Płakałam i płakałam, sama już nie wiem ile czasu. Chciałam iść do toalety więc powoli wstałam. Kiedy tylko puściłam się łóżka przeszył mnie ogromny ból w okolicach brzucha. Upadłam na kolana i nie potrafiłam wstać. Powoli przeczołgałam się w stronę toalety. Opierając się o umywalkę powoli wstałam i spojrzałam w lustro. Moje oczy były lekko opuchnięte od płaczu, a twarz cała czerwona. Przemyłam twarz jedną ręką, bo drugą musiałam cały czas się podpierać się, by nie upaść. Kiedy byłam gotowa wyszłam z toalety. Z każdym krokiem brzuch mnie bolał, ale jakoś doszłam do łóżka. Położyłam się i zaczęłam rozmyślać.
Z rozmyśleń wyrwał mnie płacz. Było wyraźnie słychać, że należy on do dziecka. Bez większego zastanowienia powoli wyszłam z sali, rozglądając się za źródłem hałasu. Na drugim końcu korytarza zobaczyłam drobną sylwetkę małej dziewczynki. Powoli do niej podeszłam i przy niej ukucnęłam. Jak bardzo cieszyłam się, że mogę kucnąć, bo ból był już nie do zniesienia.
- Co się stało? Czemu płaczesz? - zapytałam i przy okazji zgarniałam jej włosy z twarzy.
- B-bo -m-m-moja mama mn-mnie n-nie k-k-kocha - wyjąkała dziewczynka.
- Jak masz na imię? - zapytałam.
- J-Julka
- Spokojnie Julka. Bierz głębokie wdechy i na spokojnie opowiedz mi o tym - próbowałam ją uspokoić i zadziałało.
- N-no bo m-moja m-mama mnie nie k-k-kocha - wyjąkała
- Czemu tak uważasz?
- N-no bo u-urodził się m-mój nowy b-braciszek i mama j-już mnie nie chce - jąkała się - n-nakrzyczala n-na mnie
- A co konkretnie powiedziała?
- Ż-żebym wyszła i n- nie przeszkadzała d-dla mojego nowego b-brata
- Dobrze. Spokojnie Julka - próbowałam ją uspokoić - jestem pewna, że twoja mama napewno cię kocha. Poprostu ludzie w złości mówią różne rzeczy, uwierz mi. Sama mam 5 braci i wiem jak to jest. Czasami się kłócimy i mówimy rzeczy jakich naprawdę nie myślimy. Nie wiem czy oni mnie kochają, ale ja wiem, że JA ich kocham najmocniej na świecie. Kocham ich tak samo jak twoja mama ciebie. Jestem pewna, że teraz twoja mama żałuje tego co powiedziała. Jak daleko jest jej sala?
- Tam prosto i w lewo
- No to chodźmy. Zaprowadzę cię do niej
Wzięłam ją za rękę i poszłam w kierunku sali, którą wskazała mi Julka. Jej mama przywitała ją z otwartymi ramionami i przeprosiła ją za to co powiedziała. Podziękowała mi i poszłam w kierunku mojej sali. Za drzwiami od sali mamy Julii spotkałam Will'a
- O! Will. C-co ty tu robisz - zapytałam zestresowana. Miałam nadzieję, że nie słyszał tego co mówiłam Julce - Jak dużo słyszałeś? - opuściłam głowę na swoje stopy.
Will zamiast mi cokolwiek odpowiadać, przytulił mnie. Byłam gotowa, że na mnie nakrzyczy i tego się nie spodziewałam. Odwzajemniłam jego uścisk.
- Kochamy cię Hailie, nie zapomnij tego - wyszeptał mi do ucha.
Aha, czyli jednak słyszał wszystko
- Przepraszam, nie powinnam tego mówić - powiedziałam - moja wina...
- To nie twoja wina - powiedział Will - Jutro wracamy do domu.
Powoli poszłam, a Will mi pomagał, bo nadal każdy krok sprawiał mi ból. Było już po 22 więc musiałam iść spać, ale nie potrafiłam. Cały czas przenosiłam się z boku na bok i zwijając się z bólu. Ile bym dała żeby teraz był tu któryś z moich braci. Niemogłam znieść bólu więc postanowiłam poszukać jakiejś pielęgniarki i poprosić o leki przeciwbólowe. Wyszłam z sali i zobaczyłam Vince'a rozmawiającego z kimś przez telefon. Kiedy mnie zobaczył to się rozłączył.
- Powinnaś już spać, droga Hailie - powiedział
- Nie mogę zasnąć. Masz coś przeciw bólowego? - zapytałam. Vince zaprowadził mnie do sali, a chwilę później przyniósł mi leki, które połknęłam. Po 20 minutach zaczęły działać i zasnęłam.
CZYTASZ
Rodzina Monet
AdventureW książce mogą znaleźć się spojlery Historia nie jest zawarta w książce Z góry przepraszam za błędy i życzę miłego czytania:))