10.3. Małpisko

650 45 32
                                    

Po wczorajszym wydarzeniu, gdy Gregory uwolnił się od silnych ramion Erwina, udał się do swojego pokoju startowego, w którym zabrał się za przygotowywanie się do snu. W pewnym momencie dostał on jakiegoś ataku paniki, który pojawił się dosłownie w najmniej odpowiednim momencie. Nie potrafił nad nim zapanować. Chwilę później szafka, która znajdowała się w tym pokoju leżała w innej jego części. Złość, panika i rozpacz przejęły kontrole nad ciałem Gregorego.

Nie potrafił się opanować, kolejna szafka wylądowała w innej części pokoju. Prysznic, który automatycznie się odpalał został całkowicie zniszczony. Gregory wpadł w jakiś szał, wyrwał słuchawkę prysznica i rzucił ją z całej siły o ścianę. W pewnym momencie nie zwrócił uwagi na to, że jego całe ubranie przemaka przez tryskającą wodę z rozwalonego prysznica.

Krople spływały po jego ciele, mokre ubranie się do niego przyklejało, a ten stał tyłem do wejścia pokoju. Żeby ulżyć sobie i uwolnić emocje, które kumulowały się w środku niego, wydarł się na całe gardło, po czym ukucnął. Zwinął się w kulkę, a po jego policzkach pociekły łzy. Krzyk był pełen bólu i rozpaczy. Był on na tyle głośny, że inne osoby znajdujące się w ich bezpiecznej sferze go usłyszały.

Erwin aż się zerwał ze swojego materaca na dźwięk krzyku. Z przerażeniem spojrzał na Nicollo, który również zerwał się z materaca i na tyle, na ile był w stanie skierował się w stronę pokoju Gregorego.

Siwowłosy nie czekając na Carbonarę, szybko otworzył pokój Gregorego i do niego wbiegł. Zastał go tam skulonego pod prysznicem, całe trzęsącego się i niespokojnego. Przerażenie, jakie widniało na twarzy niższego, było ogromne. Nie myślał on wiele, po prostu podbiegł do Gregorego. Nie zważał na to, że prawdopodobnie będzie cały mokry od zepsutego prysznica, zwyczajnie znalazł się przy szatynie i go objął, próbując uspokoić.

Carbonara, który wraz z Capelą i Gilkenlim stali w drzwiach, spojrzeli tylko po sobie, po czym zostawili parę samą w pokoju. Gregory nie potrzebował wielkiej ilości osób, która obserwowałaby jego załamanie. Potrzebował on tej jednej osoby, która by przy nim była nie zważając na to, co się wydarzy.

Później jedynie co Gregory pamiętał to uspokajające słowa niższego oraz jego ciało, które przylegało do ciała wyższego poprzez objęcie i wyjście z pokoju, a następnie spanie na jednym materacu. Gregory wręcz niemo błagał Erwina, by ten został z nim. By ten był blisko niego. Takim sposobem oboje zasnęli w swoich ramionach.

Nazajutrz para obudziła się najpóźniej ze wszystkich osób, jednak każdy z nich wiedział, że akurat tej dwójce, a najbardziej Gregoremu przydał się porządny sen. Nikt nie rozmawiał o tym, co się wydarzyło. Wiedzieli, że niektórym granice kończą się naprawdę szybko. Nie spodziewali się jednak wybuchu od osoby, którą traktowali jako przywódce, jako osobę, która przeważnie próbowała ich chronić.

Nicollo przyznał reszcie, że cały stan Gregorego był spowodowany śmiercią Hanka i tym, czego się dowiedział. Carbo słyszał, jak Over wymienia kolejne osoby, które dzisiejszego dnia miały odejść. Czuł, że Montanhe to przerosło, w szczególności wiadomość o kolejnych ofiarach i tym, że pomimo starań Gregoremu nie uda się ich uratować.

— Jak się czujesz? — zapytał cicho Erwin, który przyglądał się leżącemu obok siebie Gregoremu, który wpatrywał się w sufit.

— Przepraszam za wczoraj — westchnął szatyn. — Nie panowałem nad tym wszystkim — dodał, zaciskając mocno wargi na chwilę. — Przerosło mnie... — zawahał się — za dużo na raz. Jeszcze wiadomość, że prawdopodobnie Sussane i Kui dziś zginą... A ja nie będę umiał ich uratować...

— Za dużo na siebie nakładasz, Grzesiu — odparł Erwin, przekręcając się tak, by położyć głowę na klatce piersiowej Gregorego. — Nie uratujesz wszystkich, nawet jeśli będziesz tego chciał.

Morwinowe OneshotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz