,,Give me a second I
I need to get my story straight''
~Fun
6 Stycznia 2020
Jennie po powrocie do miasteczka doskonale wiedziała, których miejsc unikać. Starała się nie przechodzić obok szkoły, wielkiej opuszczonej rezydencji Pembertonów, wszystkich miejsc, które przypominały jej dzieciństwo. Części już nie było, stary sierociniec prowadzony przez siostry zakonne, w którym się wychowywała, został zrównany z ziemią a w jego miejscu postawiono supermarket. Nie sądziła, że stary wiktoriański dom na końcu bocznej drogi przy lesie też będzie dalej stał, a jednak stanęła przed jego drzwiami i używając kołatki w kształcie gargulca, zapukała do drzwi.
Nie ważne, gdzie akurat była, zawsze to miejsce miała na myśli, gdy mówiła o domu. Już jako nastolatkowie Jennie i jej brat Todd zdali sobie sprawę, że jest z nimi coś nie tak, nie w taki sposób w jaki nastolatkowie zazwyczaj o sobie myślą, ale w taki, że Todd potrafił cały pokój pogrążać w ciemnościach a Jennie wytwarzać światło tak jasne, że zawstydzało słońce. Nie wiedzieli skąd wzięły się te umiejętności ani jak je kontrolować. Na domiar wszystkiego osiemnaste urodziny Todda nadchodziły, a to oznaczało, że sierociniec nie będzie już miejscem dla niego. Miał zostawić siostrę i wziąć los w swoje ręce.
Szukając jakichkolwiek informacji na swój temat natrafili na pewnego człowieka, Richarda Swifta. Brytyjczyk z imponującą kolekcją herbat nie tylko znał ich ojca, ale posiadał takie same moce jak Todd. Zamieszkali z nim w starym gotyckim domu, który choć z daleka mógł się wydawać przerażający, w środku dawał poczucie ciepła. Sam Richard Swift nie był zbyt rodzinnym facetem, upewniał się, że przygarnięte dzieciaki mają co jeść i że nikogo nie skrzywdzą swoimi mocami, ale nie wychowywał ich. Często też wyjeżdżał i jedynie przysyłał pieniądze.
Raz wyjechał i już nie wrócił, nie było żadnych wiadomości, Todd nawet próbował go znaleźć za pomocą swoich mocy, ale nic z tego. Richard Swift zniknął, Jennie i Todd nie mieli wtedy już powodów, żeby zostawać w miasteczku i oboje wyjechali. Swift odnalazł się po latach w Londynie i zdarzało mu się wpadać na rodzeństwo, ale nie utrzymywali większego kontaktu.
Jennie nie sądziła, że po latach otworzy jej drzwi do dawnego domu. Wiedziała, że był w Blue Valley, czasem nawet go widywała, ale nigdy nie mieli okazji stanąć przed sobą twarzą w twarz.
— Jennie, czekaliśmy na ciebie — powiedział i szerzej otworzył drzwi zapraszając kobietę do środka.
Dom był ogromny, część pokoi prawdopodobnie nie była otwierana od lat. Jennie nawet zastanawiała się przez chwilę, czy jej stary pokój został choć raz otwarty. Budynek miał trzy poziomy, parter był częścią bardzo reprezentacyjną; salon, bawialnia, biblioteczka, jadalnia i gabinet umeblowane były w ciemnym drewnie i stonowanych kolorach, kuchnia znajdowała się z tyłu domu i wydawała się najnowocześniejszą częścią domu. Na piętrze były sypialnie, mniejsze i większe. Kiedy Jennie tam mieszkała, w użytku były tylko trzy najbliżej schodów. Był jeszcze strych, ale nigdy tam nie wchodzili. Podobno Swift trzymał tam magiczne artefakty.
CZYTASZ
NEWWPAPER ⚡ Shazam!
Fiksi Penggemar,,A tale old as time, young love don't last for life" Dzieciaki wracają z wakacji i oprócz pamiątek przywożą złamane serca, jednak nowy rok szkolny daje im szansę na naprawienie błędów i nowy początek. Wybaczanie może się jednak okazać trudniejsze n...