Od lat po świecie krążyły legendy o istnieniu świata istot nadprzyrodzonych. Wielu jednak ludzi nie miało o tym świecie pojęcia. Wampiry, wilkołaki, inni zmienni, wróżki, gobliny i wiele, wiele innych istot przez większość swojego życia ukrywała się. Dlaczego? Wśród nich było mówione, że ludzie to barbarzyńska rasa, która będzie wybijała każdy gatunek, po kolei, by zostać tym jedynym, najważniejszym. Był odgórny zakaz zbliżania się do tego podgatunku, a każde złamanie prawa, wiązało się z poważnymi konsekwencjami.
Wszystko trwało jednak do czasu, aż przyszło na świat nowe pokolenie, które pokazało swoim przodkom, że ludzie nie są tacy źli. Wręcz to oni są jedną z najsłabszych ras pod względem siły i magii. Chociaż jednym z głównych powodów, dla których światy zostały ze sobą połączone, było znalezienie przez władcę rasy wilkołaków, przeznaczonej, która była człowiekiem. Od wyjścia tej nowiny na jaw, oba światy w swoich szkołach uczyły o każdej rasie, nawet tej ludzkiej.
Minęły lata od tego wydarzenia. W większych miastach na świecie, można było znaleźć akademie, które zajmowały się kształceniem istot nadprzyrodzonych. Jedną z najbardziej znanych uczelni w stanie San Andreas była Los Santoska Akademia Świtu, do której chodziło bardzo wielu uczniów. Szkoła była podzielona na kilka oddziałów. Jeden należał typowo do stworzeń zmiennokształtnych, głównie dla wilkołaków, drugi był zajmowany przez wiedźmy, czarnoksiężników, magów i tak dalej, w trzecim zaś znajdowały się stworzenia pokroju goblinów, krasnoludków, elfów, czwarty został przydzielony do rasy wampirów. Ostatni, piąty oddział należał do rasy śmiertelników, ludzi, który mieli w sobie jakąś cząstkę świata nadprzyrodzonego, jednak nie znali dokładnie swojego gatunku.
Każdy z oddziałów miał kilkadziesiąt budynków mieszkalnych, w których mieściło się po dwanaście osób. Wszystkie domy miały swoją nazwę, która ułatwiała nauczycielom wywoływanie osób, kontaktowanie się z nimi, a także dzielenie ich do zawodów, projektów i wielu tego typu rzeczy. Istniał dom, w którym znajdowało się jedynie dziesięć osób. Miało się to jednak zmienić.
„Wolf calf" był jedną z baz w oddziale zmiennokształtnych. Mieszkało w nim dziesięć osób, w tym siedem mężczyzn i trzy kobiety. Cała paczka traktowała się, jak rodzina. Wśród nich były dwie pary, które zostały sobie przeznaczone, jednak tylko jedna z nich zgadzała się z księżycem, który ich połączył, druga natomiast wypierała się swojej więzi. Kto by się spodziewał, że w ich domu niedługo miała zagościć kolejna para przeznaczonych sobie osób.
- Grzechu! - Szatyn siedział w salonie, odpoczywał po całym dniu treningów i zajęć. - Tej! - brązowooki poczuł, jak ktoś uderza go w tył głowy. Z jego ust wyleciało ciche warknięcie, co oznaczało, że nie spodobał mu się gest, jakim przywitał go jego przyjaciel. - No już spokojnie - Hank podniósł ręce w geście poddania, po czym przeskoczył przez oparcie kanapy i zajął miejsce obok swojego przyjaciela. Chwilę później do salonu dołączyła reszta domowników. - Profesor Kui dzwonił. Za chwilę razem z dyrektorem Sonnym oraz profesorem Andrewsem do nas przyjdą - wyjaśnił po chwili, widząc zmarszczone brwi na twarzy Montanhy.
- Mają dla nas jakąś wiadomość - rzekł Nicollo, siadający po drugiej stronie Gregorego. - Kui powiedział, że musisz być obecny podczas tego spotkania. W końcu jesteś jakby głową tego domu.
CZYTASZ
Morwinowe Oneshoty
FanfictionJak nazwa wskazuje "Morwinowe Oneshoty", czyli zbiór napisanych przeze mnie one shotów związanych głównie z Morwinem. Więcej informacji w pierwszym rozdziale książki! Miłego czytania! Okładka zrobiona przez @hlep___ ! Jeszcze raz dziękuję bardzo &l...