– Chyba czas znaleźć nocleg – Dylan odezwał się po długim czasie ciszy, podczas której przeszliśmy wiele kilometrów.
Zrobił to w odpowiednim momencie, ponieważ planowałam zacząć go błagać o przerwę, ponieważ każdy krok sprawiał mi ból, a sekundy wydawały się być godzinami. Nie dokuczała mi tylko zraniona noga, a całe ciało nie przyzwyczajone do tak ogromnego wysiłku, jakim jest wielogodzinny marsz, dodatkowo z ciężkim plecakiem na plecach.
Dylan skręcił pomiędzy dwa budynki, a raczej to, co z nich pozostało. Podążyłam za nim. Noc zaczynała się rozjaśniać, przez co łatwiej było stawiać kroki i o nic się nie potykać. Dylan zaglądał przez poprzez porozbijane okna do wnętrz budynków. Zapewne sprawdzał czy miejsce nadaje się do bezpiecznego nocowania. Żaden z nich nie wyglądał na bezpieczny. Bałam się, że niestabilne mury i zapadłe dachy zwalą nam się na głowy. Chłopak mruczał niezadowolony pod nosem, a ja błagałam, aby nagle pojawił się przed nami nienaruszony budynek, w którym mogłabym odpocząć.
Jak na życzenie, po skręceniu w lewo zauważałam duży, trzypiętrowy budynek z mnóstwem okien. Wyglądał przyzwoicie na tle innych wokół, przynajmniej wszystkie ściany nadal stały.
Wskazałam palcem w jego kierunku, zwracając tym uwagę Dylana.
– A tamten? – zapytałam z nadzieją.
Mężczyzna spojrzał we wskazanym kierunku. Zmarszczył brwi, wpatrując się przed siebie. Patrzyłam na niego z nadzieją, ponieważ moje mięśnie odmawiały już posłuszeństwa.
– To szkoła, myślę że się nada. – Ruszył przed siebie, a ja wydałam z siebie głośne westchnienie ulgi. – Zachowaj ciszę, dopóki nie upewnimy się, że jest pusto.
W końcu nadszedł czas na odpoczynek, jedzenie i sen. Wiedziałam, że nie uda mi się porządnie wypocząć, a dalsza część podróży będzie równie bolesna. Nie zamierzałam jednak dłużej nad tym rozmyślać, tylko cieszyć się wizją zbliżającego się odpoczynku.
Weszliśmy do szkoły przez duże, wyłamane dwuskrzydłowe drzwi. Ktoś je wyważył, a ja miałam nadzieję, iż stało się to dawno temu. Nie chciałabym natknąć się na kogokolwiek, na tym pustkowiu. Choć czy byli tu w ogóle ludzie poza nami i strażniczkami, które z pewnością nie odpuściły poszukiwań, i którym, dziwnym sposobem, nadal bez problemu umykaliśmy nie dysponując żadnym pojazdem.
Przed nami znajdował się długo korytarz. Ze ścian odchodziła stara farba, a gdzieniegdzie wisiały duże ramy, wypełnione małymi, wyblakłymi zdjęciami. Podeszłam do jednej z nich. Przyjrzałam się kilku wyraźniejszym twarzom. Uśmiechnięci nastolatkowie, którzy według napisu byli absolwentami tej szkoły w roku dwa tysiące szesnastym. Wszyscy od dawna nie żyli, a ja zastanowiłam się jaki los ich spotkał. Zginęli w wojnie? Dożyli podeszłego wieku i zmarli? Jeśli brać pod uwagę druga opcję, mężczyźni odeszli w niewoli.
Nagle ramka spadła, roztrzaskując się na ziemi z głośnym hukiem. Odskoczyłam przestraszona, a moje serce zakołatało gwałtownie w piersi. Dylan pojawił się obok mnie w mgnieniu oka z miną, która wskazywała na to, iż był ogromnie zły.
– Nie potrafisz zachować się cicho, gdy cię o to proszę, do cholery?
– To nie ja, samo spadło – broniłam się.
Dylan nie słuchał.
– Jeśli mieliśmy jakiekolwiek szanse na zachowanie naszego położenia w ciszy, właśnie to zepsułaś. Miejmy nadzieję, że w okolicy nikogo nie ma, bo obudziłabyś zmarłego – syknął ze złością.
Wpatrywałam się w jego plecy z niedowierzaniem, gdy się odwrócił. Skąd w nim nagle taka wściekłość? Mężczyzna miał zdecydowanie problemy ze swoim charakterem.
![](https://img.wattpad.com/cover/328072941-288-k677743.jpg)
CZYTASZ
Enslaved. Wyjdź z podziemi.
RomancePrzyszłość. Wojna zniszczyła nadzieję ludzi. Kobiety przejęły władzę nad światem. W Państwie Wyzwolonym panuje ściśle określone prawo. Melanie nie jest zwykłą dziewczyną, jako córka prezydenta musi dawać przykład swoim zachowaniem i nienaganną pos...