IX

147 10 9
                                    

Bruna

Poniedziałek.

Wstaje wcześnie rano i zaglądam do szafy. Świeci pustkami, nic nie zdążyłam wyprać a to wszystko przez Neymara. Cały swój wolny czas poświęcam właśnie mu, to nie jest normalne a ja nie potrafię tego opanować. Wyciągam starą czarną sukienkę i w biegu zakładam ją na siebie. Pędem biegnę do lustra bo spodziewam się że sukienka będzie za ciasna. Kupiłam ją parę miesięcy temu po czym przytyłam. Ale o dziwo sukienka pasuje na mnie idealnie.

Schudłam?

Niemozliwe.

Dokładnie wygładzam sukienkę dłońmi i jestem w szoku. Rzeczywiście schudłam...

Sama czuje się jakoś inaczej. Bardziej wesoło?

Czy ja się zakochałam?- pytam sama siebie.

Nie to niemożliwe. Tak samo jak to że schudłam, chociaż ten fakt mnie cieszy i z nim się nie będę kłócić.

Wybiegam z mieszkania i wsiadam pospiesznie do samochodu. Dziś jest poniedziałek a więc co za tym idzie? Czeka na mnie nieznośna lekcja portugalskiego.

Na mieście znów jest korek, przez co znów jestem spóźniona.

Gdy dojeżdżam do biura jest piętnaście po ósmej.

Od progu wita mnie Antonella z uśmiechem ale nie takim jak zawsze.

Przystaje na moment i przyglądam się jej uważnie.

-Czeka na ciebie- mówi wyrywając mnie z zamysłu.

-Stara czarownica? - dopytuje.

-Nie, starucha była wporzadku, a ta wygląd jak śliwka i to po wysuszeniu.- mówi i parska śmiechem.

Na litość boską! Zapomniałam że dzisiaj mam lekcje z nową nauczycielka..

Biegnę szybko na górę i zostawiam wszystkie swoje rzeczy w gabinecie i zbiegam z powrotem na dół.

Wchodzę do sali w której siedzi już ubrany cały na czarno Neymar.
Wyglada jak by szedł na pogrzeb i to chyba nauczycielki która właśnie przygląda mi się z uwagą..

Jest okropnie stara. Oczy ma koloru szarego, a jej spódnica jak i koszula jest dopięta na ostatni guzik.

-Dzień dobry- mówię do niej z uśmiechem.

-Dzień dobry słodkości- zwaraca się do mnie jak do wnuczki.-spóźniłaś się- upomina mnie.

-Tak wiem, proszę wybaczyć ale był korek, próbowałam go ominąć ale mi się nie udało...

-Oh coś o tym wiem, sama prawie się tu spóźniłam, ale nie jestem zła broń boże, chciałam tylko usłyszeć jak mówisz. Masz piękny i delikatny głos- odpowiada chwaląc mnie.- Jestem Teressa ale mów mi Tessa- dokańcza jak by była moja starą koleżanka.

-Jestem Bruna- odpowiadam i siadam na krzesło tuż obok Neymara.

Lekcja płynie nam w przyjemniej atmosferze. Poznajemy się i swoje możliwości. Teressa sprawdza nas i naszą gramatykę.

Wydaje się to śmieszne że człowiek który całe życie mówi po portugalsku uczy się portugalskiego nawet w pracy ale taki jest wymóg. Tak jak mówią człowiek uczy się całe życie. To tak jak Polacy mają w Polsce lekcje polskiego..Bez sens... ale potrzebny.

Gdy lekcja dobiega końca Teressa zadaje nam zadanie domowe i życzy udanego tygodnia.

Kiedy docieram do gabinetu tuż za mną jak cień zjawa się Neymar. Zatrzaskuje drzwi z hukiem i zaczyna mnie całować.

Worst Year ||Neymar Jr||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz