Rozdział 10

510 25 1
                                    

Nie wiem ile razy liczyłam się z tym że wszystko wróci do normy, tak jak było dawniej nie pamiętam dnia kiedy widziałam Ole która wobec mnie była szczera, kiedy mnie nie unikała, teraz wszystko się zmieniło nie wiem dlaczego, ból który był po jej stracie przestał istnieć, a natomiast zastąpiła to obojętności.

Miałam przeczucie że coś się dzieje złego z Jankiem przestał żyć nie uśmiechał się, co było dla mnie dziwne tak jakby jakaś część go nie żyła bałam się o niego, tak bardzo chciałam wiedzieć co się u niego dzieje ale on nic nie mówił jakby się bał.

Chłopak przestawał ufać ludziom którzy byli obok niego, prawie każdego traktował jako wroga oprócz mnie. Nie wiem co się z nim działo nic nie mówił tylko milczał jego oczy gasły, nie było w nich iskier jakie zawsze były, martwiłam się o niego tak bardzo chciałam mu pomóc ale nie wiedziałam jak.

Miałam przyjść dziś do chłopaka pisał do mnie nie chciałam aby był sam, miałam w głowie same czarne myśli że może sobie robić krzywdę, a niektóre zmiany na to wskazywały, utarta wagi, mniejsza aktywność, nie spał bo miał duże sińce pod oczami.

Gasł i to było widać z każdym dniem było z nim coraz gorzej, nie chodził na próby wycofał się z życia którym wcześniej żył, martwiłam się o niego, ale nie wiedziałam jak mu pomóc w tym momencie byłam bez radna.

Właśnie teraz podjechałam pod blok szatyna wpisałam kod do klatki i udałam się pod mieszkanie, nie pewnie zapukałam do drzwi, czekałam chwilę, kiedy miałam już iść usłyszałam przekręcanie klucza.

Po chwili moim oczom ukazał się chłopak, wyglądał jak wrak, jak cień który gasnął z każdą sekundą. Patrzyłam w jego oczy które pokazywały ból jaki w sobie trzymał, jak bardzo starał się być twardy aby się nie złamać, jego widok bolał najmocniej, ból jaki w sobie trzymał był jeszcze bardziej przerażający starał się walczyć ale nie miał sił, podał się wolał zostać cieniem w swoim życiu a nie osobą która to prowadzi.

Podeszłam do niego i go przytuliłam, po chwili poczułam jak jego słone łzy lecą na moją bluzę, on płakał tak mocno, nie odepchnęłam go nie byłam w stanie tego zrobić, nie gdy tak mocno płakał, nie wtedy gdy się załamał. Gdy chłopak trochę się uspokoił, chciałam zadać mu pytanie które może zmienić wszystko.

- Janek proszę powiedz mi co się dzieje – Powiedziałam, chłopak przez dłuższy czas się na mnie patrzył ale po chwili odparł.

- Ja już nie daje rady to mnie wykańcza.

- Powoli powiedz mi co się dzieje, dobrze?

- Od kilku dni dostaje wiadomości które wskazują że ktoś chce mnie zabić, przez to wszystko przestałem ufać ludziom, bo się po prostu bałem że może mi albo tobie się coś stać, nie dawałem sobie rady zaczełem się ciąć aby zmniejszyć choć na chwilę ból psychiczny to tak bardzo bolało i boli. Nie daje sobie już rady – Powiedział, cierpiał tak bardzo cierpiał a ja tego nie zauważyłam.

- Dlaczego mi nie powiedziałeś?- Spytałam.

- Miałaś własne problemy najpierw utrata Oli, nie chciałem dawać ci jeszcze więcej problemów, a po za tym bałem się że jak ci powiem to mnie dostawisz.

- Nigdy bym cię nie dostawiła, bo bez ciebie nie dała bym sobie rady. Jesteś jakąś częścią mnie która żyje jak jesteś obok mnie, bez ciebie to umiera. Kocham cię i nigdy cię nie dostawie.

- Obiecujesz?

- Obiecuję – Powiedziałam

Kim ja byłam że dawałam mu złudną obietnice która była prawdą ale nie do końca przecież nie wiadomo co nas czeka.

A nigdy obietnica dana drugiej osobie nie jest do końca pewna bo nikt nie może mieć pewność że nic się nie stanie.

Byliśmy w ciszy kompletnej, siedzieliśmy i patrzyliśmy na siebie, nie chciałam na niego naciskać nie w tym momencie jego stan był kruchy jak suchy liść jeden nie odpowiedni ruch i można zniszczyć wszystko.

Myślałam czy zapytać się go czy naprawdę się cioł jakaś cząstka mnie liczyła że to nie prawda ale jeżeli to była prawda to będę starała się mu pomóc jak tylko mogę.

- Mam pytanie.

- Jakie?

- Czy ty się ciąłeś? – Zapytałam, myślał przez chwilę tak jakby się bił z myślami, nie chciałam na niego naciskać ale chęć poznania prawdy była dla mnie ważna. Chłopak przez chwilę siedział zamyślony, gdy wyszedł z tym czasowego zamyślenia odparł

- Tak, ale blizny nie są duże, nie ma czym się martwić.

- Pokażesz mi je – Poprosiłam.

Szatyn przez chwilę na mnie patrzył, ale po chwili podwinął rękaw, blizn było dużo były nowe i stare, widok jego ręki w bliznach był przerażający.

Na chwilę zamarłam, tak bardzo nie wiedziałam co robić, tak bardzo chciałam mu pomóc ale nie wiedziałam jak, bolała mnie myśl że nie mam jak mu pomóc, tak bardzo chciałam zabrać od niego ten ból jaki w sobie trzymał, żeby choć na chwilę poczuł się lepiej żeby choć przez moment mógł odpocząć.

Podeszłam do niego i go przytuliłam, na co szatyn w tulił się we mnie jeszcze mocniej, był kruchy, bez radny to wszystko co mu się przydarzyło wykańczało go brało od niego całą chęć do życia.

Nie wiem w którym momencie ale zaczęłam płakać, kiedy znowu poczułam jego słone łzy lecące na moją bluzę, staliśmy po środku salonu i płakaliśmy przytuleni do siebie, bez jakichkolwiek pytań bez żadnych słów, staliśmy w ciszy przytuleni do siebie żadne z nas nie było w stanie tego przerwać, tej ciszy która znajdowała się w pokoju, woleliśmy tkwić w swoich ramionach płacząc, niż rozmawiać o tym wszystkim.

W tym czasie naszą mowa była cisza, a krzykiem był nasz płacz który dziś nas nie opuszczał. Krzykiem w tym momencie był brunet który był wyprany z wszystkiego co kiedyś sprawiało że był szczęśliwy choć na chwilę, był załamany, próbował w tym całym chaosie jaki miał znaleźć odpoczynek, a ciszą byłam ja która chciała go chronić przed tym wszystkim co przeżywał, chciała zabrać od niego ból który w sobie trzymał aby on mógł znaleźć ukojenie choć na moment, chociaż na sekundę żeby było mu lżej,  próbowała go zrozumieć aby mu pomóc, uważała aby go nie zranić, żeby na kilka sekund był szczęśliwy a nie załamany.

Los lubi płatać figle, szczególnie u osób które za dużo przerzedli w swoim życiu i starają się wyjść na prosto, kiedy wydaje się że już jest wszystko dobrze, zawsze znajdzie się ktoś kto będzie chciał to zburzyć i zostawić piach. Nikt nie uprzedził mnie że stawka tego czym będzie dane nam się zmierzyć będzie zawierała tonę bólu i setki wylanych łez.

I o to koniec rozdziału 10. Do zobaczenia niedługo w rozdziale 11.

Eren | Jann [ Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz