III

215 9 19
                                    

Bruna

Dziś piątek najcudowniejszych dzień w tygodniu.
Cały tydzień wykończył mnie niesamowicie ponieważ chyba pierwszy raz w życiu siedzę nad stroną internetową firmy i nie wiem co na niej napisać. Co do Neymara mimo wszystkich uczuć które przy nim czuje szybko pozbyłam się go z mojej głowy.

Właśnie po raz czwarty czytam tekst który napisałam, gdy nagle mój telefon zaczyna wibrować, ekran rozjaśnia się a na nim pokazuje mi się imię mojego brata.

-O nie...- jęcze z niezadowolenia.

To nie tak że go nie kocham, kocham go najbardziej ma świecie wkońcu jest moim bratem ale Leo zachowuje się czasami jak duże dziecko mimo że jest starszy ode mnie o sześć lat w sumie powiedziałabym nawet że nim jest. Zarabia na siebie poprzez granie w piłkę nożną. Cały wyróżnia się z tłumu swoim sposobem bycia i grą w piłkę, chodź ja wcale tego nie rozumiem to wielu ludzi uważa że jest świetny w tym co robi. Oczywiście on jako gwiazda footballu ma w swoim życiu niemały dorobek i nie może przeboleć tego że jego jedyna siostrzyczka pracuje w jakimś biurowcu za marne pieniądze. Jest nakręcony na tą piłkę jak jakiś wariat a to tylko i wyłącznie dlatego żeby nie myśleć o śmieci naszych rodziców. Dokładnie nie mam pojęcia jak to było z tą piłką byłam wtedy jeszcze mała dziewczynką ale pamiętam że to wtedy zaczął zarabiać duże pieniądze, był rozpoznawalny na całym świecie ale wciąż pozostawał tym małym chłopcem w spodenkach z supermena.

Ignoruje jego telefon i staram nadal się pisać najnowszy artykuł na stronę instytutu, mimo tego wiem że jeśli przyleciał do Brazylii nie da mi spokoju. Co jak co ale nie mogę powiedzieć że nie jest troskliwym bratem, zawsze dziwnie i pyta co u mnie a gdy jest w okolicy zawsze chce się spotkać. Co do Brazylii pewnie się zastanawiacie jak to jest że ja mieszkam i pracuje w Brazylii a on w Argentynie, a jest to tak że gdy bylismy jeszcze dziećmi mieszkaliśmy w Agrentynie , a potem że względu na pracę rodziców przenieśliśmy się do Brazylii, dlatego język portugalski znam od dziecka, a Leo gra w Argentynie dlatego że serce nie powalało mu opuścić jego kraju ojczystego, dlatego wkońcu nadszedł czas rozstania ja została w Brazyli a on wrócił do Argentyny.

Wkoncu gdy telefon wibruje drugi raz postawiam odebrać.

-Halo, Leo- mówię udawanym wesołym tonem.

-Halo Bruna, jak ja się dawno nie widziałem, jestem w mieście i zabieram cię dziś na imprezę. Pamiętasz? Mówiłem Ci o niej nie pamiętam kiedy ale mówiłem. Zdobyłem puchar Świata ale to napewno wiesz. Bądź gotowa o dwudziestej!- krzyczy do słuchawki i się rozłącza.

Cały Leo... Oczywiście pamiętam o Pucharze ale nie pamiętam żebym się z nim umawiała na jakie kolwiek spotkanie, najgorsze w tym wszystkim ze wiem że spotkanie z nim to nie będzie rozmatyczna kolacyjka przy świecach, tylko jak na piłkarza przystało grubą imprezę z dużą ilością wódki. Czasami zastanawiam się które z nas jest starsze.

*****

-Jesteś wreszcie!- krzyczy Leo gdy tylko mnie widzi.

Siedzi na schodach bo zapewne znowu zapomniał kluczy do mojego mieszkania, lub co gorsza jest zgubił.

-Cześć- mówię z uśmiechem

Ubrany jest jak zwykle w dresowe spodnie i koszulkę opinająca jego dobrze zbudowane ciało. A na to wszystko ma narzuconą bluzę koloru spodni.

-Wkońcu bym wrosnął w te schody czekając na ciebie- marudzi- Cześć- wkońcu dodaje i mocno mnie przytula.

-Gdzie masz klucze?- pytam

-Klucze?- też pyta- Chyba mi nie dawałaś, lecz jeśli dawałaś to zapewne są w Argentynie.

Puszcza tą informację mimo uszu i wyciągam swoje klucze z kieszeni płaszcza.

Worst Year ||Neymar Jr||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz