~Rozdział~27(Sny Wybranych)

96 4 0
                                    

Zamknięcie klątwy w jednej dłoni pani Malfoy, przebiegło bez komplikacji. Hermiona trochę się dziwiła, że Draco nie był przy tym obecny. Poniekąd była mu za to wdzięczna. Jego obecność mogłaby ją za mocno zdekoncentrować.

Nie widziała Malfoya w szpitalu, ale gdy weszła rano do swojego gabinetu, to czek, który mu dała poprzedniego wieczora leżał na jej biurku, podarty na setki części.

Czuła się fatalnie, obolała i zmęczona po całej nocy spędzonej na podłodze w przedpokoju. Płakała tak długo, aż z wyczerpania zasnęła, nie docierając nawet do salonu. Musiała dziś użyć eliksiru energii i sporej dawki zaklęć maskujących, by jakoś ukryć swój stan.

Kolejne dni nie były lepsze, ale cowieczorna fiolka mocnego eliksiru nasennego, jakoś pomogła jej to przetrwać.

🔅🔅🔅

Jedno co ją cieszyło, to fakt, że wszystkie wyniki matki Dracona wyglądały dobrze i po dwóch dniach, Hermiona z czystym sumieniem mogła wypisać Narcyzę do domu. Wiedziała, że kobieta bardzo się z tego cieszyła, bowiem bez reszty pochłaniało ją teraz planowanie przyjęcia zaręczynowego swojego jedynaka.

Przygotowała wypis i kopię dokumentacji i ruszyła do sali pani Malfoy po raz ostatni.

Tak, jak się spodziewała, dziś Draco tam był.

Na pierwszy rzut oka, wyglądał tak świetnie, jak zawsze, ale gdy Hermiona przyjrzała mu się bliżej, zauważyła, że ma cienie pod oczami i jest chyba nieco bledszy niż zazwyczaj.

- Och jesteś już, Hermiono! Wspaniale! – ucieszył się Chivas, który również przyszedł osobiście pożegnać swoją najważniejszą pacjentkę.

Drzwi do sali otworzyły się i do środka weszła Lidia. Szybko wyminęła ją i podeszła do Dracona, zarzucając mu ręce na szyję i szczebiocząc uroczo: „Cześć skarbie!"

Hermiona odwróciła wzrok, nie chcą nawet rejestrować jego reakcji.

Wystarczyło, że Lucjusz Malfoy, przyglądał jej się z dziwnie zamyśloną miną.

- Mam pani wypis i listę zaleceń – oświadczyła Hermiona, siląc się na uśmiech.

- Wspaniale! Wreszcie mogę wrócić do domu! – cieszyła się Cyzia.

- Przez miesiąc od dziś, musi pani pić jeszcze eliksir wzmacniający. Później będzie go można stopniowo odstawić, pod okiem uzdrowiciela – wytłumaczyła Hermiona.

- Muszę przyjechać do szpitala na kontrolę? – spytała Narcyza.

- My możemy wysłać do pani jednego z naszych ludzi. Uzdrowiciel Debenham, będzie pani nowym magomedykiem prowadzącym... - wyjaśnił pośpiesznie Chivas.

- A dlaczego nie panna Granger? – zapytał z niepokojem Lucjusz.

Hermiona już otwierała usta, by odpowiedzieć, gdy znów odezwał się jej przełożony.

- Niestety, uzdrowiciel Granger nas opuszcza. Wstrętna konkurencja nam ją podkupiła... - dyrektor skrzywił się pod nosem, wyraźnie zasmucony.

- Wyjeżdżasz? – padło pytanie.

Hermiona uniosła głowę i spojrzała prosto w oczy Dracona.

- Tak. Na stałe – odpowiedziała cicho, czując jak coś ściska ją w gardle.

- Za granicę? – zapytał Lucjusz.

- Tak – odpowiedziała, nie chcąc precyzować gdzie.

Nie chciała żeby Draco to wiedział.

"Sny wybranych" Venetiia NoksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz