10-" Wal się Rafe"

453 11 0
                                    

Gdy dojechaliśmy na miejsce i weszliśmy do sierodka, przy drzwiach stali Cameron'onwie
-Cześć Ward- powiedział mój tata witając się z Wardem.
-Cześć, to moja żona Rose, a dzieci już znasz.- powiedział Ward a tata tylko przytaknął.
-A to moja córka Angel.- powiedział pokazując na mnie.
-Angel, piękne imię.- powiedział Ward
-Dziękuje.- odpowiedziałam. Po tym mój tata z Wardem gdzieś poszli. Ja też chcia£am iść ale ktoś mi nie pozwolił. To Rafe, złapał mnie za nadgarstek.
-Angel- powiedział
-Tak?- odpowiedziałam odwracając się do niego.
-Przepraszam cię za wtedy.
-Rafe, tego się nie da wybaczyć, przynajmniej według mnie.
-Boże to było tak dawno, przestań się wkurzać.
-Puść mnie.
-Angel.
-PUŚĆ MNIE.- Rafe puścił moją rękę
-Wal się Rafe.- powiedzuałam pod nosem i  poszłam na kanape stojącą w kącie.Po chwili poczułam że ktoś obok mnie usiadł, odwruciłam się, Była to Kiara.
-Hej.
-Cześć
-To jest chyba jak nudniejsza impreza do tej pory.
-No bez kitu.- odpowiedziałam podpierając głowe ręką.
-Pope też tu jest.- powiedziała Kie
-Serio? Co on tu robi?
-Pracuje, przyjechał z ojcem.
-Ah no tak.-

Po jakimś czasie (ok.godzinie) siedzenia i gadania tyłko z Kie, ona musiała iść do rodzicuw a ja zostałam na kanapie. Nagle w tłumie ujrzałam znaną mi sylwetkę.
-JJ?- powiedziałam pod nosem i poszłam w stronę tej osoby.

Gdy weszłam do łazienek usłyszałam czyjeś głosy, był tam na pewno JJ I Rafe.
Weszłam dalej aby zobaczyć co się dzieje, jak wyszłam zza progu zobaczyłam Rafe'a, Toppera, JJ'a i jeszcze kilku kolesi Rafe'a.
-Mogę się dowiedzieć co tu się dzieje?- zapytałam.
-Oh, Angel, nic my tyloo sobie gadamy.- powiedział Rafe a ja zmierzyłam ich wzrokiem chwyciłam JJ'a za nadgarstek i wyciągnęłam go z tamtąd.

-Co Ty tutaj robisz?!- zapytałam
-Też się cieszę że cię widzę.- powiedział.
-JJ! Nie nie jest śmieszne! Co tu robisz?- zapytałam jeszcze raz.
-Pracuję.
-Serio? Zatrudniają na takie imprzezy tylko jakiś wykfalifikowanych kucharzy tak samo jak i kelnerów więc nie kłam!
-Przyszłem na przeszpiegi.
-Po co? John B cię przysłał.
-Tajemnica Zawodowa- powiedział i pocałował mnie.
- Jest jakiś problem?- powiedział ochroniarz który właśnie wszedł do pomieszczenia.
-Ni. . .- zaczęłam mówić ale JJ mnie wyprzedził.
-Właściwie to tak, próbowałem okraść impreze a ta piękna pani mnie nakryła, proszę mnie wyprowadzić.- JJ puścił mi oczko i poszedł z ochroniarzem a ja za nimi.

-Zostaw mnie umiem chodzić- powiedział JJ do ochraniarza, wybiegł na taras a przed tarasem stał John B
-Misja wykonana- powiedział JJ
-John B popatrzył na mnie Pope'a i Kiare.
-Idziecie?- zapytał. Kie bez zastanowienia pobiegła do nich, Pope zaczął przepraszać ojca i podbiegł do nich. Nawet Sarah Cameron pobiegła. Wszyscy popatryli się na mnie, odwruciłam się za mną stał ojciec i patrzzył na mnie surowym wzrokiem.
-Ojj będzie bite.- powiedziałam pod nosem i pobiegłam do JJ'a, Johna B, Kiary, Pope'a i Sary.
-Dobrze!! Moja krew!- krzyknął JJ i pobiegliśmy wszyscy na łódź Johna B która była postawiona przy brzegu morza.

Popłyneliśmy do chatki Johna B. Tam zrobiliśmy ognisko, piliśmy, paliliśmy i dobrze się bawiliśmy.

-Ej, jak myślicie, co by było gdybym tu nie wróciła?- zapytałam
-Pewnie byśmy siedzieli tu bez ciebie.- powiedział John B
-Pewnie tak.- powiedziałam kładąc się na ziemi.
-A co by było gdybyście nigdy mnie jie poznali?- zapytałam.
-Nie Wiem.- Odpowiedział JJ
-A gdybyście nigdy nie poznali mnie?- zapytał JJ.
-Pewnie mieli byśmy mniej kłopotów- powiedział Pope i wszyscy zaczęli się śmiać.

-Słyszeliście?- zapytałam
-Ale co?- zapytała Sara.
-Zamykane drzwi od auta.- nagle wszyscy usłyszeli rozmowy.
-Opieka społeczna- powiedział John B.
-Nie mogą cię znaleźdź.- Powiedziała Kie.

Po chwili siedzieliśmy wszyscy na dużym drzewie.
-John B?!- Jakaś kobieta z opieki społecznej pukała do drzwi chaty.
-John B Routledge!- krzyczał policjant który przyjechał razem z nią.

Jak na złość coś musiało się stać.
-Cholera- szepnęłam
-Co jest?- zapytał JJ a ja pokazałam palcem na spadającego z mojej stopy buta. Miałam na sobie szpilki więc nie dziwie się że spadają. Gdy but już miał spaść prubowałam go złapać, i złapałam ale gdy go złapałam osunęłam się z drzewa i spadłam gałąź niżej robiąc dość duży hałas.

Oczywiście nie spadłam NA gałąź lecz w ostatniej chwili się jej złapałam. Teraz wisiałam trzymając się jedną ręką za gałąź drzewa.

-Słyszałeś to?- zapytała kobieta policjanta a policjant wyjął broń.
-Spojrzałam na Johna B a on bez dźwięcznie powiedział mi że muszę wytrzymać. Widzialam tak z 5 minut, ręka mi już zdrętwiała, próbowałam się złapać drugą ręką ale nie potrafiłam. Trzymałam się gałęzi najmocniej jak mogłam aż w końcu kobieta z opieki powiedziała.
-Chyba go nie ma, choć idziemy, wrócimy jutro.

Tylko gdy wsiedli do auta JJ zeskoczył na moją gałąź i pomógł mi wejść z powrotem.

--------------------------------------------------------------
Dziękuje za taką ilość wyświetleń <33

By:Borsuk
✨✨

PŁOTKA NA ZAWSZE/ JJ Maybank Story Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz