Chłopcy wpatrywali się we mnie jakby zobaczyli ducha. Nie zwracając uwagę na nich podeszłam do Vincenta prawie wpadając na zabitego przeze mnie wcześniej mężczyznę. Chciałam uklęknąć obok Vince'a, ale noga mi to nie pozwalała. Zobaczyłam jedynie, że trzyma się za pierś czyli prawdopodobnie dostał właśnie w nią. Zaczęłam patrzeć pokolei na twarze moich braci. Chyba żadnemu nie spieszyło się by ratować Vincenta.
- Co z wami?! Dzwońcie po karetkę - zawołałam. Chyba właśnie te słowa przywołały ich do porządku, bo wtedy ruszyli w moją i jego stronę. Podałam swój telefon dla Will'a, a on staną gdzieś z boku dzwoniąc po karetkę.
- Cholera! - krzyknął Dylan - za ile będzie to pogotowie
- Za ok. 10minut - odpowiedział Will
Patrzyłam jak moi bracia zajmują się Vince'em. Spojrzałam z powrotem na swoją nogę ( tą połamaną ) odwiązałam jedną z część ( ta która była wyżej ) i przełożyłam dla niego do rany. W jednym momencie wszyscy bracia spojrzeli na mnie
- Co ci się stało? - spytał Shane
- Złamałam nogę - odpowiedziałam pod nosem, ale tak by mnie usłyszał. Jego usta się otworzyły, ale zanim coś powiedział rozległ się kolejny strzał. Odwróciłam się i zobaczyłam Monę celującą w drzwi frontowe.
- Ktoś przyjechał - powiedziała z paniką w głosie - i nie jest to karetka
Podeszłam do Mony i zaczęłam celować w drzwi tak jak ona. Słyszałam głosy chłopaków mówiące "Co ty odwalasz?!" lub "Nie idź tam!!", ale w tym momencie mało mnie one obchodziły. Całą swoją uwagę skupiłam na tym, by w odpowiednim momencie móc strzelić. Stałam tak zaledwie 10 sekund gdy zobaczyłam, że klamka lekko się porusza. Wymieniłam z Moną szybkie spojrzenie i przeładowałam broń. Gdy tylko drzwi się otworzyły rozległo się kilkanaście huków broni. Zastrzeliłysmy wszystkich. Nie ucierpiałam, ale z Moną było gorzej. Dostała w ramię... Przeprowadziłam ją pod najbliższą ścianę i zawołałam do Will'a, żeby przyjechała jeszcze jedna karetka. Zaczęłam uciskać ranę Mony.
- Nie zasypiaj! - wołałam do niej. Widziałam jak stara się nie zamykać oczu, ale nie udawało jej się to. Zaczęłam klepać ją po policzku, ale na próżno. Zamknęła oczy. Jedną ręką cały czas uciekałam ranę Mony, a druga sięgnęłam w stronę mojej nogi. Miałam jeszcze jeden kawałek torby przywiązanej do nogi. W tym miejscu gdzie kość przebiła skórę na wylot. Powoli ją zdjęłam, a materiał przyklejony do rany wcale nie pomagał. Bolało jak cholera, ale musiałam się wziąć w garść. Odwinęłam i przyłożyłam do rany Mony. Wtedy usłyszałam dźwięk karetki, a zaraz później weszli ratownicy. To było dla mnie za dużo. Nawet nie wiem kiedy, ale zamknęłam oczy i odpłynęlam
Obudziłam się dopiero w szpitalu. Obok mnie była cała 5 moich braci. Vince siedział na krześle obok mnie i to on pierwszy zobaczył, że się obudziłam.
- Jak się czujesz, droga Hailie? - zapytał
- Bywało lepiej - powiedziałam
- Wiesz, że to zrobiłaś było niemądre? - zapytał Will - mogłaś zginąć. Ty albo twoja przyjaciółka.
- Wy też mogliście zginąć! - powiedziałam z oburzeniem - Miałam siedzieć bezczynnie podczas, gdy miałam świadomość, że moi bracia są w niebezpieczeństwie?! - zapadła cisza. Wszyscy patrzyli się na mnie, a ja przeskakiwałam wzrokiem z jednego brata na drugiego
- Dobrze się czujesz Vince? - wypaliłam nagle - No wiesz, zostałeś postrzelony
- Dobrze, dziękuję, że pytasz - odpowiedział
Wtedy przypomniałam coś sobie
- Gdzie Mona?! - powiedziałam i gwałtownie wstałam. Poczułam skurcz w nodze przez co szybko usiadłam.
- Uważaj - ostrzegł mnie Vince
- Leży w sali obok - dodał Dylan.
Wtedy przyszedł lekarz. Nie zauważyłam kiedy jeden z braci kliknął guzik przywołujący. Lekarz wyprosił moich braci, a mi zrobił parę podstawowych badań. Niedługo potem przyszła pielęgniarka, która przyniosła kule. Przez najbliższe parę tygodni będę musiała się na nich poruszać. Dostałam krótka lekcję jak się mam na nich poruszać. Z początku szło mi to dość opornie, ale z czasem nabrałam wprawy. Chwilę później przyszedł Vincent i powiadomił mnie, że za 2 tygodnie mogę wrócić do domu.
CZYTASZ
Rodzina Monet
AdventureW książce mogą znaleźć się spojlery Historia nie jest zawarta w książce Z góry przepraszam za błędy i życzę miłego czytania:))