3."Duma i uprzedzenie."

636 78 13
                                    

Rozdział trzeci

„Duma i uprzedzenie"

Art.1

Jeżeli ktokolwiek będzie świadom, iż łamane jest Prawo Państwa Wyzwolonego poprzez więź z płcią przeciwną i nie zgłosi tego służbom specjalnym, grozi mu kara pozbawienia wolności, bądź w sytuacji, gdy pomagało się owym osobom, kara śmierci.

Fragment Prawa Państwa Wyzwolonego

Byłabym głupia, gdybym nie przestraszyła się słów Dylana. Niemal wybiegłam z pokoju w akompaniamencie jego szyderczego śmiechu. Nie wróciłam tam przez następne trzy dni, bojąc choćby spojrzeć w jego oczy. Zapewne zdawał sobie sprawę, iż jego słowa wywarły na mnie odpowiednie wrażenie. Wystosował wobec mnie i mojej matki groźbę, za którą powinien był zginąć. Jednak z jakiegoś powodu wciąż analizowałam jego słowa i nie poinformowałam matki o niczym. Chciałam rozgryźć tego mężczyznę oraz dowiedzieć się więcej o jego przeszłości, która najpewniej była inna niż przedstawiały to papiery. Co raz bardziej umacniałam się w przekonaniu, iż Dylan należał do rebeliantów, czyli grupy otwarcie sprzeciwiającej się panującemu prawu. Niestety sama nie wiedziałam w tej kwestii zbyt wiele. Matka od zawsze trzymała mnie z dala od spraw rządowych, co z wiekiem zaczynało mnie drażnić. Zdawkowo odpowiadała na niewygodne dla niej pytania, za każdym razem powtarzając, abym nie zaprzątała sobie nią głowy.

Uznałam Dylana za swoją szansę na wyjście z kokonu, który zbudowała dla mnie Christina. Żeby to zrobić, musiałam najpierw stanąć z nim twarzą twarz i przekonać go do jedzenia, gdyż bezzmiennie odmawiał spożywania posiłków, wyjątkiem było rzadkie picie wody w minimalnych ilościach. Sądziłam, że prawdziwych odpowiedzi mógł udzielić mi tylko on.

Nim postanowiłam ponownie stanąć przed Dylanem, udałam się w jeszcze jedno miejsce.

Budynek Kapitolu jak zawsze zachwycał. Białe ściany budowli w żaden sposób nie ucierpiały podczas wojny sto lat temu, przez co był najcenniejszym zabytkiem w całym państwie. Uwielbiałam rzędy białych kolumn, które nadawały temu ogromnemu budynkowi lekkości. Mniej lubiłam schody prowadzące w górę, do drzwi. Jednak wchodząc po nich mogłam podziwiać portyk z wykutą w nim płaskorzeźbą, która zdobiła fasadę budynku. Przedstawiała ona scenę z dnia przejęcia władzy przez kobiety. Obejrzałam się w tył na plac, aby spojrzeć na jego środek. Dużą rzeźbę, przedstawiającą pierwszą prezydent Państwa Wyzwolonego, otaczała sztuczna sadzawka. Elena Wincher nie była urodziwą kobietą. Nieruchoma, dumnie spoglądała na kopułę Kapitolu.

Wnętrze nie było mniej imponujące. Wysokie sufity, kwieciste freski, przeplatane ze scenami z życia państwa. Kopuła od środka prezentowała się jeszcze bardziej okazale. Na samym jej środku widniał malunek prezentujący flagę Państwa Wyzwolonego. Przedstawiała ona orła z rozpostartymi skrzydłami, który w szponach dźwigał martwego węża. Całość zaprezentowana była na granatowym tle. Żałowałam, że teraźniejsza architektura ograniczała się do prostych brył, odrzucając piękne, obłe kształty pełne malunków i rzeźb. Kochałam Kapitol, ponieważ to na jego korytarzach się wychowałam. Uwielbiałam także słuchać o nim na lekcjach historii.

Dziś nie było natomiast czasu na zwiedzanie. Przyszłam tu w jednym, konkretnym celu i musiałam zrobić to szybko. Ruszyłam na najwyższe piętro, po drodze mijając urzędniczki, których twarze doskonale znałam. Odpowiadałam zdawkowo na słowa powitania, mając nadzieję, że nikt po drodze nie zatrzyma mnie na grzecznościową pogawędkę. Nienawidziłam grzecznościowych pogawędek.

Moim celem był gabinet matki oraz jeden konkretny klucz, który otworzy przede mną drogę do piwnic. Wiedziałam, że nie mogłam zabrać niczego z gabloty pełnej kluczy. Po pierwsze; była ona zamknięta. Po drugie; matka z pewnością w mgnieniu oka zauważyłaby zniknięcie jednego z kluczy. Wiedziałam jednak, że posiadała zapasowy klucz do piwnic ukryty w swoim biurku.

Enslaved. Wyjdź z podziemi.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz