Obudził mnie rano Leo
- Hailie. Dzisiaj szkoła. Chcesz iść czy tu zostajesz? - zapytał. Chwilę pomyślałam nad tym i stwierdziłam, że jednak pójdę. Może spotkam bliźniaków lub Dylana? Wygrane im wszystko co o nich teraz myślę. Większość książek i tak mam w szafce to nie powinno być problemu.
Szybko się ogarnęłam i pojechaliśmy do szkoły. Kiedy weszłam drzwiami frontowymi wszyscy na mnie patrzyli. W ich oczach było widać duże zdziwienie. Podbiegła nagle do mnie Mona
- O Boże, Hailie. Myślałam, że nie żyjesz! - krzyczała z ekscytacji - Jak się cieszę, że cię widzę.
- Skąd wogóle ten pomysł, że nie żyję? - zapytałam.
- zaginęłaś już pół roku temu. Wszyscy pomyśleli łącznie z twoimi braćmi, że już się nie znajdziesz i ktoś cię zabił. - tłumaczyła Mona - pewnie byli bardzo szczęśliwi jak cię zobaczyli.
- Oni mnie jeszcze nie wydzieli. Nie byłam na noc w domu - powiedziałam. Mona zrobiła wielkie oczy. Wytłumaczyłam jej całą sytuację.
- Wiesz... - zaczęła Mona - to był dla nich zbyt wielki szok. Trochę ich rozumiem, ale jednak niefajnie, że tak wyszło. Bardzo robię współczuję
Mona mnie przytuliła, a wtedy coś do mnie dotarło
- Jak to pół roku? - zapytałam - przecież minęło max 3 dni. - wtedy przypomniałam sobie babcie. Może to przez to? Może tam czas płynie inaczej. Ale dlaczego mój porywacz nie zabił mnie wcześniej. Po co czekał aż się wybudzę? Może chciał mnie zabić, gdy będę świadoma?
Z mojego zamyślenia wyrwała mnie Mona. Wskazała palcem i zauważyłam Dylana. Naszczęście nie patrzył w moją stronę. Szybko uciekłam do toalety.
Podczas ucieczki uderzyłam barkiem Tony'ego. Gorzej być nie mogło. Odrazu odwróciłam głowę tylko po to by nie zauważył mojej twarzy, ale było za późno
- Hailie? To naprawdę ty? - zapytał i wysuną rękę żeby pomóc mi wstać. Wstałam sama bez jego pomocy i pobiegłam do toalety. Jeszcze wcześniej krzyknęłam do niego " Zostaw mnie!". Nie widziałam jego twarzy, ale szczerze to było mi na rękę.
Weszłam do pierwszej lepszej kabiny i się zamknęłam w niej. Siedziałam tam z 2 lekcje, gdy nagle usłyszałam, że ktoś wchodzi. Usłyszałam Dylana i bliźniaków
- Hailie wiemy, że tu jesteś - powiedział Dylan.
Nie odzywałam, tylko po cichu płakałam. Shane powoli otwierał każdą kabinę aż dotarł do mojej
- Hailie, otwórz - powiedział
- Nie! Zostawcie mnie w spokoju! - odkrzyknęłam.
- Wyjdziesz albo wyważę drzwi - powiedział Dylan. Nie odzywałam się. Dylan nie czekał długo na odpowiedź, bo odrazu usłyszałam mocne walenie w drzwi. Chwilę później już drzwi nie było.
- Odwalcie się - krzyknęłam na nich
- Słownictwo dziewczynko - upomniał mnie Dylan - Wiesz jak się martwiliśmy?
- Jakoś przez telefon tego nie słyszałam!
- Przepraszamy cię - powiedział Tony
- A co mi po waszych przeprosinach? Mogłam zginąć! Ten jeden raz, gdy was naprawdę potrzebowałam, wy mnie zignorowaliście.
- Nie zignorowaliśmy - powiedział Shane - poprostu myśleliśmy, że ktoś robi sobie żarty
- Zostawcie mnie w spokoju. Nie mam zamiaru wracać do domu - powiedziałam to i wyszłam. Chłopcy byli w takim szoku, że mnie nie powstrzymali. Wyszłam ze szkoły. Przed wejściem do szkoły zauważyłam Will'a. Tego jeszcze mi brakowało! Nie chciałam być dla niego chamska, bo był moim ulubionym bratem. Zasłonilam twarz włosami licząc, że mnie nie pozna i skierowałam się w stronę wyjścia.
- Hailie?
CZYTASZ
Rodzina Monet
AdventureW książce mogą znaleźć się spojlery Historia nie jest zawarta w książce Z góry przepraszam za błędy i życzę miłego czytania:))