XIV

127 10 2
                                    

Bruna

W przerwie przed wieczornym
spotkaniem udaję się do toalety.
Cała wypita tego dnia woda, mam wrażenie, że dopiero teraz dopłynela
do pęcherza. Chyba się posikam.
Pędzę więc przez korytarz, a mniej
więcej w połowie, ktoś chwyta mnie
za łokieć i wciąga do pustej sali
konferencyjnej.

Antony! - wzdycham ciężko, a
oddech mi pędzi, bo się wystraszyłam.

Przytyka palec do ust, że mam być
cicho i zerka w stronę uchylonych
drzwi. Wyciąga reke i domyka je
cicho.

-Nikt nie może nas razem zobaczyć-
mówi konspiracyjnym głosem.

Kiwam głową twierdząco, że
rozumiem. Cieszę się, że go spotkałam.
Nie sądziłam, że tu będzie.

Tymczasem mój umysł zajęty jest tylko Neymarem i nawet nie pomyślałam, że Antony zna Neymara chodzby z reprezentacji Brazylii w której razem pogrywali.

Zerkam krótko na drzwi z przestrachem. Faktycznie nikt nie
może nas zobaczyć razem.

Boże Antony widzial nas razem
w klubie!

Stoi i patrzy na mnie spod byka.
Nabieram powietrza, żeby cos
powiedzieć, ale on mnie ubiega.

-Naprawdę się z nim spotykasz?-
pyta od razu przechodząc do sedna.

Pyta o Neymara.

-Tak - wyznaję i czuję ulge,
że nareszcie moglam to komuś
powiedzieć, choć w sumie to pojęcia
nie mam, co ja z nim robię.

Kręci głową z dezaprobatą, jakby
wiedział, że łączy mnie z Neymarem
tylko seks. Chwyta się za twarz i
pociera ją dłonią

-Chyba oszalałaś- kpi ze mnie.

Chce wyjść i nie słuchać jego morałów, zwłaszcza dlatego, że ma rację, a ja jestem głupia. Jest mi wstyd.

-Bruna! -warczy na mnie i
przytrzymuje, chwytając znów za
łokieć.

-O co chodzi Antony?- pytam z
pretensją.

-W sumie o nic, ale martwi mnie to-
mówi spokojniej. - Wyglądasz jak
zjawa, dobrze się czujesz? - pyta i
pokazuje mnie dłonią z góry na dól.

-Co masz na myśli?- pytam
zdziwiona.

-Żle wyglądasz. Jestes blada tłumaczy. - Schudłaś? Jesteś pewna
że wszystko jest okej?- pyta, jakbym
była co najmniej ofiarą przemocy
domowej.

-Tak Antony, schudłam, sugerujesz,
że to przez Neymara? - pytam hardo.

-A chciałaś?- dopytuje.

-Przeszłam na diete-kłamię jak z nut

-Aha - przytakuje. - To z powodu
wesela? Chcesz zmieścić sie w sukienkę? - żartuje

Skad wie o weselu? Zapewne Mike go zaprosił. Zawsze się lubili

-Tak, pomyślałam, że mogłabym
wyglądać lepiej- brne w kolejne
kłamstwo.

-To zacznij jeść, bo nie wyglądasz
lepiej- karci mnie.- Idziesz z nim?
pyta otwarcie

-Nie wiem- odpowiadam wymijająco.

W sumie to prawda. Nie mam pojęcia czy pójdzie ze mną.

-A ty? Z kim idziesz? - pytam.

- Z nikim, sądziłem, że pójdziemy
razem- mówi otwarcie

-Antony, przepraszam, ale za chwile
się posikam. Muszę do ubikacji-
tlumaczę mu i naprawdę czuję, ze
za chwilę się posikam, ale chce też
zakończyć jak najszybciej tę rozmowe

Worst Year ||Neymar Jr||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz