XIII

135 12 3
                                    

Bruna

Powrót do Brazyli jest jak upadek z bardzo wysoka. Nie tyle co bolesny, ale szybki i stresujący niczym skok z góry do głębokiej wody.

Wraca rutyna a wraz z nią pośpiech.

Pozpoczynaja się dni otwarte.

Zajęcia z Teressa są zawieszone.
Wszyscy skupiają się tylko i wyłącznie na dniach otwartych.

We wtorek pracujemy z Neymarem do późna, muszę przygotować dla niego przemówienia i prezentacje, dlatego musze zdążyć nanieść wszystkie poprawki zwłaszcza że jutro mam ostatnie zajęcia na uczelni przez które nie przyjdę do pracy.

Przez to wszystko w pracy będziemy się jedynie mijać co nie bardzo mi się podoba.

Gdy zbliża się osiemnasta zagląda do mojego gabinetu.

-Co ty tu jeszczcze robisz- pyta zaskoczony.

-Muszę jeszcze przygotować prezentacje- odpowiadam nie odrywają wzroku od komputera.

-Idź już do domu sam ją dokończe- nakazuje.

Patrzy na mnie jak bym pod naporem jego wzroku miała w tej chwili wstać i wyjść, a przy tym jest zdenerwowany.

-No już zbieraj się- ponagla mnie nieciepliwie

-Muszę...

-Powiedzialem że masz iść do domu- warczy.

Patrzę na niego oslupiala

-A ty?-pytam.

-Ja to co innego, muszę jeszcze zostać-burczy na mnie.

Nie rozumiem, o co mu chodzi.
Dlaczego jest zly?

-Neymaaar! - słyszę za jego
plecami przesłodzony głos.. Marquezine

I już się wszystkiego domyślam.

-Wybacz, że się spóźniłam - ćwierka
do niego.

Umówił się z nią?
Tak, umówił, stąd ta nerwowość
Pewnie nie chcial, żebym ją tu
zobaczyła.
Spóźniła się? Nie wiedziałam, ze
godzina osiemnasta to wciąż
godziny służbowe i że można się
spóźnić o tej porze
Tylko że oni chyba nie umówili się
służbowo!

Moje oczy patrzą wprost na Neymara. Chce wyczytać z jego twarzy, co to spotkanie ma znaczyć, ale on spuszcza wzrok i na mnie nie patrzy. Odchrząkuje i odwraca się do
Bruny.

-To nic, wcale się nie spóźnilaś-
uśmiecha się tak, jak nigdy do mnie
tego nie robi i niby zerka na zegarek
na swojej lewej rece.

Jego uśmiech jest cwaniacki i
zadziorny, a ona podaje mu reke i
caluje go w policzek
Caluje go! Tak się wita Prezes z
Kierownikiem?

-Och, ty zawsze taki szarmancki
trajkocze i klepie go w ramię.

Czuję, jak zasycha mi w ustach.
Neymar nawet na mnie nie patrzy i
próbuje zamknąć drzwi do mojego
gabinetu, jakby nie chcial, żeby Marquezine mnie zobaczyła.

-Brunaaa! - ona jednak mnie
dostrzega i woła do mnie tym swoim
zdzirowatym glosem.

Popycha drzwi, żeby się znów
otworzyły, a ja uśmiecham się do niej sztucznie.

-Cześć- witam się z nią

-Dzwoniłam do ciebie w sobote-
mówi z pretensją, a oczy Neymara
otwierają się szeroko.

Nie powiedziałam mu, ale w sumie czy musiałam? Byliśmy we Francji. On odrzucił jej połączenie, a ja zwyczajnie nie odebrałam. Byla wtedy noc, gdy dzwoniła. Zorientowałaby się, poza tym telefon był wyciszony.

Worst Year ||Neymar Jr||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz