Zasnęłam. Wstałam wieczorem. Spojrzałam na zegarek. Była już 22.30, a ja od rana nic nie jadłam. Wstałam i powoli podeszłam do drzwi. Wyszłam i stanęłam przed schodami. Było jakoś dziwnie cicho. Nikt nie krzyczał, nie chrapał, nie rozmawiał. Zupełna cisza
Powoli, nie zakłócając tej pięknej ciszy zeszłam na dół. Nikogo nie było. Weszłam do kuchni i zobaczyłam Shane leżącego na ziemi. Był twarzą do podłogi i nic nie widziałam oprócz jego pleców
- Shane? Coś się stało? - zapytałam.
- Idź na górę i zamknij się w pokoju - powiedział Shane odwracając się twarzą w moją stronę. On był postrzelony! Jego bark mocno krwawił, a z ust leciała krew
- Boże Shane! Co się stało? Gdzie inni? - zapytałam kucając przy nim
- Idź, szybko - powiedział. Nie chciałam go zostawiać, ale wiedziałam, że będzie lepiej jak go posłucham. Biegłam szybko, ale i cicho. Weszłam do pokoju i zobaczyłam 2 zamaskowanych ludzi, ubranych na czarno.
- Jest i perełka Monetów - powiedział. A raczej powiedziałA, bo wyraźnie słyszałam, że to głos damski. Podniosła pistolet i wycelowała we mnie. Stanęłam jak wryta. Ona chciała mnie zastrzelić. I strzeliła. Trafiła w brzuch. Upadłam na ziemię i wrzasnęła z bólu. Kobieta do mnie podeszła.
- Miłego zdychania - zaśmiała się. Wzięła pistolet i przyłożyła go do mojego czoła. Kiedy miała już strzelić szybko wyrwałam jej pistolet i skierowałam go w jej stronę. Strzeliłam w głowę. Druga osoba wycelowała we mnie, ale ja byłam szybsza i też w nią strzeliłam. Byłam w takim szoku, że zapomniałam o mojej ranie. Właśnie zabiła 2 ludzi...
Do mojego pokoju wparowali Dylan i Will.
- Boże, Hailie... - powiedział pod nosem Dylan i podbiegł do mnie. Zaczął uciskać moją ranę na brzuchu.
Moje powieki zaczęły mi ciążyć i powoli je zaczęłam zamykać- Nie zasypiaj - mówił Dylan
- Przepraszam- wyszeptałam i zamknęłam oczy
- Oj Hailie... Jeszcze nie czas
- M-mama?
- Hailie... Musisz tam wrócić
- Nie chcę. Chcę zostać tu, razem z tobą
- Obiecuję, że jeszcze się spotkamy, ale nie teraz. Obudź się. Słyszysz? Obudź się
Przed moimi oczami zaczęło robić się ciemno. Obudziłam się. Byłam w koncie sali. Niedaleko mnie znajdowało się łóżko. Czyżby Shane? Obok niego był Tony i Will. Podeszłam do nich. To co zobaczyłam zmroziło mi krew w żyłach. W łóżku nie lażał Shane tylko ja... Ale jak to możliwe? Podeszłam do Dylana i dotknęłam jego ręki. Moja rękę przeniknęła przez jego.
"Co do cholery tutaj się wyprawia?"
Przyszedł lekarz
- Dzień dobry. Przykro mi to mówić, ale są duże szanse, że wasza siostra się nie obudzi. Robiliśmy co w naszej mocy, ale jej dziecka nie udało się uratować. Przykro mi - powiedział to i wyszedł. Moje maleństwo nie żyje? Nie, to nie może być prawda? To jakiś głupi żart? Może one było z gwałtu, ale było moje. Nawet rozważałam decyzję żeby je urodzić, a teraz co? Zaczęłam pocichu płakać. Podeszłam powoli do mojego ciała. Leżałam sobie w łóżku i spałam. Byłam w śpiączce. A teraz kim ja jestem skoro leżę w łóżku? Jakimś duchem? Dotknęłam delikatnie swojej ludzkiej dłoni. Wtedy nagle poczułam, że coś mnie wciąga i gwałtownie wstałam.
Wróciłam do swojego ciała. Gwałtownie się podniosłam co było błędem. Poczułam okrupny ból na brzuchu w miejscu postrzelenia. Syknęłam z bólu i się zwinęłam. Przypomniałam sobie moim dziecku i zaczęłam płakać.
- Hej, hej. Wszystko jest dobrze, malutka - uspokajam mnie Will
- Nie Will. Nic nie jest dobrze! Oni nie żyje! Moje dziecko nie żyje - wyłam z rozpaczy. Will mnie przytulał, a Tony tylko patrzył na mnie z żalem. Płakałam i płakałam. Sama nie wiem ile, ale wiem, że długo. Nie mogłam pogodzić się ze stratą. Wtedy na chwilę przestałam. Przypomniało mi się coś. Tamci ludzie. Oni nie żyją. Zabiłam ich... Swoimi własnymi rękami. I ja mam nadawać się na matkę?
- C-co z tamtymi l-ludźmi - zapytałam - Oni żyjął?
- Nie - powiedział Tony - ktoś ich postrzelił.
- To moja wina
- To nie two-
- To moja wina! Ja ich zastrzeliłam.... Zabiłam ich... Zamordowałam
Tony i Will wpatrywali się we mnie wielkimi oczami.
- Idźcie sobie... Proszę...
Chłopcy nie chcieli się kłócić i wyszli. Zaczęłam znowu płakać. Ile nieszczęść mnie jeszcze spotka?
CZYTASZ
Rodzina Monet
AdventureW książce mogą znaleźć się spojlery Historia nie jest zawarta w książce Z góry przepraszam za błędy i życzę miłego czytania:))