Lucjusz Malfoy ubrany w elegancki, mugolski garnitur stał przed nią i uważnie jej się przyglądał, a ona poczuła wielką ochotę, by natychmiast zapaść się pod ziemię. Wiedziała, że ten człowiek gardził nią z całych sił, a teraz od tak usłyszał, że używała jego rodowego nazwiska.
– Czyżbym przegapił jakąś ważną uroczystość w życiu mojego syna? – zapytał, przeszywając ją wzrokiem.
Hermiona wzięła głęboki oddech, w myślach gorączkowo szukając jakiejś sensownej odpowiedzi. Na jej szczęście, akurat w tym samym momencie z windy w końcu korytarza wyszli Draco i Zabini.
Draco widząc Hermionę stojącą oko w oko z jego ojcem, zatrzymał się w pół kroku, a później ruszył w ich stronę prawie biegiem.
– Co ty tu, do cholery, robisz? – syknął, łypiąc złowrogo na ojca i ku zdziwieniu Hermiony złapał ją za dłoń i przyciągnął bliżej siebie.
– Właśnie poznaję swoją synową. – Lucjusz wciąż z zainteresowaniem przyglądał się Hermionie.
– Mówiłem ci już, że masz się nie wtrącać w moje sprawy!
– Spokojnie, Draconie, nie przyjechałem tu w złych celach.
– Jasne! Ty nigdy nie masz złych celów, ojcze. Najwyraźniej mimo wszystko, wciąż masz ochotę, by wtrącać się w moje życie!
– Nie – odpowiedział spokojnie Lucjusz.
– To czego tu szukasz?!
– Powiesz mi, dlaczego panna Granger przedstawia się naszym nazwiskiem?
– Bo tak się teraz nazywa. Wciąż mi powtarzałeś, że najwyższy czas się ożenić. Zdziwiony? – Draco sugestywnie uniósł brew i objął Hermionę w tali.
– Raczej jestem zaskoczony tym, że taka porządna dziewczyna cię zechciała. – Lucjusz wyglądał, jakby mówił całkiem poważnie. Draco w odpowiedzi tylko prychnął lekceważąco.
– Może nie blokujmy tak całej recepcji? – Blaise nerwowo rozglądał się dookoła, widząc, że mugole z zainteresowaniem przysłuchują się tej wymianie zdań. – Co powiecie na wspólne śniadanie na tarasie? – zaproponował.
– Po co przyjechałeś? – zapytał Draco, ignorując propozycję przyjaciela.
– Śniadanie to świetna myśl. Panno Gran... Hermiono, pozwolisz? – Lucjusz kurtuazyjnie wysunął w jej stronę ramię, najwyraźniej chcąc odprowadzić ją do stolika.
Hermiona kompletnie nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Skąd, u diabła, wziął się tu Lucjusz i dlaczego Draco zareagował na niego w taki alergiczny sposób? Interesowało ją też, czy naprawdę Lucjusz nie wiedział nic na temat ich misji, skoro Malfoy udawał przed nim, że są prawdziwym małżeństwem?
– Dobrze, zjedzmy to całe śniadanie – warknął Draco, po czym znów złapał Hermionę za dłoń i sam poprowadził ją do stolika ustawionego na hotelowym tarasie.
Śniadanie było podawane w formie bufetu, ale jakoś nikt z nich nie miał specjalnie apetytu. Hermiona zamówiła tylko sok pomarańczowy, a trzej mężczyźni zdecydowali się na kawę.
– Ponownie pytam, co tu robisz? – dociekał Draco.
Lucjusz westchnął ciężko i wyjął z kieszeni swojej czarnej marynarki pożółkłą kopertę.
– Niestety nie przyjechałem wam pogratulować z okazji ślubu. – Wyraźnie się zasępił, po czym ku zdziwieniu wszystkich wręczył kopertę Zabiniemu.
– Obejdziemy się bez twoich gratulacji. – Draco wyglądał na poirytowanego.
– Pan Minister osobiście to podpisał? – zapytał Blaise, szybko czytając to, co dał mu Lucjusz.
CZYTASZ
"Sny wybranych" Venetiia Noks
FanfictionDramione - dorosłe - kilka lat po wojnie. Piękna pani magomedyk i wzięty polityk... Co ich łączy? Nienawiść, mocna i głęboka, trwająca już od szkolnych lat! Nagły splot wydarzeń - zalecenie samego ministra - misja i cel - muszą grać w grę, jaką dla...