XV

145 8 11
                                    

Bruna

Rano wśród wszystkich delegatów
panuje duże poruszenie. To nasz
ostatni dzień dni otwartych, które trwają trzy dni, dlatego z samego rana cała załoga postanawia zjeść śniadanie z firmie.

Carol zjawia się na śniadaniu
jako ostatnia. Mało tego przysiada się do nas Bruna. Ta sytuacja dosłownie mnie paralizuje.

-Cześć dziewczyny i jak wyspane?
pyta jakby nigdy nic.

Mało nie krztuszę się kawą.

-Aaaa dziękuję, ja spałam bardzo
dobrze, choć pól nocy rozmawiałam
z mężem przez telefon -chichocze
Caro.

-Widzisz Bruna, powinnaś wyjść za
mąż - mówi sugestywnie Marqinez.

Podnoszę wzrok znad talerza, a przy
stoliku obok siedzi Neymar i patrzy na mnie spod byka, ale raczej nie styszy, o czym rozmawiamy.

-Chyba dobrze mi samej, a na razie
na wesele wybieram się za tydzień, ale nie swoje- nie wiem, po co jej to w ogóle mówie

-Boże, ja to bym wyszła raz jeszcze
za mojego męża mieliśmy taki piękny ślub.- ćwierka Carol.

Słysząc te słowa z ich usta mam wrażenie że się pożygam.

To okropne.

                          ******

Następnego dnia w pracy, zjawiam
się punktualnie. Nie wiem, jakim
cudem mi się to udaje, że jestem nawet piętnaście minut przed czasem, ale jestem. Sukces!

Witam się z Anto machnieciem
ręki, a ona uśmiecha się do mnie
serdecznie.

Muszę dziś pójść do archiwum. Sterta segregatorów, które były mi potrzebne do przygotowania Neumarowi prezentacji i przemowienia zalegają na moim biurku, zatem mam na to zaoszczędzony czas, który normalnie spedziłabym w korku.

Wspinam się po schodach, a po drodze
mijam w korytarzu Carol. Udaję,
Że się spiesze, a ona też nie bardzo
ma ochotę ze mną rozmawiać. Całe
szczęście.

Witamy się jedynie krótkim
"cześć" i każda idzie w swoją strone.

Że też nie widywałam jej tyle czasu, a teraz co rusz na nią wpadam. To jakiś okropny chichot losu.

Wchodzęe do swojego gabinetu, ale
nie zamykam drzwi, bo jak tylko
odłożę torebkę, mam zamiar pójść z
segregatorami do archiwum.

Słyszę, że w gabinecie Neymara ktoś jest. To zapewne on, ale po
chwili słyszę, że z kimś rozmawia,
a rozmowa toczy się nerwowym
tonem. Zatrzymuję się w bezruchu
cofam kilka kroków. Staję tuż
przy swoich drzwiach, w miejscu, z
którego nie mogą mnie dostrzec. W
gabinecie Neymara są uchylone drzwi, a w środku Neymar  rozmawia z.. Marquezine

Rozmawiają, jakby za chwile mieli
sobie skoczyć do gardla.

-Co cię z nią łączy? - pyta z
podejrzeniem w głosie Marquezine, a jejsłowa mnie paraliżują.

O kogo pyta? Bo chyba nie o mnie? I
jakim prawem przesłuchuje Neymara.

-Nic - zaprzecza Neymar, sycząc
przez zęby, a tym samym pozwala się jej przesłuchiwać.

Czy jego naprawdę coś z nią łączy?
Zależy mu na niej, że jej na aż tyle
pozwala? Ja dostałabym reprymende i pewnie nie odezwałby się do mnie już nigdy.

-Jak to nic? Nie kłam! Głupi jesteś,
jeśli myślisz, że tego nie widać-
Bruna prawie podnosi na niego
głos.

Właściwie to nie wiem, czy ona go
oskarża, czy broni.

Worst Year ||Neymar Jr||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz