VII

161 11 1
                                    

Bruna

W poniedziałek rano, wstaje, biorę prysznic, wkładam czarna sukienkę, prostuje włosy i jadę do pracy zmierzyć się z całym złem tego świata.

Kiedy wchodzę do Instytutu jak zwykle spóźniona, wita mnie Antonella.

-Zmora czeka- mówi cicho

No tak dziś poniedziałek i portugalski. Jestem idiotką że przywiązuje taka wagę do tych lekcji i to tego wszystkiego co się dzieje w firmie, przecież ja tu jestem tylko na stażu, raczej nikt mnie za to nie zwolni.

-Mnie dzisiaj nie bedzie- mówię pewna siebie.

Widząc minę Anto, wiem że chce zapytać ale się boi. W sumie to i tak miałyśmy porozmawiać więc śmiało niech pyta.

Ona jednak milczy.

Ide w stronę swojego nowego gabinetu który już na mnie czeka.

-Hej, jak tam już zdrowsza?- pyta Carol którą mijam na korytarzu.

-Tak czuje się świetnie- mówię chodź kłamię.

-Bardzo się cieszę, ale współczuję ci pracy z Neymarem- mówi po cichu.

-Niestety- mówię i uświadamiam sobie ze on wciąż jest w mojej głowie.

-W zeszły czwartek, natchnęłam się na niego i Marquezine w archiwum, chyba znowu będzie romans roku.- powiedziała patrząc prosto na mnie.

No tak zapomniałam powiedzieć że Carol to największa plota tego biurowca wie wszystko o wszystkim i o wszystkich.

-I co tam widziałaś? - musiałam dopytać, ciekawość wzięła górę.

-Nie wiem chyba się kłócili, Bruna cały czas wypytywała go gdzie był w środę ale on nie chciał jej powiedzieć- odpowiedziała.

W środę był u mnie.. nie wydał mnie? Nie wydał nas? Bo gdyby tak było to już dawno bym tu nie pracowała. Lecz po co się jej tlumaczył? Może rzeczywiście mają romans? Teraz dochodzi do mnie fakt że zerwał zakład że względu na nią. Wybrał ją zamiast mnie.

Ale patrząc na to teraz to było oczywiste Marquezine ma wszystko, dobre stanowisko w biurze, urodę i dźwięk. A ja? Jestem zwykłą starzystką.

Żegam się z Carol i wchodzę do mojego gabinetu obok człowieka który zburzył mój dotychczas spokojny świat.

Siadam do komputera i go odpalam..

Po niecałych dwóch minutach ktoś puka.

To Neymar wiem to..

Poprawiam się na krześle i poprawiam zabłąkany kosmyk włosów.

-Proszę!- wołam lecz wzrok wciąż mam utkwiony w ekran komputera.

-Cześć- mówi tak przyjaznym tonem że aż rzygać mi się chce.

-Dzien dobry- odpowiadam wciąż na niego nie patrząc.

-Idziesz na portugalski?- pyta jakbyśmy byli kumplami z ławki.

-Nie- odpowiadam i przenoszę swój wzrok na niego.- Poprosiłam o przeniesienie do innego grupy.

-Dlaczego? Przeze mnie? -pyta zdziwniony.

No kurwa patrzcie Wielki Pan i Władca jest zdziwony.

-Nie, nie przez ciebie, nie wszystko kręci się wokół ciebie.

Wstaje i podchodzę do drzwi w których stoi.

-Przepraszam Cię ale mam dużo pracy, więc jeśli mógłbyś to wyjdź- mówię próbując zamknąć drzwi lecz on przytrzymuje je ręką.

Worst Year ||Neymar Jr||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz