uciekać. Naprawdę sam nie wiedział dlaczego tak nieprzewidywalnie się zachował i chyba nie chciał na to pytanie odpowiadać. Działał pod wpływem adrenaliny, która owładnęła go i skusiła tak mocno, że nie mógł się powstrzymać. Zaśmiał się pod nosem, jak uciekał wraz z tobą przez labirynt korytarzy stwierdzając, że z wiekiem coraz bardziej mu odbijało. Kochał wyzwania i tym żył, bo taki właśnie był Toji Fushiguro.
Biegł szybko starając się w razie czego wyczuć obecność Geto. Toji miał przewagę, bowiem nie posiadał przeklętej energii i przez to był niewykrywalny. Z tobą też nie było problemu, bo byłaś na tyle osłabiona i działanie łańcuchów wciąż trwało, przez co obydwoje przybraliście pelerynę niewidka. Sam nie wierząc w to, co wyprawiał uśmiechał się pod nosem, jak dziecko i czuł się jakby bawił się w berka i chowanego. Już po chwili wybiegł na zewnątrz śmiejąc się z Geto, który teraz prawdopodobnie w osłupieniu stał w lochu z kopertą z pieniędzmi i nadaremno wpatrywał się w nań ścianę. I po raz pierwszy w życiu Fushiguro nie żałował utraconej zapłaty. Na obecną chwilę wystarczało mu to co miał, bo dorobił się miliarda jen (które i tak w krótkim czasie roztrwoni), a zapewnił sobie przy tym niecodzienną rozrywkę.
Dobiegł do czarnego samochodu, który zaparkował niedaleko wejścia do podziemi i wrzucił cię na tylne siedzenia. Nie miał teraz czasu, aby myśleć o tym, aby być delikatnym. Później miał zamiar się tobą zaopiekować, a teraz priorytetowo musiał uciekać. Przekręcił kluczyk w stacyjce i odjechał z piskiem opon wciąż śmiejąc się jak psychopata. Wyciągnął telefon i zadzwonił do swojego zaufanego pośrednika, z którym robił często interesy na duże kwoty.
— Mam nadzieję, że stęskniłeś się za starym znajomym. — rzucił czarnowłosy jadąc jak pirat drogowy, kiedy pośrednik odebrał.
— Nie zupełnie, ale interesy z tobą to czysta przyjemność. — powiedział głos po drugiej stronie słuchawki. — Co tym razem?
— Helikopter na już!
— Już się robi. Wyślij mi swoją lokalizację.
Fushiguro uwielbiał takich ludzi. Za daną kwotę ten człowiek robił wszystko, nawet jeśli był to środek nocy, a że Toji dzwonił do niego tylko, gdy miał przy sobie duże pieniądze, tamten ufał mu, że zapłaci i bez problemu nawiązywali współpracę. Dodatkowo nigdy nie pytał, po co mu te wszystkie rzeczy. Załatwili wszystko przez telefon, tak aby ucieczka się udała. Załatwił od razu zakwaterowanie na północy Japonii i pomoc lekarską dla twojej osoby. Wszystko poszło gładko jak po maśle, a blik na dziesięć milionów jen przyszedł niemal od razu.
*.:。✿*゚゚・✿.。.:*
Północ Japonii charakteryzowała się zdecydowanie chłodniejszym klimatem, za którym Toji niezbyt przepadał, lecz ostatnimi czasy obiło mu się o uszy, że to właśnie na Hokkaido będzie w stanie znaleźć dobrze płatne zlecenia, więc połączył przyjemne z pożytecznym. Minęły dwa tygodnie odkąd Fushiguro uciekł wraz tobą na północ kraju, a mimo to wciąż nie mogłaś dojść do siebie. Nie wiedziałaś, czy twój ratunek nie zaliczał się prędzej do grzechów niż do cudów.
CZYTASZ
𝑩𝒊𝒕𝒄𝒉, 𝒄𝒐𝒎𝒆 𝒉𝒆𝒓𝒆 ❀ 𝑻𝒐𝒋𝒊
Fanfiction❦ 𝐓𝐨𝐣𝐢 𝐱 𝐟.𝐫𝐞𝐚𝐝𝐞𝐫 ❦ - Wyniszczymy się nawzajem. - Wiem. - Podoba mi się to.