Epilog

3.3K 71 72
                                    

Chłopaki szybko! - krzykną spanikowany Dylan

Wszyscy przyszli bardzo szybko. Dylan już zdążył wyciągnąć mnie z wanny. Vince stanął z boku, by zadzwonić po karetkę. Wszyscy próbowali zatamować moje krwawienie. Jednak było zbyt mocne, by dali radę

Karetka przyjechała dość szybko. Bracia odrazu pojechali za karetką. Jednak coś przykuło uwagę Tony'ego. Było to 8 kopert opartych o umywalkę. Zauważył imiona wypisane na nich więc postanowił je wziąć.

*~~~*

Tony przyjechał jako ostatni. Lekarze z całych sił próbowali mnie odratować, lecz nie wiedzieli, że już za późno.

- Ej chłopaki - powiedział Tony - znalazłem to w łazience.

Dał dla każdego kopertę z ich imieniem. Pozostałe odłożył na bok, a sam zaczął otwierać swój list.

Po chwili było można dostrzeć u każdego pierwsze łzy. Twarz Vincenta wyraźnie złagodniała i nie była już tak lodowata. Shane poszedł do łazienki, a Tony wyszedł na dwór, by zapalić. Dylan zakrył swoją twarz dłońmi, a Will oparł się o ścianę. Vince starał się zachować poważny wyraz twarzy, ale gdyby się przyjrzeć można dotrzeć w jego oczach smutek i ból. Jedyne co im zostało to błagać o to bym przeżyła

*~~~*

- Przykro mi - powiedział lekarz - waszej siostry nie udało się odratować

Bracia popatrzyli na lekarza z niedowierzaniem. Do nich jeszcze nie dotarła ta informacja. Nie rozumieli tych słów. Dopiero gdy weszli do sali gdzie leżało moje martwe ciało zaczęło do nich docierać. Poczułam jak Will kładzie swoją dłoń na mojej już zimnej.

- Przepraszam, malutka - wyszeptał. Ledwo co powtrzymywał łzy. Jego oczy zrobiły się czerwone i opuchnięte. Zresztą nie tylko jego każdy takie miał. Jedynie Vince nie miał, lecz było po nim widać jak bardzo wielki żal i ból teraz czuję.

- Nie mogę w to uwierzyć... - wyszeptał Shane - Dlaczego ona to zrobiła?!

- Przecież wiedzieliśmy, że choruje na depresję - zaczął Dylan - Przecież dostawała leki!

- Leki nie zawsze pomagają - powiedział Vince swoim na pierwszy rzut oka lodowatym głosem. Jednak było w nim słychać, że on również przeżywa tą stratę

*~~~*

Było pochmurno. W tle grała melodia podczas gdy wszyscy zebrani, żegnali się ze mną. Po tym jak każdy już odszedł od trumny została ona zamknięta.

Wiem, że jest im smutno, ale jestem pewna, że będzie lepiej. Wiem to, bo nie będzie w ich życiach mnie. Ułatwi im to wszystko. Ja byłam tylko przeszkodą. Przeszkodą, którą trzeba było się pozbyć. Lecz ominie potrafili tego zrobić więc ja im pomogłam. Pomogłam, więc teraz są wolni.

Przepraszam, was wszystkich, że utrudniałam wam życie

Teraz możecie je odbywać spokojnie  tylko z niewielką różnicą.

Rodzina MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz