Bruna
Gdy Bóg wymyślał przeziębienie chyba sam był wtedy chory, chodź w sumie wolę być chora niż siedzieć z Neymarem przy biurku w jego gabinecie plusem jest też to że nie muszę chodzić do pracy co wiąże się z unikaniem tego bezczelnego chłopaka, jednak patrząc na to z drugiej strony kto lubi być chory? Chyba nikt a w szczególności już napewno nie ja.
Jednak ostatni bieg w cienkiej sukience po służbowym parkingu dał o sobie znać. Teraz leżę w łóżku już drugi dzień.
Przewracam się z boku na bok próbując usnąć, lecz w mieszkaniu rozlega się pukanie do drzwi.
Jednak pukanie po chwili zmienia się w łomot tak jak by ktoś był pewny że jestem w domu.
Zrywam mnie to natychmiast na nogi i już zdenerowana idę do drzwi, po drodze nabierając powietrza do płuc aby móc opierdolic osobę która próbuje natarczywie się do mnie dostać.Otwieram drzwi pospiesznie, lecz kiedy widzę kto za nimi stoi moje usta mimowolnie same się zamykają.
To Neymar. Neymar da Silva Santos Junior we własnej osobie.
Pierwsza myślą jest zamknięcie drzwi, jednak chłopak zdążył włożyć but między framugę a drzwi i moje plany poszły w pizdu.
-Powiedziałaś że mam wracać- mówi spokojnie jak nie on.
Przez moją głowę przechodzi chyba z milion pytań ale najważniejsze to te skąd on wie gdzie mieszkam? I co on tu do kurwy nędzy robi przecież zerwałam zakład.
Chyba ze liczy na to że znów się z nim prześpię ale jeśli tak to się grubo myli.
Ponieważ stoi i nic się nie odzywa a ja nadal miażdżę jego stopę drzwiami, jestem zmuszona z powrotem otworzyć mu drzwi.
Robię to z przymusy i wpuszczam chłopaka, jest jak zwykle ubrany nienagannie biala koszulka ciemny garnitur i czarne buty które podkreślają jego oczy jak i charakter. Lecz mój wzrok kieruje się na jego dłonie a bardziej na to co w nich trzyma jest to torba z restauracji Madame Brasserie w której czasem jadam obiady.
-Przyniosłem Ci obiad- mówi i wyciąga torbę w moja stronę.
Nie odpuści już to wiem a nawet jestem tego pewna.
-Nie jadam obiadów z restauracji, dodają tam samą chemię a ja jestem uczulana na niektóre z ich składników- kłamię.
Opuszcza torbę i przygląda mi się przez chwilę. Widzę jak bardzo jest zdenerowany ale próbuje tego nie okazywać. Lecz po chwili jego wzrok łagodnieje i zaczyna rozglądać się dokładnie po mieszkaniu przez co zmuszony jest oderwać ode mnie wzrok. Rozgląda się uważnie do monetu aż dostrzega wejście do kuchni. Przygląda się mi jak by szukała pozolwolenia a ja gestem pokazuje że ma pójść dalej.
Neymar siada przy stole, rozpinając guziki od marynarki. Wygląda zabawnie jak by przyleciał z innego świata i został teleportowany do mojej kuchni. Sięga do kieszeni marynarki i wyciaga z niej telefon.
-Przeprosze cię na chwilę- mówi i wystukuje coś na telefonie by po chwili odłożyć telefon na stół w miarę czystego blatu kuchennego.
-Dlaczego zerwałaś zakład?- pyta ale jak by każde wypowiedziane przez niego teraz słowo było torturowane.
Więc po to tu przyszedł... Po odpowiedź.
-W pracy wszyscy o tobie mówią, nie chce być obiektem plotek- mówię chodź nie wiem czy za bardzo przejmował by mnie fakt że ktoś o mnie plotkuje.
-Aaa rozumiem, można wiedzieć chociaż co mówią- pyta z kpiąco.
Denerwuje mnie tym niesamowicie, doskonale wie co o nim mówią ale mimo to chce to usłyszeć z moich ust.
CZYTASZ
Worst Year ||Neymar Jr||
FanfictionInstituto Neymar Junior to jedna z największych firm w Brazylii która zajmuje sie kształceniem młodych umysłów. Bruna to dwudziestoczteroletnia studentka. Jej życie nie należy do najłatwiejszych, ale napewno do najbardziej poukładanych jak na jej wi...